Okazuje się, że można nacieszyć się wakacjami tylko przez dwa dni. Być może to kwestia włoskiej atmosfery i krótkiego dystansu podróży, tylko 1h i 40 minut do Rimini. Zmiany na miejscu wyczuwa się od razu. Czas zwalnia tempo, bo wiadomo Włosi nigdy się nie spieszą i wszystko mogą przesunąć, by nie tworzyć sztucznego napięcia. Nawet to, co jest zapisane tłustym drukiem. Miejscowość Rimini nieprzypadkowo została wybrana na miejsce pokazu najnowszej kolekcji kostiumów kąpielowych Calzedonia na wiosnę lato 2013. Miasteczko od dawna jest synonimem wakacyjnej zabawy lat 50. i 60. Od razu chce się stworzyć retro stylizację, wsiąść na rower i pognać wąskimi uliczkami. Ewentualnie w peniuarze i klapkach z pomponami pić Proseco na niewiarygodnie szerokiej plaży… No i uwolnić zmysły. W takiej tematyce zaplanowano pokazanie kolekcji.
To była podróż przez historię mody – od stylistyki przedwojennych Włoch po współczesne trendy. Połączenie, zestawienie i eksplozja kontrastów. Poczułam zaciekawienie od razu, bo wszystko, co nie jest oczywistą kompozycją i banalną próbą zawładnięcia widzem, przemawia do mnie.
fot. Joanna Horodyńska/ Prezentacja kolekcji Calzedonia okiem Joanny Horodyńskiej
Na czerwonym dywanie, który postanowiłam całkowicie „zlustrować” i wybrać te najbardziej interesujące postaci, pojawiło się sporo mniej bądź bardziej znanych gwiazd. Dzieci sławnych rodziców, siostry znanych modelek, bloggerki, trendesetterzy, aktorki m.in. Tali Lennox (córka Annie Lennox), Marie Angie Casta (siostra Letici Casty), Poppy Delevingne (siostra Cary). Moje oko wypatrywało Miroslavy Dumy, ale, jak się okazało, nie dojechała. W ostatniej chwili, tuż po śniadaniu zadzwoniła, że nie jest w najlepszej zdrowotnej kondycji i nic z tego. Ogromnie żałowałam, bo ja i mój aparat byliśmy w pełnej gotowości. Miałam plan na udokumentowanie każdego elementu jej garderoby. Styl Dumy niezmiennie inspiruje.
Oczywiście, tak naprawdę wszyscy czekali na Sarah Jessicę Parker. Po dwóch godzinach oczekiwania, zmęczona doszłam do wniosku, że najwyżej usiądę na tym czerwonym dywanie, ale dotrwam – w tłumie i tak nikt nie zauważy. Uśmiechnięta i filigranowa w kobaltowych szpikach i koronkowych rajstopach, pojawiła się w końcu największa gwiazda… Sarah.
fot. Joanna Horodyńska/Prezentacja kolekcji Calzedonia okiem Joanny Horodyńskiej
Kiedy rozpoczęła się fala krzyków, oklasków, wręcz pisków poczułam się jak na dobrym koncercie rockowej kapeli, a nie na pokazie kostiumów kąpielowych. Ogromna scena, wizualizacje, przesuwane moduły, podwieszane żyrandole, huśtawki… i perfekcyjne ciała modelek oraz modeli, które uzmysłowiły mi jednak, co oglądam i gdzie naprawdę jestem. Znudzenia nie odczułam ani na chwilę, choć znam włoskie widowiska i wiem, że potrafią snuć się monotonnie aż do końca. Tu każdy temat był inny, zmiany i przejścia do kolejnych interpretacji epok nadchodziły energetycznie, a zaskoczenia pojawiały się w każdej minucie. Genialna i dopracowana stylizacja. Muzyczne akcenty w postaci występów chociażby Keshy, która zaprezentowała stylizację niczym “stuningowana”Lana del Rey” (czyli raczej niezbyt udaną), roznosiły energią gigantyczną salę. Set w wykonaniu modelki i didżejki Leigh Lezark, kusił przekraczaniem granic i agresywną lateksowo-skórzaną stylizacją modelek. Chwilę temu mieliśmy luksusowy hotel z lat 50., a wychodząc z niego włoskie lody bynajmniej nie na patyku.
Na koniec już tylko biały, papierowy deszcz…