Kobieta Céline od zawsze była perfekcyjną do bólu elegantką kochającą minimalizm. To kobieta tak doskonała, że prawie nie może istnieć w naszym chaotycznym świecie. Projektantka Phoebe Philo na sezon wiosna lato 2013zaproponowała jednak styl nieco inny niż dotychczas: elegancki, ale pełen swobody, nonszalancki, ale wciąż bardzo chic.
Pewien rodzaj luzu i łatwości obecny był na wielu pokazach w tym sezonie. Tym
niemniej, Philo “rozpracowała go” na swój
sposób – można było zauważyć to już przy pierwszej sylwetce: czerń, oversize,
spodnie nieco zbyt luźne i nieco za długo – wszystko “niezbyt
idealne”. A potem naszą uwagę zwróciły buty: czarne
sandały a’la Birkenstock podszyte
filuternym puchowym futerkiem z norek...
Wisienką na torcie były błyszczący czerwony lakier na placach u stóp modelek.
Przewrotność w rodzaju futrzanej filiżanki Oppenheima Mereta – sztuka dla sztuki, bez zastosowań
praktycznych i w dodatku – z zupełnie innego kontekstu. Buty były zdecydowanie
kluczem do tej kolekcji: futrzaste, prowokacyjne, zahaczające kokieteryjnie o
kicz rodem z garderoby kabaretowej szansonistki. W kontraście z większością
ubrań, utrzymanych w czarno-białej tonacji, buty nadawały temu prawie surowemu
lookowi coś nowego, nieoczekiwanego.
Jeśli zaś chodzi o ubrania, prym wiodły detale – niewykończone surowe
krawędzie, nierównomierne rozłożenie materiału, niedokończone szwy, spodnie
o nieco obniżonym kroku, długie płaszcze oversize narzucone
na mini sukienki – to były te elementy, które zbudowały te niewymuszoną
nonszalancję. Był to także ukłon w kierunku belgijskiej dekonstrukcji lat
dziewięćdziesiątych – ówczesnego sportowego, minimalistycznego luzu. A zarazem
wszystko to wyraźnie nosiło w sobie rys i charakter Céline oraz Phoebe Philo.
Wraz z pokazem tej kolekcji, Philo otworzyła nowy rozdział w swojej
karierze. Projektantka sama opisała słowami
“jednorodność, piękno, przyjaźń oraz podróż”. I właśnie w trakcie tej
podróży, kobieta Céline nabrała prawdziwie ludzkich cech.