O tej edycji Fashion Week Poland mówiło się dużo wcześniej i nie zawsze w samych superlatywach. Zabrakło wielkich nazwisk polskiej mody, z przyczyn, które do dziś owiane są nutką tajemnicy. W zamian otrzymaliśmy całkiem niezły pakiet młodych projektantów, których kolekcje są świadome, spójne i przede wszystkim bazujące jednak na sztuce użytkowej.
6. edycja należała też do szerokiej publiczności, miłośników mody, dziennikarzy, ekspertów, stylistów i krytyków. O niespodziankach i rozczarowaniach jakie przyniosło nam święto polskiej mody porozmawialiśmy z Januszem Noniewiczem (kierownikiem Katedry Mody na warszawskiej ASP i członkiem rady programowej OFF OUT OF SCHEDULE), Marcinem Różycem (redaktorem działu mody Exklusiv, również w radzie programowej OFF OUT OF SCHEDULE) oraz Michałem Zaczyńskim (redaktorem działu mody Newsweek, członkiem rady programowej DESIGNER AVENUE) – trzema ekspertami, którzy nie boją się ani mocnej krytyki, ani konstruktywnej pochwały.
fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/ Michał Zaczyński, readktor mody Newsweek
Zawsze warto przyjeżdżać na Fashion Week do Łodzi, bo polską modę trzeba wspierać, orientować się jaki jest aktualny poziom. Polska branża nie kończy się na dużych nazwiskach, których tu zabrakło. Wielu młodych projektantów pracuje dla dużych odzieżowych firm i to im daje ogromną świadomość, to po co robią kolekcję. Mają opracowane wszystko, od idei do samej produkcji. Lucja Wojtala pracuje dla Big Stara, MMC tworzą dla Monnari i Tatuum, Piotr Drzał działa z Reserved. To właśnie kolekcje tych designerów uznaję za najlepsze podczas tego Fashion Week’a. Dodatkowo świetnie prezentują się showroomy z kolekcjami nie pokazywanymi na wybiegu, choć niektóre ceny są, delikatnie mówiąc, zawyżone. – komentuje Michał Zaczyński.
Czy scena OFF również została odebrana tak pozytywnie?
Największą niespodzianką okazała się być Joanna Startek. Projektantka, której wcześniej nie kwalifikowano do sceny OFF, zrobiła dojrzałą, błyskotliwą i w gruncie rzeczy znakomitą kolekcję. Przede wszystkim nadającą się do noszenia. Co do drugiego nazwiska, może będę nudny, ale uwielbiam Maldorora. Zachwycił mnie swoistą akcją artystyczną – postawił pod ścianą kilku groźnie wyglądających modeli, których publiczność dosłownie„przyparła do muru” i tak naprawdę nie wiadomo było kto kogo ogląda – czy my ich czy oni nas? Poza tym zachwyciły mnie podkreślone sylwetki, lateks, skóra, jednym słowem apoteoza męskiej siły. Z drugiej strony modelki w kreacjach ze spadochronu. Genialne.- zadowolić nieubłaganego krytyka, bezcenne.
Co okazało się być największym rozczarowaniem tej edycji?
Konkurs dla młodych projektantów, Złota Nitka był istnym koszmarem. Stanowczo trzeba albo w ogóle zrezygnować z tej imprezy, albo zmienić jej formułę. Polskie couture w szumnie nazwanym Premiere Vision nie ma miejsca bytu, bo sprężyny i elementy z metalu są po prostu niesmaczne… Wydano ogromnie dużą sumę pieniędzy na coś, co absolutnie nie jest tego warte.
A co do powiedzenia ma w powyższych kwestiach Marcin Różyc?
fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/ Marcin Różyc, redaktor działu moda w magazynie Exklusiv
Nie wiem czy w tej edycji były jakieś niespodzianki, ale na pewno pojawiło się kilka dobrych kolekcji. Moim numerem jeden na scenie OFF jest zdecydowanie Paulina Plizga, a na Alei MMC Studio Design. Obie marki przygotowały konsekwentne, dobre kolekcje świadczące o ich rozwoju na rynku. Dzięki MMC, po raz pierwszy w Łodzi zobaczyłem projekty, które dorównywały poziomem markom MaxMara i Sportmax, najlepszych w produkcji komercyjnej mody.- mówi Marcin.
Zaskoczeniem był dla mnie na pewno Maldoror, ale nie dlatego, że pokazał coś nowego. Nie ukrywam, że wcześniej trochę mnie irytował swoimi rozbudowanymi odniesieniami do sztuki i ikonografii, przez co kolekcje wydawały się być nieco nadęte. Zrozumiałem jednak, już przy poprzednim pokazie, że to była droga do robienia dobrej mody i część intelektualnego rozwoju projektanta, którego bardzo cenię. Maldoror w tej chwili robi modę bezpretensjonalną, świetnie operuje kliszami. A jak wiadomo dzisiejsza moda to żonglowanie kliszami, cytatami, konwencją. Nie potrzebna nam jest już żadna rewolucja. Gratuluję mu także wykorzystania gejowskiej porno ikony – skinheada – dodaje.
Podobne odczucia co do OFF’ów i Alei Głównej miał Janusz Noniewicz, z Katedry Mody ASP w Warszawie.
fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/ Janusz Noniewicz, kierownik Katerdy Mody ASP w Warszawie, zastępca redaktora naczelnego K Mag
Trudno mówić o rozczarowaniach, jeśli nie ma się specjalnych oczekiwań na zobaczenie czegoś niezwykłego. Na pewno nie rozczarowała mnie Paulina Plizga, na którą bardzo liczyłem i której kibicuję od samego początku. Dokładnie tak sobie wyobrażałem jej kolejny krok. Kiedy przeglądam zgłoszenia na OFF, wzbudzają one we mnie duży apetyt, który często nie zostaje zaspokojony. Często jest za mało profesjonalizmu, a za dużo przypadkowości. Poza tym projektanci pracujący pod własną marką, zwłaszcza ci z Alei Głównej, proponują kolekcje, które wydają się być skrojone dla sieciówki, taką dość prostą komercję. Mam zdecydowanie większe oczekiwania, chciałbym, żeby taki projektant pokazał nie tylko swoje umiejętności techniczne, które bez wątpienia nabył pracując dla komercyjnych marek, ale także powiedział coś od siebie.
Zaskoczenia i niespodzianki?
Dla mnie niespodzianką było zdecydowanie MMC, bo nigdy nie rozumiałem fenomenu tej marki. Dość powiedzieć, że wydawała mi się swego rodzaju „łódzką tajemnicą”, bo tak naprawdę pojawiała się publicznie tylko w tym mieście. W tym roku zrozumiałem na czym polega jej siła – na bardzo nowoczesnej, profesjonalnej modzie, która nie jest może propozycją spektakularną, ale jest skomponowana w bardzo przemyślany sposób. To była bogata wypowiedź modowa, składająca się z bardzo dobrych produktów.
Pozytywne akcenty są zawsze mile widziane. A co Wy sądzicie o 6.edycji Fashion Week Poland?