Po Atelier Versace (tutaj) i Giambattista Valli (tutaj) przyszedł czas na pokaz Christiana Diora. Raf Simons zaprezentował kolekcję, którą twórcy marki opisują jako „Ogród Rozkoszy Ziemskich” (to również tytuł tryptyku Hieronima Boscha, na którym ukazany został kontrast między rajem Adama i Ewy a Czyśćcem). Co naczelny „ogrodnik” francuskiego domu mody zasadził na swoim modowym gruncie?
„Byłem zaintrygowany ideą zakazanego owocu i jej znaczeniem dzisiaj” – powiedział dyrektor kreatywny paryskiej marki. „Koncepcja czystości i niewinności kontra luksus i dekadencja – jak te wartości można zawrzeć w ogrodzie Diora – już nie kwiatowym, ale seksualnym.” – spuentował projektant. Jego macierzystą inspiracją była twórczość flamandzkich oraz francuskich mistrzów sztuki i rzemiosła, którą przeniósł na syntezę historycznych form, technik i gestów z dzisiejszymi ideami. Kreator próbował zawrzeć w kolekcji wiele skrajnych wartości i połączyć je w jeden, spójny organizm: prostota i luksus, piękno i dekadencja, niedojrzałość i doświadczenie, spuścizna Christiana Diora i wizja Rafa Simonsa, kiedyś i dziś. Jak prezentuje się przełożenie przeciwstawnych inspiracji na pokazową rzeczywistość?
Na wybiegu mogliśmy zobaczyć przede wszystkim suknie, ale wszyscy mówili o nakryciach wierzchnich. Dlaczego? Raf Simons postanowił dać DNA Diora coś swojego i wybór padł na hybrydę płaszcza z narzutą czy peleryną. Ciężkie, oversizowe projekty okrywające zwiewne kreacje powstały z połączenia różnych tkanin oraz kolorów, np. futro plus gładki materiał w kolorze łososia. Zaskakującym rozwiązaniem jest sama konstrukcja płaszczy – z jednej strony jest futrzany rękaw, a z drugiej zupełny jego brak, a na dodatek wywijany kołnierz, którego barwa odbiegała od całości. Wiele sukni to kwintesencja marki Dior – eleganckie kreacje podkreślające kobiece sylwetki, ale mamy też wariacje na temat klasycznych krojów: mini sukienki z bogatym wykończeniem, zwiewne, przezroczyste projekty w stylu boho czy głębokie dekolty konkurujące z zabudowanymi sylwetkami. Wszystko pod wspólnym mianownikiem balansu między lekkością i delikatnością a nadmiarem i warstwowością.
Dyrektor kreatywny francuskiego domu mody postanowił przenieść gości w miejsce, które z jednej strony przypomina ogród, z drugiej zaś nawiązuje do wnętrza kościoła, a momentami wygląda jak klub nocny. Projektant śmiał się, że Dior to w końcu zawsze bajka, a zgromadzeni na pokazie zgodnie przyznawali, że czują „magię”. Czy Wy również przenieśliście się w atmosferę fantazji po obejrzeniu sylwetek?