Nieważne, ile masz lat – jeśli potrafisz zmysłowo zsunąć z siebie płaszcz to wciąż jesteś w kwiecie wieku! Taki wniosek nasuwa się po obejrzeniu pokazu jesienno-zimowej kolekcji Jean-Paul Gaultier, podczas którego modelki w siwych perukach a’la Amy Winehouse bez ceregieli miotały po wybiegu różnymi elementami garderoby. Widowisko otworzyła i zamknęła Valérie Lemercier, francuska aktorka dobiegająca pięćdziesiątki – co ostatecznie przekonało publiczność, iż wiek naprawdę nie gra roli – nigdy!
Zaprezentowana kolekcja zdominowana została przez jeden z silniejszych trendów nadchodzącej jesieni, czyli lata 60. XX wieku. Nie zabrakło też damsko-męskich zaczerpnięć, czym francuski projektant nawiązywał do kolekcji, które tworzył dla Hermès. Neutralna paleta kolorów ograniczyła się do czerni, bieli, szarości i ciepłego, karmelowego beżu. Ważną rolę odgrywają szkocka krata, geometryczne wzory nawiązujące do staromodnej terakoty oraz futrzane etole i kołnierze.
Nie jest to najlepsza z kolekcji enfant terrible francuskiej mody – kilku krytyków z przekąsem stwierdziło, że najlepsze modele lądowały właśnie na ziemi – niepotrzebnie. My jednak jesteśmy raczej skłonni stwierdzić, że choć nie jest to kolekcja piękna, jest jednocześnie konsekwentna (a to niezwykle ważne!), a wraz z dowcipnym pokazem niesie istotny dla współczesnego społeczeństwa przekaz – starzejemy się i nie ma co tego ukrywać. Lepiej cieszyć się tym, co mamy – niezależnie od siwizny i zmarszczek.