Trudno wyobrazić sobie pracę projektanta bez pasji, natchnienia i inspiracji. Nawet, jeżeli mamy do czynienia z doskonałym krawcem, wszystko to, co wpływa na jego wyobraźnię, jest w efekcie połową sukcesu. Jeśli dodamy jeszcze do tego nutę pożądania, a przecież w modzie wszystkie chwyty są dozwolone, może, a przynajmniej powinno przełożyć się to na pewny sukces. Za owym pożądaniem kryć może się jednak tak dużo różnych pobudek, że niekiedy daje to całość balansującą na pograniczu dwóch skrajnie różnych estetyk. Patrząc na najnowszą kolekcję TOMAOTOMO by Tomasz Olejniczak, którą poznaliśmy właśnie pod hasłem Desire, z jednej strony nie trudno dopatrzyć się efektów jego modowych pragnień. Z drugiej jednak widać, że było ich tak dużo, że w rezultacie projektant pokazał kolekcję, która bez problemu mogłaby zostać podzielona na dwie odrębne.
Wczorajszy pokaz zorganizowany w industrialnych wnętrzach hali zdjęciowej przy Domaniewskiej 37a, zaczął się ciekawie . Zobaczyliśmy kilka typowo casualowych sylwetek, opartych przede wszystkim na bawełnianych bluzach i na rzucającym się w oko princie. Pojawił się on na wybiegu w ramach różnorodnych fasonów i w dwóch wersjach kolorystycznych.
Pozostała część pokazu była zupełnie inna, co trochę przyczyniło się do tego, że to, co zobaczyliśmy na samym początku, niefortunnie mogło pójść w zapomnienie. Tomasz Olejniczak nie byłby sobą, gdyby nie podjął się w swojej kolekcji ponownej próby podkreślenia tego, czym jest dla niego elegancki kobiecy strój. Modelki zaprezentowały bowiem kilkanaście propozycji, które z pewnością niebawem zadebiutują na kilku ważnych imprezach w tym kraju. W jednym z projektów z kolekcji Desire – długiej sukience uszytej z pereł i kryształów Swarovskiego – niedawno pokazała się już przyjaciółka i muza projektanta Weronika Książkiewicz. Motyw pereł przewijał się na kilku innych sylwetkach oraz w formie detali – ozdobnych pagonów czy kołnierzy.
Wśród pokazowych sylwetek, błyszczące detale były zdecydowanie jednym z dominujących akcentów. Widniejące zarówno na sukienkach, spódnicach czy kamizelkach, układały się w fantazyjne wzory. Nie zabrakło też kilku modeli wykonanych ze skór w metalicznym wydaniu, czym Olejniczak nawiązał do swojej poprzedniej kolekcji. Zdecydowanie najciekawiej wykorzystano jednak falbany dające efekt rybich łusek. Zaproponowane w kolorach bieli i czerni, zostały zaprezentowane w formie sukienek w wersji midi i maxi oraz kompletów łączących w tym samym odcieniu dół i górę sylwetki. Oprócz spódnic i sukienek projektant w alternatywie postawił też na dopasowane kombinezony oraz spodnie typu dzwony, umiejętnie przemycając do swojej kolekcji ducha lat 70..
Tomasz Olejniczak ma już miejsce w grupie tych polskich projektantów, których projekty gwiazdy i celebryci chcą i lubią nosić. Świadczyć o tym może również ilość gości w pierwszym rzędzie podczas wczorajszego wydarzenia. Widać też, że projektant nie zamierza spocząć na laurach, a motywowany pozytywnym odbiorem ze strony popularnych klientek, ciągle pokazuje, że to, co definiuje w jego słowniku „pożądanie”, to ciągłe poszukiwania i niemały apetyt na więcej.