Jesienno-zimowej kolekcji Francuzki nie opiszemy jednym słowem – za dużo się tu dzieje. Marant znana jest z upodobania do rockowych detali, buty z łańcuszkami czy torebki z ćwiekami jej projektu dawno zniknęły ze sklepowych półek. Wygląda na to, że w tej kolekcji też ich nie znajdziemy, ponieważ projektantka odeszła nieco od rockowej estetyki.
Zamiast lat 80-tych prezentuje nam lata 50-te w najlepszym wydaniu. Wąskie spodnie ze zrolowanymi nogawkami, cieniowany jeans, kocia kreska wyrysowana eyeliner’em, dużo cekinów i mały powrót do tzw. strong shoulder, czyli dość wyrazistych ramion w kurtkach i marynarkach. Dużo w tej kolekcji elementów glamour – błyszczących, obcisłych spodni, długich, wiszących kolczyków czy atłasowych, niesymetrycznych sukienek. W akcesoriach projektantka postawiła na kobiecość w wersji ultra, proponując swoim klientkom zamszowe szpilki z uroczą kokardką w kolorze czerwonym i czarnym. Fashionistki z całego świata zakochały się w kolekcji Marant jesień-zima 2010/ 2011 od pierwszego wejrzenia. Szpilki z kokardką i czerwone skórzane spodnie do kostek opanowały ulice. Isabel Marant po raz kolejny udowodniła, że „zna się na rzeczy”.