Mediolański pokaz męskiej kolekcji Burberry Prorsum na jesień zimę 2013, który odbył się w ubiegłą sobotę 12 stycznia, okazał się zabawnym spojrzeniem na znaną szeroko klasykę marki. W rytmie brytyjskich utworów dyrektor kreatywny Christopher Bailey pokazał po raz kolejny własny geniusz w odkrywaniu nowych wersji kultowego trencza. Bazując właśnie na tym słynnym modelu stworzył kolejną godną pochwały kolekcję. Nikt tak jak on nie potrafi na język naszych czasów przełożyć spuścizny Thomasa Burberry.
Kolekcja zatytułowana „I love classics” to nietypowa wizja męskiej mody. Klasyczne projekty dla panów przełamano nie tylko odważną czerwienią, ale także printami, które jednak nie każdemu zapewne przypadną do gustu. Tuż obok paterki i udziwnionych pręgów zebry pojawił się, zgodnie z nazwą kolekcji, motyw serduszek – na swetrach, koszulach czy szalach. To jednak nie jedyna ekstrawagancja, o jaką pokusił się dyrektor kreatywny marki. Kolejną z pewnością są akcesoria – torby z motywem zwierzęcym lub w panterkę połączoną z klasyczną kratką. Nie zabrakło także słynnej Burberry Boston Bag w nowej odsłonie. Całość dopełniało m.in obuwie w cętki.
Wśród stonowanej i wyciszonej gamy kolorystycznej poza wspomnianą czerwienią przedzierał się przede wszystkim kolor wielbłądzi, ciemna królewska purpura oraz ciemna zieleń z pomocą, której Bailey złożył hołd tradycyjnemu krawiectwu założyciela marki i powrócił do korzeni – na front. To z okopu (ang. trench) wywodzi się słynny prochowiec Burberry. Na wybiegu mogliśmy, więc podziwiać ciężkie wojskowe dwurzędowe płaszcze i krótkie kurtki w popularnym, dobrze przyjętym już stylu militarnym i oczywiście w kolorze ciemnooliwkowym.
Poza tak podstawowymi materiałami w przypadku Burberry jak kaszmir, aksamit, bawełna czy wynaleziona przez założyciela marki gabardyna dużą uwagę przykuwały także projekty płaszczy wykonanych z półprzeźroczystego gumowego materiału oraz błyszczącej skóry.
Na wybiegu nową kolekcję zaprezentowali m.in. znani już z kampanii marki modele – Charlie France, Max Rendell oraz Alex Dunstan.
Podobno kolekcja miała potraktować tradycję Burberry z dużym przymrużeniem oka – nadać jej lekkości i odrobinę zabawnego wyrazu. I trzeba przyznać, że nie wyszło nazbyt komicznie. To kolejna kolekcja, która z pewnością poszerzy horyzonty marki. Czy ulica ją przyjmie? Zobaczymy niebawem jednak mam wrażanie, że równie mocno przypadnie do gustu kobietom, które spokojnie będą mogły podkradać niektóre projekty z męskiej szafy.