To, że mundur jest sexy, wiemy nie od dziś. A gdy już garnitur jest w garderobie damskiej czymś naturalnym, a właściwie niemal obowiązkowym, przychodzi kolej na następny „męski” akcent – czyli mundur właśnie.
Marka Moschino kojarzy się z typowo włoskim szykiem – balansującym na granicy kiczu, lubującym się w nadmiarze kolorów, wzorów i ozdób. Jednak kolekcja jesienno-zimowa, stworzona przez Rosellę Jardini zaskakuje zdyscyplinowaną rezerwą i wojskowym sznytem. Projektantka, korzystając z popularności trendu mieszającego garderobę damską z męską, „przetłumaczyła” mundur na modowy język kobiet.
Perfekcyjne skrojone, ale nie przesadnie obcisłe marynarki i surduty, koszule zapięte wysoko pod szyją, pomysłowe, ale powściągliwe żaboty oraz wysokie wojskowe czapki z małym daszkiem zestawiono z kwiatowymi motywami, mieniącą brokatową tkaniną, karminową czerwienią i złotą biżuterią. Brzmi karkołomnie, ale efekt jest zaskakujący – dzięki wyważonym proporcjom i powściągliwości stylu całość wypada jednocześnie szykownie i elegancko.
Dla równowagi, projektantka wprowadziła też kobiece sukienki w bieli, pastelowym różu i odcieniu starego złota. Typowo damskie elementy garderoby utrzymano w jednej z najważniejszych tendencji tego roku – skromnej i stylowej elegancji lat 40. XX wieku. Sylwetki uzupełniono długimi satynowymi rękawiczkami i „kocimi” okularami.
Teraz już chyba nikt nie zaprzeczy, iż kobiety ubrane po męsku wyglądają równie, a nawet bardziej zmysłowo, niż zakładając krótką sukienkę i szpilki na niebotycznym obcasie. Niech żyje modowe równouprawnienie!