Stella McCartney – tak marka, jak i sama projektantka – dojrzewa i rośnie w siłę z każdym sezonem. Jesienno-zimowa kolekcja Brytyjki jest kolejnym krokiem w rozwoju tej „artystki codzienności” – Stella bowiem jak nikt inny potrafi celebrować modę – jej codzienność, jej użyteczność i jej piękno.
Sama artystka podkreślała, że chciała zdefiniować współczesną kobietę, która czasem z nostalgią patrzy w przeszłość, spędzając wolne dni w wiejskiej posiadłości pośród wrzosowisk, ale zarazem nie wyobraża sobie życia z dala od zgiełku wielkiego miasta. Analogicznie, McCartney poszukiwała formuły łączącej ubiór dzienny z wieczorowym, próbując znaleźć równowagę pomiędzy tymi światami.
Kolekcja opiera się więc na kilku mocnych, bardzo stanowczych elementach – jest nim głęboka akwamaryna, amarantowe detale oraz, odwołujący się do tradycyjnej brytyjskiej mody tweed. Sylwetka raz jest bardzo kobieca, niemal dziewczęca, innym razem zaś silna, unisex, z poszerzanymi ramionami i prostokątnymi formami. Na szczególna uwagę zasługują płaszcze – zapinane asymetrycznie na suwak i bez kołnierza, za to w mocnych kolorach, oraz grubo plecione swetry. Nie zabrakło kilku sportowych detali, które mogły być echem projektów Stelli dla brytyjskiej drużyny olimpijskiej – całość jednak jest przede wszystkim niezwykle, w nowoczesny sposób kobieca.