Phillip Lim zdecydowanie jest zwolennikiem niewymuszonej elegancji zarówno w męskim jak i damskim wydaniu. W kolekcjach wagę przykłada do najdrobniejszych szczegółów, dba o każdą nitkę wszywaną w kaszmiroyw płaszcz, sprawdza wytrzymałość toreb, a do pokazów wybiera najlepszych modeli i najbardziej znane modelki. Nic dziwnego więc, że każda z jego kolekcji nie przechodzi bez echa i zachwytu krytyków.
Jego poprzednie projekty z sezonu wiosna-lato 2011 dla panów bazowały głównie na beżach, w kolekcji jesienno-zimowej Lim, idąc za powszechnie panującym trendem, stawia na ciemniejsze barwy. Poprzednia kolekcja opowiadała historię afrykańskiego polowania na safari, ta na jesień-zimę oddaje hołd stylowi brytyjskich Teddy boys z lat 50-tych.
Charakterystyczne, zaczesane ku górze i przycięte po bokach fryzury oraz dandysowskie stylizacje do złudzenia przypominają rock and roll’owy sposób bycia brytyjskich mężczyzn. Strukturalne, świetnie skrojone płaszcze, noszone pod spodem eleganckie kamizelki i ostre kołnierzyki zapięte pod szyję w śnieżnobiałych koszulach – wszystko to znajdziemy u Phillipa Lima. Warto zwrócić uwagę na użyte materiały np. skórzane rękawy przy kaszmirowym płaszczu, czarna skóra połączona z dresem w wersji wieczorowej oraz żakarodwe garnitury – świadczą o najwyższej jakości kolekcji.
W akcesoriach dominuje skóra, z której zrobione są zarówno klasyczne duże torby jak i męskie, zwijane kopertówki oraz nieco toporne buty na grubej podeszwie.
Klasyczna kolekcja dedykowana popularnej subkulturze to temat dający w zasadzie ograniczone możliwości, ale Phillip Lim doskonale sobie z nią poradził.