Nie każdy ma świadomość, że towarzyszą nam każdego dnia. Dzielą się na te główne i mikro, a co sezon pojawiają się kolejne. Są nam narzucane przez największe marki od lat, jednak ich historia jest znacznie dłuższa. Jak w przeciągu 250 lat rodziły się, zmieniały i rozpowszechniały trendy? I jak to wygląda dziś? Temat ten na warsztat wzięło słynne nowojorskie muzeum działające przy jednej (tuż obok Parsons i Central Saint Martins) z najlepszych modowych szkół świata – Fashion Institute of Technology. Tak powstała wystawa „Trend-ology”, którą można oglądać jeszcze do 30 kwietnia.
To obowiązkowy punkt zwiedzania dla każdego, kto chce poznać historię trendów na realnych przykładach. Ekspozycja, choć wydaje się nieduża, zgromadziła około 100 projektów, które wyeksponowano w głównym pomieszczeniu muzeum. Wśród nich znajdziemy chronologicznie zaprezentowane tendencje w kolorach, tkaninach czy printach – od dziewiętnastowiecznej tartanowej sukienki, przez 1920 rok i rozkwitu francuskiej mody Jean Patou i Coco Chanel, zahaczając o New Look Diora, do logomani lat 90’ i kolaboracji na miarę XXI wieku – wysokiej mody z sieciówką -na przykładzie cekinowej sukienki Rodarte dla Targetu. Wszystko to uzupełnione zostało opisami i krótkimi filmami, które można obejrzeć przy niektórych obiektach. To historia trendów w pigułce i tego jak wpływał na nie film, muzyka, sztuka, styl ulicy czy kwestie socjologiczno-polityczne.
Co więcej wstęp jest darmowy, a muzeum uplasowane w świetnej lokalizacji – przy słynnej Fashion Avenue (7 Alei) w samym centrum Fashion District. Będąc w Nowym Jorku warto, choć na moment, zajrzeć tam także przy okazji innych wystaw lub do 19 kwietnia by zdążyć zobaczyć jeszcze jedną ekspozycję – „Elegance in an Age of Crisis: Fashions of the 1930s”.