Z Nowego Jorku, gdzie tegoroczne święto mody dobiegło już końca, przenosimy się do Londynu – miasta, które jako pierwsze na świecie podjęło się organizacji tej wspaniałej imprezy. Za nami już kilka znakomitych pokazów na sezon jesień zima 2017, w tym prezentacje kolekcji Simone Rocha, Mulberry i J.W. Anderson – to o nich mówi się najwięcej. Tegoroczny LFW zaczyna nabierać rumieńców – jak na razie pretenduje do miana najlepiej przeprowadzonego i komercyjnie pociągającego w ciągu ostatnich lat. Zobaczcie sami!
Oglądaj na żywo: London Fashion Week 2017
Być może, dzieje się tak dzięki samym projektantom, którzy starają się coraz bardziej rozwijać swoje dobrze prosperujące marki modowe pod kątem biznesowym; lub też, za sprawą wysiłku Brytyjskiej Rady Mody, to cały londyński przemysł zwyczajnie wydoroślał. W każdym razie – tegoroczne pokazy są mniej ekscentryczne, bardziej dopracowane, a prezentowane sylwetki w stu procentach gotowe do noszenia.
J.W. Anderson
Liczba fanek akcesoriów, w tym przede wszystkim torebek J.W. Anderson rośnie błyskawicznie – nie ma wątpliwości, że Jonathan przeżywa w ostatnich miesiącach świetną passę. Od 6 lat, kiedy wypuścił pierwszą linię damską, jego projekty przeszły znaczącą transformację – od konceptualnych założeń i próbę redefinicji mody, po kobiecość, a nawet styl glamour.
ZOBACZ TEŻ: NOWA AMERICANA. ŚWIAT MODY PROTESTUJE!
W swojej najnowszej kolekcji na sezon jesień zima 2017, Anderson studiuje kobiecość na przykładzie serii sukienek, które mówią przede wszystkim: załóż mnie!. To jednak wciąż rzeczy dla dziewczyny, która chce pozostać zauważona; dlatego z dużą pewnością siebie zdecyduje się na strusie pióra połączone z jedwabiem w kwieciste wzory, skórzaną kurtkę mini kończącą się na wysokości biustu, czy parę swobodnych, nieco niedbałych spodni. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, to wszystko razem zagrało doskonale. I duże szanse, że obróci się również w sukces komercyjny.