„Offowy” Marcin Podsiadło po krótkiej przerwie, wraca do programu łódzkiego Tygodnia Mody. Tym razem jego oryginalny styl trafia na Aleję Projektantów. Trudno nie zainteresować się nazwiskiem, które swojego czasu stanowiło mocny punkt programu łódzkiego OFF Out Of Schedule, następnie zniknęło z polskiej sceny, a teraz wraca z Londynu z całym bagażem nowych pomysłów. Chęć pojawienia się na pokazie najnowszej kolekcji marki Podsiadlo była podyktowana przede wszystkim ciekawością – co takiego projektant przywiózł na nasze polskie podwórko.
Zanim jednak przejdziemy do samej kolekcji, warto skupić się również na audiowizualnym przekazie pomysłu, autorstwa Marcina Kosakowskiego. Sam koncept nie był skomplikowany. Na ekranie pojawia się mężczyzna, który w zwolnionym tempie unosi się w powietrzu. Słyszymy cytat z filmu „Streetwise” Martina Bella. Nie znalazł się on przypadkowo, bo amerykański dokument stał się jedną z wiodących inspiracji wiosenno-letniego sezonu Marcina Podsiadło.
Wideo stanowi prolog do całości zaprezentowanej kolekcji. Zapowiada lekkość, zwiewność i wolność, jaką za chwilę zobaczymy na wybiegu. Jeśli spodziewaliście się jakiejkolwiek dosłowności w tym przekazie, to niestety muszę Was zawieść. Zamiast parady eleganckich, delikatnych form i krojów, w kolekcji znalazły się przede wszystkim spodnie dresowe, szorty, sportowe bluzy i kurtki bejsbolówki. Na sylwetkach pojawiły się transparentne tkaniny, nadruki przedstawiające kłęby chmur i blokowiska. Wszystkie nakładały się na siebie warstwowo. Przejrzysty wzór przypominający siatkowe ogrodzenie przysłaniał gładką fakturę materiałów. A tuż za nim znalazła się czarna siatka. Pojawiły się różnej grubości dzianiny, zarówno te gładkie jak i drukowane. Nie zabrakło również denimu, na którym znalazły się pasy materiału, nawiązujące do charakteru sportowej garderoby. Jedyne, z czego bym zrezygnowała to z pokazowych stylizacji, jakimi były nici oplatające twarze modeli – ubrania w pełni realizowały to, co chciał przekazać projektant i nie potrzebowały tego typu „ozdobników”.
Przyznam, że moja tolerancja tych awangardowych dresiarzy, potrzebowała trochę czasu. Nad kolekcją trzeba było się zastanowić, podjąć próbę zrozumienia jej przekazu, przyjrzeć się dokładnie zaprezentowanym na wybiegu sylwetkom i wyjść poza sztywne reguły oceniania jej tylko i wyłącznie ze swojej perspektywy. Podczas pokazu, usłyszałam zuchwałe i dość krzywdzące słowa, że coś jest „brzydkie”. Nie ma czegoś takiego jak brzydka i ładna moda. Coś może być źle skrojone, nie trzymać się formy, albo być kiepskie jakościowo. Kryteria indywidualnego gustu nie mieszczą się w regułach rzetelnej oceny. Nie lubicie dresów, to ich nie noście. Ktoś, kto uwielbia sportową garderobę z pomysłem, bez wątpienia może zainteresować się najnowszą kolekcją Marcina Podsiadło.