Jesienno-zimowa kolekcja włoskiego domu mody Versace zaskoczyła odwagą stylizacji – marka znana jest z projektów śmiałych, często balansujących na granicy kiczu, i niezmiennie czerpie z wizji American Dream widzianej oczami Włochów i Włoszek w latach 80-tych XX wieku.
W pewnym sensie, jesienno-zimowa kolekcja Versace nie odbiega od tej koncepcji – wzorem pozostaje Fabryka Snów w Hollywood – jednakże (i tu wielkie brawa za czujność!) doskonale wiemy, że ów wzór przeszedł dość spektakularną transformację. Zamiast eterycznej, oszałamiająco pięknej, ale i mało wyrazistej kobiety, mamy postaci konfliktowe, świadome swej siły. W ten model świetnie wpisuje się Lisbeth Salander, bohaterka słynnej szwedzkiej trylogii.
Tak więc, jesienno-zimowa kolekcja Versace gra z ciemną, nieokiełznaną stroną kobiecości. Dominują ciemne barwy, wypolerowana skóra, błyszczące aplikacje – wiele z wykorzystanych przez Donatellę motywów i wzorów jest nawiązaniem do twórczości jej brata, Gianni’ego, a zwłaszcza do jego projektów haute couture. Pojawiają się również mocne odcienie żółtego i pomarańczowego, natomiast linia wieczorowa to wielki powrót legendarnych łańcuszków, dzięki którym suknie przypominają ekskluzywną kolczugę w wydaniu glamour. Perwersyjna, ale świadoma zmysłowość tej nowej postaci w widoczny sposób igra z terminem „sexy” i, dla kobiet, które, podobnie, jak Donatella, musiały nie raz przetrwać bardzo trudne czasy, jest to kolejny krok ku wyzwoleniu ze stereotypów, którym płeć piękna jest obwarowana od wieków.