Logotyp serwisu lamode.info

[Exclusive] – rozmowa z Kamilą Marzyńską, toastmasterką noblowskiego bankietu

Zachęcam do lektury.

[Exclusive] – rozmowa z Kamilą Marzyńską, toastmasterką noblowskiego bankietu 176924

Kiedy myślimy o bankiecie noblowskim, przed oczami mamy blask, splendor i największe umysły świata. Jednak za tą całą majestatyczną oprawą, w sercu uroczystości, od trzech lat stoi wyjątkowa kobieta – Kamila Marzyńska. Polka, która jako toastmasterka balu w Sztokholmie, dyryguje przebiegiem jednego z najbardziej prestiżowych wydarzeń na świecie, z gracją i wielojęzycznym talentem.

Z artykułu dowiesz się:

  • Jak Kamila Marzyńska trafiła na prestiżowy Bankiet Noblowski – od pomagania przy afterparty do roli toastmasterki;
  • Co czuła, prowadząc ceremonię wśród światowych elit, w tym spotkań z laureatami Nagrody Nobla, takimi jak Olga Tokarczuk czy Daron Acemoglu;
  • Jakie wyzwania wiążą się z wielojęzycznym przygotowaniem do tej roli – w tym nauka obcych języków, takich jak koreański czy turecki;
  • Co robi, by opanować stres i jak radzi sobie z tremą na jednej z najbardziej prestiżowych gal na świecie;
  • Jakie modowe wybory towarzyszą jej podczas ceremonii – od minimalistycznej sukni po idealnie dopasowany makijaż;
  • Jakie plany ma Kamila po zakończeniu swojej kadencji i przejściu do świata prawa – jej przyszłość w prawnictwie oraz możliwe dalsze role w organizacji Noblowskiego Bankietu.

Kamila Marzyńska – toastmasterka bankietu noblowskiego 

W tym roku Kamila Marzyńska wcieli się w tę zaszczytną rolę po raz ostatni. Jej kadencja dobiega końca, a wraz z nią zamyka się pewien magiczny rozdział – czas studenckich przygód i międzynarodowych spotkań Noblistów. Po styczniu czeka ją już nowa, ekscytująca rola – prawniczki. Zamiast prowadzić ceremonię dla królewskiej rodziny, będzie zgłębiać tajniki prawa morskiego i autorskiego.

Kamila Marzyńska opowiedziała mi o kulisach noblowskiego bankietu, o tym, jak uczy się obcych języków, o spotkaniach z Olgą Tokarczuk i Daronem Acemoglu, a także o swoich modowych wyborach na prestiżową galę. Ostatnia szansa, by być toastmasterką, to nie tylko wielkie emocje, ale też moment na podsumowania. Czy to już koniec jej przygody z Fundacją Noblowską? Niewykluczone…. Zapraszam do lektury. 

Eliza Kącka – książki, które poruszają. Laureatka Nike 2025 i jej literacki fenomen

Rozmowa z Kamilą Marzyńską dla lamode.info

Joanna Andrzejewska-Sarnowska: W tym roku po raz trzeci wcielisz się w rolę toastmasterki podczas noblowskiego bankietu. Będzie to ostatni raz, ponieważ Twoja kadencja w 2025 dobiega końca. Jakie to uczucie?

Kamila Marzyńska: Bardzo się cieszę, że mogłam pełnić tę rolę i że miałam okazję aż czterokrotnie uczestniczyć w bankiecie noblowskim. Bycie toastmasterką to dla mnie ogromny zaszczyt — niewiele osób na świecie miało lub będzie miało tę możliwość. Czasem trudno mi uwierzyć, jak duże zaufanie pokładają we mnie Fundacja Noblowska i Centralna Organizacja Związków Studenckich w Sztokholmie. Zdarza mi się czasami zatrzymać na chwilę i pomyśleć: naprawdę od kilku lat jestem częścią tego wydarzenia. Nie mogę się już doczekać mojego ostatniego bankietu w tej roli. Cieszę się też, że przekażę pałeczkę dalej — ten semestr jest moim ostatnim jako studentki. Od stycznia rozpocznę nowy etap – już jako prawniczka.

Co do tej pory co najbardziej utkwiło Ci w pamięci? 

W zeszłym roku Premier Szwecji, Ulf Kristersson, podszedł do mnie po bankiecie i powiedział, że bardzo profesjonalnie poprowadziłam uroczystość. To był dla mnie niezwykle miły moment – komplement od głowy państwa nie zdarza się codziennie. Chwilę rozmawialiśmy, między innymi o Polsce i moich studiach. Pamiętam też reakcję Darona Acemoglu, gdy zapowiedziałam go w czterech językach. Choć posiada dwa języki ojczyste, nie spodziewał się, że rzeczywiście zostanie przedstawiony w obu – czyli łącznie po szwedzku, angielsku, turecku i zachodnio-armeńsku. Gdy zobaczyłam jego uśmiech i zaskoczenie, wiedziałam, że sprawiło mu to radość i dodało pewności siebie. Również reakcja jego żony bardzo zapadła mi w pamięć.

Czy takich chwil było wiele? 

Tak. W zeszłym roku miałam też okazję krótko porozmawiać z Olgą Tokarczuk i Han Kang – obydwie osoby to laureatki nagrody Nobla z dziedziny literatury — to wspomnienia, które zostaną ze mną na zawsze. Pamiętam również, jak podczas bankietu w tamtym roku dziennikarka z Korei Południowej pochwaliła mnie za prezentację Han Kang i poprosiła o komentarz do koreańskiej gazety – to było niesamowite, zupełnie inne uczucie! No i oczywiście wszystkie wizyty w ambasadach, gdzie uczę się wymaganych fraz w danym języku. To również wyjątkowe doświadczenie, ponieważ nieczęsto ma się okazję odwiedzić tyle ambasad w tak krótkim czasie i z takiego powodu.

Wiem, że mówisz w kilku językach. Chciałam zapytać, jak się przygotowywałaś, gdy przyszło ci wykonywać swoje zadanie w języku zupełnie dla Ciebie obcym?

W przygotowaniu fraz w językach, których nie znam, pomagają mi przedstawiciele ambasad lub centrów kulturowych. Na przykład języka koreańskiego uczyłam się w Centrum Kultury Koreańskiej w Sztokholmie, a pozostałych — w ambasadach. Zazwyczaj potrzebne są co najmniej dwa spotkania: na pierwszym uczę się frazy, a na drugim dopracowujemy akcent i rytm. Staram się zrozumieć melodię języka, sposób jego funkcjonowania i znaczenie każdego słowa. W domu ćwiczę w każdej wolnej chwili — gotując, sprzątając, robiąc makijaż, pod prysznicem. Często nagrywam siebie, żeby usłyszeć, jak brzmię, i zobaczyć, jak się prezentuję. Najpierw uczę się poprawnej wymowy, a potem łączę wszystkie języki w jedną płynną całość. Przełączanie się między językami to trudne zadanie — zmienia się sposób oddychania i artykulacji. Staram się jednak, by brzmiało to możliwie naturalnie.

Kamila Marzyńska, Nobel Prize Outreach - fotograf: Dan Lepp

Kamila Marzyńska, Nobel Prize Outreach – fotograf: Dan Lepp

Wyobrażam sobie, że bycie toastmasterką łączy się z dużą dawką stresu. Jaki masz sposób na uspokojenie nerwów? 

Nerwy zawsze są, więc najważniejsze to nauczyć się je kontrolować. Od dziecka występowałam w teatrach i grupach artystycznych, więc jestem przyzwyczajona do tremy, a nawet ją lubię. Wiem już, jak oddychać, by uspokoić ciało i umysł. Staram się utrzymać pozytywne nastawienie przez cały dzień bankietu, słucham muzyki, która dodaje mi siły i energii — takiego girl power! Czasem stres i tak się przebija, ale najważniejsze to umieć wrócić do stanu spokoju i równowagi. I po prostu oddychać.

A czego się najbardziej obawiasz podczas trwania noblowskiego bankietu? 

Poślizgnięcia się na schodach prowadzących do podium, bo nie chciałabym upaść przed rodziną królewską, laureatami, politykami i całym światem akademickim. Drugą obawą jest zająknięcie się w trakcie zapowiedzi. Nie byłby to koniec świata, ale mogłoby wpłynąć na pewność laureata lub laureatki. Dla nich to jeden z najważniejszych momentów życia, więc bardzo mi zależy, by każda zapowiedź była idealna.

Jako dziennikarka, która od lat zajmuje się modą, nie mogę nie zapytać o stylizacje. Wiem, że obowiązuje Cię konkretny dress code- czarna, wieczorowa, prosta suknia. A co z dodatkami czy makijażem?

Tak, obowiązuje mnie czarna, minimalistyczna suknia do ziemi. Moja obecna została kupiona w butiku, ale dopasowano ją do mojej sylwetki w atelier Larsa Wallina. Sam Lars Wallin był obecny na mojej ostatniej przymiarce, co samo w sobie było dla mnie ogromnym przeżyciem. W końcu to legenda szwedzkiej mody i projektant sukni noblowskich dla księżniczek, w tym następczyni tronu, Victorii. Mój „uniform” obejmuje także żółto-niebieską szarfę (kolory Szwecji), klasyczną czapkę studencką – symbol studentów – długie białe rękawiczki i czarne buty. Dodatki mają być minimalistyczne, ale nie mamy ściśle określonych zasad. Makijaż za to planuję wspólnie z moją wizażystką w dniu bankietu. Stawiamy na jasne, naturalne kolory – głównie odcienie różu, żeby rozświetlić twarz, ponieważ daszek czapki rzuca cień. Eyeliner to mój znak rozpoznawczy, zawsze też dodajemy kilka rzęs w zewnętrznych kącikach, by uzyskać efekt wydłużenia oka. Najczęściej wybieram pomadkę w odcieniu Pillow Talk od Charlotte Tilbury. W ogóle przyznam, że uwielbiam makijaż. Jest dla mnie formą ekspresji, sposobem, by pokazać, kim jestem i jak chcę być postrzegana. Dużo czasu spędzam przy stacji makijażu podczas przygotowań do bankietu noblowskiego, ponieważ dobrze się wtedy bawię, zapominam o stresie. 

Kamila Marzyńska, fot. Nobel Prize Outreach - fotograf: Dan Lepp

Kamila Marzyńska, Nobel Prize Outreach – fotograf: Dan Lepp

A co z fryzurą?

Nie mamy też żadnych wymagań dotyczących fryzury. Miałam zarówno rozpuszczone, jak i upięte włosy. I zawsze spotykałam się z pozytywnymi reakcjami.

Czy ktoś “akceptuje” Twój look przed bankietem? 

Nikt nie sprawdza i nikt nie musi jej zatwierdzać. Fundacja Noblowska darzy mnie chyba zaufaniem. Podobnie jak w kwestii języków, nikt nie kontroluje, jak i gdzie się ich uczę.

Jakie rady masz dla swojego następcy czy następczyni?

Moja rada jest prosta: bądź sobą. To właśnie z tego powodu zostałaś wybrana. I ciesz się każdą chwilą, bo te trzy lata mijają błyskawicznie. To naprawdę przygoda życia!

Sama jakie rady otrzymałaś i która z nich okazała się najbardziej przydatna?

Otrzymałam podobne rady — i były one niezwykle trafne: by po prostu dobrze się bawić. Oczywiście to ogromna odpowiedzialność i zaszczyt, ale warto też cieszyć się tym doświadczeniem i wszystkim, co ze sobą niesie.

Najpierw pomagałaś przy afterparty po bankiecie noblowskim, teraz jesteś toastmasterką, co będzie potem? Czy jest jeszcze jakaś funkcja przy organizacji tego wydarzenia, którą chciałabyś pełnić?

Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Może czas zapracować na własną Nagrodę Nobla? (śmiech) A tak na poważnie,  jestem otwarta na nowe przygody. W styczniu 2026 kończę studia prawnicze i będę gotowa na kolejne wyzwania. Jeśli Fundacja Noblowska miałaby kiedyś stanowisko odpowiadające moim doświadczeniom i umiejętnościom, to nie wykluczam, że rozważyłabym zgłoszenie się do takiej roli.

Jak wyglądają Twoje plany na przyszłość? Wiem, że jakiś czas temu rozpoczęłaś czwarty kierunek studiów?

Tak, jestem właśnie na dziewiątym i ostatnim semestrze szkoły prawniczej  i piszę pracę magisterską. Zdecydowałam się pisać ją z prawa morskiego i transportowego, ponieważ to jedna z moich specjalizacji. Drugą jest prawo autorskie i ochrona własności intelektualnej. Jeszcze nie wiem, co dokładnie przyniesie przyszłość, ale jestem z podekscytowaniem myślę o tym, dokąd mnie zaprowadzi.

Wspomniałaś w jednym z wywiadów o zainteresowaniu prawami człowieka. Czy jest jakiś konkretny, mniej nagłośniony globalnie problem, który uważasz za najbardziej palący i któremu chciałabyś poświęcić swoją energię w najbliższych latach?

Prawa człowieka są dla mnie niezwykle ważne, zwłaszcza dziś, gdy sytuacja geopolityczna staje się coraz bardziej niestabilna. Jednym z problemów, o którym mówi się za mało, jest współczesne niewolnictwo na statkach transportowych i rybackich. Często są to osoby z ubogich regionów, które pod pozorem świetnej pracy zostają zwerbowane na statki, a po wejściu na pokład odbiera im się paszporty i zmusza do ciężkiej pracy w nieludzkich warunkach. Dochodzi do wypadków, obrażeń, a czasem i wypadków śmiertelnych. To zjawisko wciąż zbyt rzadko trafia do publicznej debaty.

Na koniec zapytam o marzenia. O co poprosiłabyś złotą rybkę?

Chodzę z głową w chmurach odkąd pamiętam i mam nadzieję, że nigdy mi to nie minie. Wierzę, że trzeba marzyć odważnie, aż trochę nas to przeraża, bo wtedy wiemy, że marzymy o czymś naprawdę wielkim. Od zawsze marzyłam o pisaniu książek. Pisanie było dla mnie formą terapii i sposobem, by zostawić po sobie coś trwałego. Pracuję obecnie nad powieścią kryminalną i chcę ją dokończyć, nawet jeśli nigdy nie zostanie opublikowana. Mam też już kilka pomysłów na kolejne historie. Drugim moim marzeniem jest powrót na scenę – do aktorstwa. Chciałabym poczuć znów, jak to jest wcielić się w inną postać, tym razem z perspektywy dorosłej kobiety. Może po studiach znajdę na to chwilę. Trzecim pragnieniem jest odwiedzenie wszystkich siedmiu kontynentów. Odwiedziłam już pięć – zostały mi tylko Antarktyda i Australia, choć marzę też o tym, by kiedyś głębiej poznać Azję, Afrykę i obie Ameryki. Po cichu liczę, że moja praca z prawem morskim pewnego dnia mnie tam zaprowadzi.

Kamila Marzyńska z partnerem, fot. Dan Lepp

Kamila Marzyńska z partnerem, fot. Dan Lepp

Literacka lista must-read. Oto 12 najważniejszych powieści wszechczasów

Joanna Andrzejewska-Sarnowska Avatar

Dziennikarka z dziesięcioletnim stażem, miłośniczka historii i ludzi, którzy je opowiadają. Absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w przeszłości zawodowo związana z takimi tytułami jak Cosmopolitan, Joy, Hot Moda czy Twój Styl. Na co dzień zajmuje się tematyką lifestylową. Najbliższa jej sercu jest moda, którą traktuje jak coś więcej, niż tylko sposób ubierania się. Jej wielką pasją są też podróże i psychologia, którą właśnie studiuje. Z niekończącą się listą pytań dopłynęła właśnie do nowego, stylowego portu – redakcji Lamode.info.

WIDEO