Jeśli hasłem punkowej rewolucji był slogan „no future”, to całkowicie stracił on na znaczeniu za sprawą najnowszej kolekcji Jeana Paula Gaultiera. Francuski projektant, który zdążył nas przyzwyczaić do pokazów w charakterze teatralnego widowiska, tym razem postanowił zabrać swoją publiczność na wycieczkę do przyszłości.
Wybór miejsca prezentacji jesienno-zimowej kolekcji 2014/2015 padł na siedzibę Francuskiej Partii Komunistycznej, znajdującej się przy paryskim Place du Colonel-Fabien. I tak, przestrzeń budynku zaprojektowanego przez modernistycznego architekta Oscara Niemeyera, zamieniła się w pokład statku kosmicznego, a wśród pasażerów lotu JPG Airlines pojawili się modele i modelki w futurystycznych stylizacjach oraz reprezentanci subkultury punk. Jak określił ich projektant – tzw. rosbifs (kolekcja nazywała się „Rosbifs in Space”), czyli inaczej Brytyjczycy, według francuskiego zdrobnienia.
Po odbytej kontroli, pasażerowie lotu zostali kolejno wpuszczani na wybieg, który prowadził ich do wejścia na pokład statku kosmicznego. Na początku pojawiły się futurystyczne sylwetki, nawiązujące w charakterze do mody space age dekady lat 60, z dominującymi technicznymi materiałami oraz krojami, typowymi dla takich projektantów jak Andre Courrèges czy Pierre Cardin.
Po pewnym czasie, utwór Kraftferk „Die Roboter”, który rozpoczął pokaz, zamienił się w słynne „God save the Queen” Sex Pistols, a na wybiegu pojawili się punkowcy – zarówno małe dzieci, jak i starsi mężczyźni i kobiety. W kolekcji znalazły się typowe dla tej subkultury detale (suwaki, łańcuchy), wzory (prążki, krata) oraz kroje (skórzane ramoneski, falbaniaste spódnice), z czego każda stylizacja nabrała futurystycznego charakteru, dzięki konstrukcjom i nowoczesnym materiałom.
W najmożliwszych wariantach pojawił się również motyw brytyjskiej flagi Union Jack, który zdobił kurtki, zwiewne sukienki, aksamitne spodnie i obszerne swetry. Został pokazany zarówno w formie nadruków, jak i skrzyżowanych ze sobą, srebrnych suwaków. Tym razem, wśród detali dopełniających stylizacje znalazły się korony, co zwiastowało finał całego przedstawienia, w którym na wybiegu pojawiła się modelka, wystylizowana na brytyjską Królową.
Jean Paul Gaultier doskonale wie na czym polega zabawa modą i z niezwykłą łatwością potrafi wciągnąć w nią swoją publiczność. My chętnie znaleźlibyśmy się na jego pokładzie.