Hedi Slimane ewidentnie pracuje sobie na miano projektanta, którego w branży się kocha albo nienawidzi. Jedni nie mogą znieść „sieciówkowości” jego kolekcji, a inni niezmiennie zachwycają się tym, jak Francuz umiejętnie potrafi pokazywać ciągle to samo, a mimo to w zupełnie w inny sposób. Można więc odnieść wrażenie, że to, co zobaczyliśmy kilka dni temu na Paris Fashion Week, to nie tylko udane uzupełnienie męskich propozycji na sezon jesień zima 2015/2016, ale również kontynuacja kolekcji z poprzednich sezonów. Ciężko zatem, nie pokusić się o stwierdzenie, że właśnie na tym opiera się sukces i wyjątkowość Slimane’a.
Saint Laurent Paris według jego obecnego dyrektora kreatywnego, to projekty ciągle mocno inspirowane stylem lat 60. i 70.. I tym razem więc, zobaczyliśmy skórzane cygaretki, mini spódnice i ramoneski, długie blazery i koronkowe sukienki oraz detale, z których projektant nie rezygnuje od początku swojej pracy dla francuskiej marki – transparentne wstawki, zwierzęce printy i błyszczące zdobienia. Jako, iż najnowsze propozycje Slimane’a przygotwano na sezon jesień zima, to okrycia wierzchnie wychodzą tutaj na pierwszy plan. Niemal na każdej sylwetce zobaczyliśmy więc m.in. futra (te wzorzyste ciekawie akcentowały dominując na wybiegu czerń i biel), płaszcze – lateksowe, skórzane lub typu navy peacoats, wełniane peleryny, wspominane już wcześniej motocyklowe kurtki oraz krótkie bomber jackets.
Patrząc na pokazowe looki trudno nie zwrócić uwagi na szczegóły, które miały podkreślić klimat całej kolekcji – mocny makijaż i nonszalancko podarte rajstopy. Miało być niegrzecznie, rock’n’rollowo, zadziornie, i takie właśnie określenia od razu nasuwają się na myśl. Warto również wspomnieć o niezwykle istotnym elemencie paryskiego pokazu, jakim była muzyka, będąca w końcu niezmiennie jedną z największych inspiracji w twórczości Slimane’a. Modelki (w tym Polki – Kasia Jujeczka z AS Management i Klementyna Dmowska z D’Vision) przechadzały się w rytm utworu Pretty Boy w wykonaniu punk-rockowej duńskiej grupy The Felines, który idealnie oddał klimat całej jesienno-zimowej kolekcji Saint Laurent Paris.
Mimo, iż po paryskim wydarzeniu znowu pojawiły się głosy, że to, co zobaczyliśmy na wybiegu bardziej przypomina projekty z wieszaków sklepów Forever 21, niż kontynuację dorobku wielkiego Yves Saint Laurent, trzeba przyznać, że Hedi Slimane doskonale wypełnia swoją „misję” w strukturach marki. Trudno się dziwić – w ostatnim roku projektant zarobił dla francuskiego domu mody ponad 500mln euro i raczej już teraz grupa Gucci powinna się spodziewać, że historia ta może się powtórzyć.