Uwielbiamy pokazy i kolekcję marki Dsquared² – jak nikt inny potrafią łączyć modę z dobrą zabawą, umiejętnie żonglują sezonowymi tendencjami i nie boją się kiczu, czyniąc z niego niemal fetysz, a wszystko to z lekkością i swobodą. A jednak najnowsza męska kolekcja braci Deana i Dana Catenów pozbawiona była tego czaru – zupełnie, jakby bracia gdzieś w trakcie jej powstania o coś się pokłócili i kontynuowali pracę osobno.
Nie zabrakło elementów, które u Dsquared² pojawiają się zawsze – zestawienie czerń, biel oraz denim po raz kolejny stanowiły podstawę kolekcji. Jedna sylwetka poraziła fuksjowym różem i trudno powiedzieć, czy miał to być dowód wirtuozerii czy braku pomysłu na użycie innego koloru. Same ubrania też nie odbiegały zanadto od standardów marki, choć nie zabrakło eksperymentów, niestety nieudanych (męskie spódnice powinny zostać zarezerwowane dla Marca Jacobsa). Wisienką na torcie miały być wieczorowe marynarki – ale zestawione z krótkimi spodniami – co w tym wypadku wypadło nie najlepiej.
Z żalem ogląda się pokaz wiosenno-letniej kolekcji Dsquared², zwłaszcza mając świadomość potencjału tkwiącego w tym kreatywnym duecie. Całość wygląda na wymuszoną, trochę zbyt „przemyślaną” – zabrakło improwizacji i i swobody, z którą bracia Caten zwykle tworzą. Pociesza nas fakt, że mylić się jest rzeczą ludzką i mamy nadzieję, że na następnym Fashion Weeku pokażą nam coś, co ponownie nas zachwyci.