Karl Lagerfeld, projektant Fendi, mówi, iż punktem wyjścia dla jego inspiracji były prace Kurta Schwittersa, niemieckiego artysty dadaistycznego z XX-lecia międzywojennego. Choć bezpośrednio odzwierciedlała to dekoracja podczas pokazu w Mediolanie, to echa twórczości tego artysty widać i w kolekcji – przede wszystkim w futrach, w torebkach oraz kolorowych rajstopach, które modelki miały na sobie.
Jesień i zima 2011/12 u Fendi wpisuje się w brytyjską estetykę, zaczerpniętą ze stylu guwernantek i pensjonarek u progu XX-lecia międzywojennego. Wysokie kołnierze i żaboty, długie do kostek lub do kolan sukienki z bufiastymi rękawami, ściąganymi mankietami w nadgarstkach to charakterystyczne elementy tych strojów. Dominują ciemne kolory – zgniła zieleń, granat, ugier i czerń, przełamywane ciepłymi odcieniami żółtego i pomarańczowego na rajstopach modelek. Lagerfeld użył jednak nowoczesnych tkanin, nadając w ten sposób „guwernantce” styl na swój sposób odważny i nowatorski, a zarazem pełen klasy. Żaboty wykonano z filcu i z futer, a grube tkaniny – przede wszystkim wełna – choć być może przwyodzą na myśl surowe obyczaje z początków XX wieku, to jednocześnie skrywają tajemnice, budzącą zaciekawienie.
Zawoalowana kobiecość przybiera w kolekcji Fendi także nieco sportowy wymiar – nie brak bowiem zwężających się spodni typu chinos w eleganckim wydaniu – z mankietami, swetrów i okularów godnych gwiazd szusujących po alpejskich stokach w Chamonix.
Absolutną nowością są futrzane płaszcze, zszyte z różnych rodzajów futer oraz kożuchy wyglądające, jakby ktoś założył je na lewą stronę. Na torebkach widać imitację faktur skór różnych egzotycznych zwierząt – mają one jednak niespotykane w przyrodzie kolory.
Czyżby zatem kolejny sezon należał do Fendi? Mamy taką nadzieję!