Jak co sezon, na naszym polskim oraz zagranicznym podwórku, podczas Fashion Weeków zdarzają się zarówno ogromne rozczarowania i miłe zaskoczenia. Okazuje się, że w przypadku FashionPhilosophy Fashion Week Poland bywa różnie. Dla jednych to, co było klapą okazuje się odkryciem sezonu i odwrotnie. Jak było podczas kwietniowej, ósmej już edycji? O podsumowanie poprosiliśmy jednych z naszych ulubionych blogerów – Harel, Vanitasa i Macademian Girl. Zobaczcie jakie pokazy podobały im się najbardziej oraz co dla nich było rozczarowaniem!
fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO – Harel
HAREL
Jeśli tak dalej pójdzie, będzie można co pół roku przepisywać moje wypowiedzi. Najlepsze kolekcje według mnie? Oczywiście MMC i Michał Szulc. Duże wrażenie zrobiła Agata Wojtkiewicz. Świetne i dopracowane kroje zaprezentował Aryton. Wygląda na to, że rośnie nam luksusowa marka na bardzo dobrym poziomie. Pokaz Bereniki Czarnoty oglądałam online, ale mam zaufanie, że były to rzeczy świetnie uszyte. Pomysł z połączeniem ciężkich dzianin i transparentnej kratki przedni.
W tym sezonie ucieszył poziom Offów. Sobotnia porcja spokojnie mogła konkurować z Aleją. Ulubiona kolekcja? Chyba Ima Mad. Za radość, którą wniosła, mrugając raz po raz graficznym oczami.
Rozczarowania? Starałam się omijać szerokim łukiem te pokazy, które mogłyby mi popsuć humor. W takich momentach cieszę się, że z pozycji hobbysty mogę sobie na to pozwolić.
Zabrakło mi kilku projektantów. Anny Poniewierskiej, Joanny Klimas, Joanny Startek. Mam nadzieję, że ich kolekcje będziemy mogli obejrzeć w najbliższym czasie w Warszawie.
źródło: vaniitas.blogspot.com – Vanitas
VANITAS
Trudno porównywać ze sobą poziomy pokazów, bo były one bardzo zróżnicowane. Jeżeli chodzi o OFF Out Of Schedule, świetną kolekcję zaprezentował Kamil Sobczyk pokazując męskie militarne sylwetki i marka KAS KRYST, czyli streetwear w klasycznym, dobrym wydaniu.
Na Designer Avenue wysokiej klasy poziom, podobnie jak rok temu zaprezentował Tomasz Olejniczak TOMAOTOMO. Bardzo podobały mi się również propozycje, jakie przedstawił Wojtek Haratyk – wielkomiejska męska elegancja połączona ze sportowym obuwiem. To jest to, co bardzo lubię.
Pod względem technicznym muszę przyznać, że ta edycja była dobrze zorganizowana.
fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO – Macademian Girl
MACADEMIAN GIRL
Zdecydowanie najbardziej podobały mi się Offy – co roku są mocniejsze, bardziej rozbudowane i stoją w mocnej opozycji do Alei Głównej, która z kolei ostatnio co sezon leci na łeb, na szyję. Bardzo podobała mi się świetnie odszyta kolekcja Kamila Sobczyka. Wielki plus za pomysł, żeby stworzyć własne wzory bez wykorzystywania już gotowych wzorzystych tkanin. Na Offach świetnie zaprezentowały się także Monika Gromadzińska oraz Ima Mad. Wiem, że w tym drugim przypadku nie są to do końca rzeczy, których noszenie wyobrażamy sobie na co dzień, ale to kwestia myślenia. Bardziej chodzi mi o całą estetykę, koncepcję i cały zamysł, bo to jest totalnie coś innego. To był jeden z mocniejszych Offów, których poziom w tym roku wyjątkowo mnie ucieszył. I na koniec muszę wspomnieć jeszcze o kolekcji Pauliny Plizgi, która pokazała taki paryski nowoczesny szyk z nutką koloru. Bardzo kobiecy i też do noszenia, cieszy mnie, że był w tym wyraźny autorski pomysł.
Również dwóch naszych gości specjalnych pokazało świetne kolekcje w Alei Głównej. Poniekąd ze smutkiem muszę przyznać, że najmocniejszymi punktami były właśnie te gościnne występy Roksolany Bogutskiej i Slava Zaitseva. Oboje korzystają z całej ludowości wschodniej estetyki, a u nas się od tego ucieka. My nie mamy takich kolekcji, a szkoda bo polskie ludowe wzory są bardzo plastyczne. U nas jedynie Kupisz wziął na tapetę jakiekolwiek polskie motywy, reszta uważa to za kicz.
Z Głównej świetna była także Kamila Gawrońska-Kasperska. Już w poprzedniej kolekcji widać było, że coś jest na rzeczy i że projektantka zmierza w ciekawym kierunku, ale w tym roku podobało mi się niesamowicie. Jednocześnie pojawiło się kilka głosów, że w klimacie było to gdzieś podobne do estetyki McQueena. Jednak ona czerpała bardziej z motywów liturgicznych, z religijnej semantyki, a to nie jest tylko domeną McQueena. Podobny był jedynie klimat, bez dosłownej inspiracji. Dlatego, uważa, że ta kolekcja była piękna, a do tego wspaniale odszyta z cudownych, dobrych jakościowo tkanin.
Kolejnym wielkim zaskoczeniem była kolekcja Mohito i Arytonu. Gdyby była tam nazwa projektanta a nie sieciówki to jestem pewna, że połowa ludzi powiedziałaby, że był to jedne z najciekawszych pokazów. Owszem, nie było to jakieś nowatorskie, ale pokazano fajne kroje i tkaniny – wszystko dobrze wystylizowane. Mimo wszystko, nie jestem pewna czy sieciówki powinny pojawiać się na FW. Natomiast Aryton zaprezentował interesujące choć bardzo klasyczne kroje i także dobre gatunkowo tkaniny. Jeszcze Tomaotomo – może nie jest to jeszcze to co bym chciała, ale co sezon u Tomka Olejniczkaka jest coraz lepiej. Każda kolejna kolekcja jest lepsza krawiecko i ciekawsza, jeśli chodzi o pomysły. Widzę, że to zmierza w dobrym kierunku, więc kibicuję.
Najbardziej zaskoczył mnie Project Zoa. Poprzedni ich pokaz był prawdziwą masakrą dla oczu, ale w tym sezonie było naprawdę fajnie. Idą trochę w taki performance, ale był to jeden z ciekawszych pokazów. Bardzo cieszę się, że na główną trafiła Anniss, która ostatnio była na Offach. Świetna, spójna kolekcja i widać, że projektantka ma potencjał. Oczywiście nie zapominam również o MMC! Podobało mi się wszystko – cała koncepcja pokazu, to że robią spektakl i pokazują, że można to zrobić także podczas FW w Łodzi. Przyznaję, że dla MMC mam inne standardy wymagań niż dla reszty (śmiech), bo to jak zawsze mocny punkt naszej Alei. Jeszcze Grome Design – widać, że projektantka ma rękę do krojów, że zawsze myśli o całości pokazu – dawkuje napięcie.
Rozczarowuje mnie trochę, że Główna Aleja obniża poziom i że coraz częściej pojawiają się kolekcje totalnie basic’owe jak Łukasza Jemioła. Nie mam nic przeciwko temu, że tworzy basic, ale czy nie mógłby pokazać w Łodzi swojej regularnej kolekcji? Obok bogatych i dopracowanych projektów, ze zdobieniami, idą skromne basici albo taka Ewa Szabatin. Powinien być wyrównany poziom wyznaczony przez najlepszych nawet, jeśli pokazów miałoby być mniej. Główna musi mieć jakaś spójną linię, tak jak Offy, które wciąż się rozwijają.