Siedem lat temu, gdy Ricardo Tisci debiutował kolekcją dla paryskiego domu mody Givenchy, odwołał się do swoich włoskich i katolickich korzeni, otwierając tym samym nową epokę w dziejach marki. Szyk, który stworzył i wprowadził był surowy, mroczny, romantyczny, wręcz niebezpieczny, ale zarazem zmysłowy i nawiązywał estetyką do lat świetności Givenchy. W nadchodzącym sezonie Tisci pokazuje, jak bardzo ewoluował jako projektant – ale też, jak wierny jest swojemu wyjątkowemu stylowi.
A zatem ponownie pojawia się gotyk – tym razem jest on jednak bardziej optymistyczny, lżejszy. Lżejsze są tkaniny (szyfon, organza, jedwab) oraz kolory (blady jasny błękit, odcienie szarości, złamana biel – skontrastowane z nieśmiertelną czernią). Detale – falbany na rękawach i ramionach, u brzegu spódnic i dekoltów sprawiają, że gdy modelki się poruszają, zdają się falować – zupełnie jakby znajdowały się pod wodą. Delikatność tych elementów Tisci przeciwstawił surowym kościelnym formom – szerokie, mocno zaakcentowane ramiona, kołnierzyki przypominające koloratki, sukienki z rozcięciami niczym habity i trenami, ascetyczne spodnie i marynarki…
Przyjaciółka projektanta, rosyjska modelka Natalia Vodianova, po pokazie powiedziała, iż kolekcja jest tak piękna, że oglądając ją, ma się ochotę rozpłakać. Przyznajemy, że i nam łzy szczęścia wypełniają oczy – cieszymy się, że możemy podziwiać talent i rozwój tak zdolnego artysty, jakim jest Ricardo Tisci.