Pokaz francuskiej marki Celine na sezon jesień-zima 2010/ 2011 był bez wątpienia jednym z najważniejszych i najszerzej komentowanych wydarzeń sezonu. Nic dziwnego, bowiem projektantka brand’u Brytyjka Phoebe Philo mocno zaznaczyła swój powrót do modowej branży (Philo w 2006 roku zrezygnowała z pozycji dyrektora kreatywnego Chloe, chcąc poświęcić więcej czasu rodzinie). Celine dzięki nowej projektantce przeżywa apogeum swojej świetności. Kierując się własnymi słowami określającymi nowoczesną kobietę „Silna, Potężna, Minimalistka”, Philo udało się odświeżyć wizerunek marki i nadać jej ponadczasowy charakter.
Cała kolekcja mimo swojej pozornej prostoty, przykuwa uwagę, jest perfekcyjnie skrojona i pełna „męskiego ducha”. Paletę kolorystyczną można określić mianem podstawowej, ponieważ bazą wyjściową są biel, czerń, granat i szarość Dominują wąskie, militarne, dwurzędowe płaszcze w stonowanych kolorach, klasyczne spodnie 7/8 z nieco poszerzanymi nogawkami, sukienki w kształcie litery A ze skórzanymi wstawkami, ołówkowe spódnice, proste w formie skórzane topy oraz białe, nieco przeźroczyste jedwabne bluzki. Wszystko połączone w stylizacjach z klasycznymi oficerkami czy ciemnymi mokasynami na obcasie. Akcesoria ograniczone, ale równie piękne co ubrania z kolekcji. Niewielkie skórzane torby listonoszki w nieco kontrastujących kolorach czy metalowe bransolety. Celine pokazało też dużą gamę okryć wierzchnich, poczynając od wspomnianych wcześniej dwurzędowych płaszczy na futrzanych pelerynach kończąc. To kwintesencja dobrego smaku i geniuszu Phoebe Philo. Celine to marka, której ubrania po prostu trzeba mieć w swojej szafie!