Z Julką Fusiecką rozmawiamy po pokazie dyplomowym MSKPU 2019, na którym zachwyciła jurorów i publiczność kolekcją inspirowaną tenisem: The Court, Court n°1.
***
WYWIAD Z JULIĄ FUSIECKĄ, AUTORKĄ KOLEKCJI THE COURT, COURT N°1 (MSKPU 2019)
Serdeczne gratulacje obrony i pięknego pokazu podczas finałowej gali MSKPU 2019. Zdążyłaś już ochłonąć?
Pięknie dziękuję. Emocje już opadły, ale potrzebowałam na to dobrych kilku dni. Tegoroczny pokaz dyplomowy był pierwszym w historii szkoły, w którym broniło się blisko 70 kolekcji – 6.30 rano, 1 backstage i rzesza potwornie zestresowanych projektantów, którzy czekali na swoją kolej. Również dla mnie była to pierwsza próba przygotowania kolekcji na wybieg – na szczęście przypadł mi wczesny numer startowy i tuż po 11 zbiegałam z modelkami z powrotem za kulisy. Jednak emocje nie odpuściły przez kolejnych kilka godzin, aż do ogłoszenia wyników.
The Court, Court n°1, sesja edytorialowa, fot. Magdalena Wieczorek
Do finału zakwalifikowałaś się z drugą najwyższą notą. Zaskoczenie?
Ogromne. Mimo chaosu panującego na backstage’u, na sztendrach widziałam od rana dziesiątki bardzo mocnych kolekcji, spójnych, świetnie wykończonych, pełnych ciekawych rozwiązań konstrukcyjnych. Wszyscy spodziewaliśmy się wysokiego poziomu, ale kiedy po kilkumiesięcznej zmowie milczenia (każdy z nas trzymał w tajemnicy to, co robi, a konsultacje dyplomowe odbywały się za zamkniętymi drzwiami) widzisz te wszystkie efekty pracy w jednym miejscu, to naprawdę robi wrażenie. Znam wartość swojej kolekcji, ale spodziewałam się różnych reakcji komisji – szczególnie, że w tym roku pojawili się w niej również niezależni eksperci z Instituto Europeo di Design (IED) w Mediolanie oraz IADE Creative University w Lizbonie.
Z IADE, które przecież nie jest Ci obce..
Tak, rzeczywiście! Mam już na koncie niespełna roczny epizod z tą szkołą, więc ich przyjazd wydał mi się symboliczny. Ale cały proces powstawania kolekcji nosił tego znamię: od momentu, w którym przypadkiem wpadłam na ulicy na Ivankę Solovei, dziewczynę, która okazała się świetną krawcową, i bez której moje sylwetki nie nabrałyby takiego kształtu; po pierwsze zajęcia z projektowania ubioru z Magdą Floryszczyk, na których na dowolnie wybraną inspirację narysowałam kolekcję tenisową, a Magdę dwa lata później wybrałam na swojego promotora. Los potrafi dobrze podpowiadać, dlatego wybierając materiały, kolory i formy często kierowałam się zwykłą intuicją.
The Court, Court n°1, backstage pokazu, fot. Magdalena Wieczorek
Zatrzymajmy się przy temacie tenisa. Skąd wybór takiej inspiracji do kolekcji dyplomowej, która bardzo rzadko sięga do sportu?
To prawda, co trochę mnie dziwi, bo ze sportu można czerpać równie wiele, co z architektury, rzeźby, czy kultury Japonii. Ale mówię to z perspektywy osoby, która od dziecka gra w tenisa, surfuje, chodzi po górach, uprawia curling. Sport ukształtował mnie i moją estetykę, nauczył dyscypliny i precyzji, która przekłada się na dbałość o detal. W każdym moim projekcie, nie tylko tych dyplomowych, widać silną, zdecydowaną dziewczynę, obywatelkę Europy, która nie bez powodu pod sukienkę zakłada spodnie. Jednak wciąż wygląda lekko, kobieco i bezwysiłkowo. The Court, Court n°1 to kolekcja, nad którą myślałam i o której marzyłam od kilku lat – ale to dopiero początek, a ja absolutnie nie zamykam się na inne dyscypliny.
Kiedy rozmawiałyśmy rano na backstage’u, powiedziałaś, że to twoja historia retro-nowoczesnego tenisa.
Tenis to w zasadzie nie tylko sport, ale i moda, z którą wiąże się bardzo długa i ciekawa historia. Przez lata należał do wyższych sfer, którym zawdzięcza wrodzoną elegancję: niegdyś panie widywano na korcie w długich sukniach, a panów w śnieżnobiałych spodniach z zakładkami. W tej niewielkiej kolekcji chciałam wspomnieć postać legendarnej tenisistki lat 20’, Suzanne Lenglen, zawrzeć nieco wyglądu i charakteru wielkiej szwedzkiej gwiazdy, Bjoerna Borga, czy nawiązać do Argentyńczyka Davida Nalbandiana, którego mecze oglądałam po powrocie ze szkoły pod koniec lat 90’. Kto bardziej czujny, odszuka także inspiracje Wesem Andersonem i jego filmem The Royal Tenenbaums.
The Court, Court n°1, backstage pokazu, fot. Magdalena Wieczorek
Teraz rozumiem, skąd rozwinięcie nazwy twojej nowopowstałej marki: La Marque des Champs!
Dokładnie! The Court ma być marką czerpiącą od mistrzów dla mistrzów, bez względu na ich wiek, płeć, pochodzenie czy rasę. I wcale nie muszą być to mistrzowie sportu.
Powoli kończąc, w Twoje ręce wpadły liczne wyróżnienia: od 4F, Bizuu, WhiteMAD oraz Elle i Elle Man, a także stypendium na IED w Barcelonie. Zadowolona?
I to bardzo. Przyznam się, że w trakcie gali wieczornej zupełnie nie myślałam o potencjalnych wyróżnieniach, największą nagrodą była dla mnie możliwość pokazania kolekcji zgromadzonym gościom, mediom modowym i przedstawicielom marek odzieżowych. O możliwych do zdobycia stażach i publikacjach na szczęście kolejno informował publiczność (i nas!) prowadzący, Mateusz Szymkowiak, a o otrzymanych nagrodach powiem krótko – wszystkie z nich zamierzam zrealizować w jak najbliższym czasie.
***
Instagram @jfusiecka @thecourt_brand