Kolekcją wiosna-lato 2011 Jean-Paul Gaultier kończy, po siedmiu niezwykle owocnych latach, swoją współpracę z domem mody Hermès. Pożegnalny pokaz był zatem przygotowany z niezwykłą starannością – Gaultier zresztą zawsze z wyjątkowym pietyzmem przygotowuje swoje show – po nim możemy spodziewać się wszystkiego.
Tym razem projektant przeniósł nas na czerwoną andaluzyjską ziemię, a konkretnie – na arenę korridy – w tle jeźdźcy na koniach i w pełnym rynsztunku sygnowanym logo Hermès’a ptrzrntowali swoje hippiczne umiejętności, a modelki stąpały po żółtym piachu. Kolekcja przewrotnie nawiązała do korzeni Hermès’a, czerpiąc jednocześnie inspirację z kastylijskiej tradycji, a zarazem bezbłędnie wpisując się w trendy na wiosnę-lato 2011 – pojawił się mocny kolor – soczysta pomarańcz, wszechobecna była jasna i czarna skóra – zarówno na dodatkach, jak i ubraniach, nie zabrakło zamszu i sukienki w wersji maxi. Całość wpisała się w lansowany przez również marki Roberto Cavalli i Ralph Lauren trend kowbojsko-indiański, korzystający z naturalnych materiałów, nawiązujący do dawnego krawiectwa, czerpiący inspirację z mody końca XIX wieku.
Absolutnym zaskoczeniem była przeźroczysta, perfekcyjnie skrojona kurtka imitująca krokodylą skórę – publiczność zgodnie komentowała, że autorem takiego projektu mógł być tylko i wyłącznie enfant terrible francuskiej mody, Jean-Paul Gaultier. Pokaz zamknęła znana z „Nieba nad Paryżem” aktorka Farida Khelfa, towarzyszył jej sam projektant. Istotnie, francuski projektant pożegnał się z Hermès’em w wielkim stylu.