Charakteryzują ją wysokiej jakości kruszce, delikatne wzory i ręczne wykonanie. W Polsce zyskała już spore grono wiernych klientek, ze znanymi osobowościami na czele. Kiedy w styczniu pisaliśmy, że ambasadorką Beller została Halina Mlynkova wielu z Was zapewne zastanawiało się jak przebojową osobowość wokalistki można połączyć z czymś tak subtelnym, jak biżuteria spod szyldu tej polskiej marki. Jak się okazuje – mają ze sobą wiele wspólnego, o czym przekonaliśmy się na premierze kampanii z udziałem artystki. Przy tej okazji zadaliśmy jej kilka pytań, które najlepiej tłumaczą, dlaczego jej wybór na twarz marki to strzał w dziesiątkę.
Czym dla Ciebie jest biżuteria? Ma wartość symboliczną, pamiątkową?
Na pewno przywołuje wspomnienia, emocje i potrafi sprawić, że mamy lepsze samopoczucie. Czasem może też nam je zepsuć, kiedy wiążą się z nią negatywne uczucia i niemiłe chwile. Dzisiaj rano ściągałam bransoletkę z kamyczkami od Bellera, która kojarzy mi się wyłącznie ślub. Pamiętam, jak dziewczyny zakładały mi ją w tym dniu na rękę. Teraz za każdym razem kiedy na nią spojrzę, kiedy mam ją na ręce, przypomina mi się ten dzień, ta chwila. To fantastyczne, że z biżuterią możemy mieć takie skojarzenia, które idą później za nami przez całe życie.
Jeżeli natomiast chodzi o wartości – która z tych, uosabianych przez markę Beller, jest Ci najbliższa?
Zdecydowanie ponadczasowość, to że nie mieści się w kategoriach jakiejś danej mody. Nie lubię szufladkowania w jedną stylistykę, uważam, że od tego jest moda i styl żeby ciągle coś zmieniać, żeby się tym bawić, żeby nie być nie wiadomo jak konsekwentnym. To, że noszę czasem dopasowane sukienki to nie oznacza, że teraz całe życie mam je nosić. Trochę tak jest również ze stylem muzycznym, że jak śpiewam folk to muszę się tego trzymać, a to nie prawda. Teraz właśnie przygotowuję płytę, która jest zupełnie inna niż to, z czym jestem kojarzona. Dlatego myślę, że będzie zaskoczeniem. I tak samo powinno być z biżuterią. Ma to na pewno Beller, którego biżuterię noszę już od długiego czasu i wciąż mi się nie znudziła. Nie mam tak, że muszę zmieniać ją co kilka dni. Ja chętnie do niej wracam. Jeżeli mogłabym wymienić jeszcze jedną cechę, byłaby to subtelność.
Na scenie jesteś własnym panem, większość zależy od Ciebie. Sesja to praca zespołowa, jak się odnalazłaś na planie?
Najważniejsze jest nawiązanie relacji z fotografem. To też jest najtrudniejsze, bo to trochę takie obnażanie się przed obiektywem. Wychodzą z nas w tych momentach różne emocje, które są potem pokazane na zdjęciach. Dlatego po stronie fotografa jest ta wielka sztuka – umiejętność uchwycenia tego. Ogólnie ekipa na planie była fenomenalna, świetnie mi się z nimi pracowało i były też śmieszne momenty, kiedy ja się najbardziej rozkręcałam, fotograf nie powiedział mi, że przegląda zdjęcia, a ja w tym czasie pozowałam (śmiech). Wtedy sama z siebie się śmiałam, ale to też świadczyło o tym, że dobrze nam się razem pracowało. Efekty tej sesji mogą być zaskakujące dla kogoś kto głównie zna mnie skaczącą na scenie (śmiech).
Wy całą kampanię z udziałem Haliny Mlynkovej możecie zobaczyć w naszej galerii!