Od 15 listopada w londyńskim Design Museum będzie można obejrzeć wystawę poświęconą jednemu z najsłynniejszych brytyjskich projektantów – Paulowi Smithowi. Potrwa ona do 9 marca przyszłego roku. Temu wydarzeniu towarzyszy również wydanie książki o słynnym Brytyjczyku – jego życiu, modzie, biznesie i designie. „Hello, my name is Paul Smith. Fashion and Other Stories” może stać się inspirująca dla wielu osób, którym marzy się sława i fortuna, ale boją się spróbować.
Jako nastolatek chciał zostać profesjonalnym kolarzem. Dla tego marzenia porzucił szkołę. Ten sen został gwałtownie przerwany przez wypadek samochodowy, który uniemożliwił mu rozwój w tym kierunku. Jednak w ten sposób przed Paulem Smithem otworzyła się inna droga, która ostatecznie doprowadziła go do wielkiej fortuny i sławy cenionego w świecie projektanta. Aktualnie prowadzi biznes o wartości 650 milionów dolarów.
Tak wysoka kwota robi wrażenie, ale prowokuje nas też do skojarzeń z wyścigiem szczurów i ogromną presją. Jednak sam projektant twierdzi, że praca jego zespołu zawsze odbywa się w miłej atmosferze. Podobno nigdy nie podchodzą zbyt poważnie do tego, co robią. Poprzez swoją wystawę, Smith pragnie pokazać ludziom, że nie wszystko kręci się wokół dużych pieniędzy, technologii czy pokazów mody. Według niego do sukcesu można dojść od zera -wystarczy tylko chcieć i mieć do tego serce. Brzmi dosyć idealistycznie, prawda? Ale sam projektant jest tego żywym przykładem. Pozwala uwierzyć w to, że nasze marzenia mogą się spełnić, jeżeli tylko włożymy w nie dużo pracy.
Po wypadku pracował jako sprzedawca w sklepie odzieżowym. Zaoszczędził, zaczął projektować i w 1970 roku otworzył swój pierwszy butik w Nottingham, który nazwał „Paul Smith Vêtements Pour l’Homme”. Początkowo projektant zarabiał na czynsz dzięki normalnej pracy w tygodniu (jego sklep był otwarty tylko w soboty i niedziele). W roku 1978 otworzył swój pierwszy butik w Londynie, a 8 lat później w Nowy Jorku. Aktualnie Paul Smith posiada ok. 300 sklepów na całym świecie.
Projektant zdobył sławę dzięki ekscentryczności swoich projektów. W latach 80. garnitur Smitha – połączenie klasycznego kroju z nietuzinkowymi dodatkami jak wzorzysta podszewka – stał się swego rodzaju uniformem nowo powstałej grupy społecznej, tzw. yuppies. Charakterystyczną cechą jego projektów jest właśnie żywe wzornictwo, przede wszystkim różnego rodzaju pasy. Na sylwetki z pokazów często składają się elementy pozornie do siebie nie pasujące, składające się na luźny, oryginalny styl.
Co inspiruje Paula Smitha? Wszystko, co znajduje się wokół niego. Jak sam twierdzi, wystarczy tylko otworzyć oczy i rozejrzeć się, żeby znaleźć natchnienie. Jego celem jest bycie jak dziecko, ale nie chodzi mu o niedojrzałość, tylko o sposób postrzegania świata. Uważa, że wyższością dziecka jest brak wszystkich informacji, których uczymy się oraz brak jakichkolwiek uprzedzeń. Ich spojrzenie jest bardziej szczere, a w ich postępowaniu brak uciążliwego gdybania.
Trzeba przyznać, że brytyjski projektant i milioner ma dosyć specyficzne podejście do swojego życia i kariery. Jednak wygląda na to, że po tak wielu latach na rynku, jego praca nadal pozostaje dla niego pasją. Jest czego pozazdrościć!