Zdjęcia modelek w wersji tzw. „off duty” krążą w sieci jako najbardziej inspirujące fotografie fashion. Dziewczyny ubrane w najnowsze must haves od projektantów w połączeniu z basicowymi dodatkami wyglądają zawsze świetnie bez większych starań i to właśnie one są niekwestionowanymi gwiazdami street stylu. Ich niewymuszony, nonszalancki styl króluje na ulicach modowych stolic podczas fashion weeków. Po pokazach na modelki czekają rywalizujący ze sobą fotografowie oraz fala skierowanych w ich stronę obiektywów. Dziewczyny próbują przedostać się przez tłum i biegną na kolejne show, ale zawsze znajdą chwilę by zapozować dla Piera Grassano, założyciela bloga modelsjam.com.
Fotograf swą działalność rozpoczął 5 lat temu, gdy temat street fashion nie cieszył się jeszcze tak dużym zainteresowaniem jak teraz. Dziś pracuje m.in. dla włoskiego wydania Vogue oraz L’Officiele. Jego fanpage na Facebooku lubi ponad 170 tysięcy osób, a Instagram śledzi prawie 30 tysięcy. Pier na swoich fotografiach pokazuje modowe zaplecze oraz atmosferę panującą na fashion weekach, najbardziej jednak skupia się na fotografowaniu stylu modelek.
Porozmawiamy jak na przestrzeni lat Internet wpłynął na jego
pracę i świat mody, jak zaczęła się jego współpraca z Vogue, oraz która modelka
jest jego ulubioną, a o której sfotografowaniu szczególnie marzy.
Twój fanpage na Facebooku lubi ponad 170 tysięcy osób, a Instagram śledzi
prawie 30 tysięcy obserwatorów. Wszystko zaczęło się od założenia bloga. Dziś
to wielka internetowa machina z kopalnią zdjęć. Jak wpadłeś na pomysł, żeby
zacząć go prowadzić, zwłaszcza, że gdy zaczynałeś moda i street style nie były
popularnymi tematami?
Fotografią zajmowałem się od zawsze, to moja pasja. Pochodzę z Włoch, często
bywałem w Mediolanie, więc moda pojawiała się w moim życiu. Postanowiłem zrobić
zdjęcia na paru pokazach, ale zauważyłem, że relacje z backstagu są dużo
ciekawsze. Mają do przekazania nie tylko modę. Zdjęcia oddają emocje towarzyszące
podczas szalonego czasu fashion weeka oraz przedstawiają sylwetki różnych osób
ze świata mody od strony „off duty”. Skupiłem się na fotografowaniu stylu
modelek, ponieważ jest to najbardziej autentyczny street style, który można
zobaczyć w czasie okresu pokazów. Nic nie jest przestylizowane, żadna rzecz nie
jest wypożyczona, modelki noszą to, co im się podoba. Mimo to ich styl wyróżnia
się najbardziej ze względu na naturalność. Pomysł na bloga powstał
spontanicznie. Chciałem się dzielić moimi zdjęciami. Nie sądziłem, że zdobędzie
to jakąkolwiek popularność. Podchodziłem do tego hobbystycznie, na przestrzeni
lat stało się to moją pracą.
Jak długo zajęło Ci
stworzenie tak szerokich zasięgów? Twoje zdjęcia wykorzystują dziś prawie
wszystkie portale i magazyny modowe.
Wszystko działo się przypadkowo. Ilość obserwatorów na moim fanpage’u zaczęła
wzrastać w ogromnym tempie w 2013 roku. Stało się to przed tym, gdy Facebook
zmienił zasady publikowania postów. Teraz muszę płacić za promocję dodawanych
przeze mnie zdjęć. Moją pracę oglądają osoby z całego świata. Co ciekawe,
Polska plasuję się pod względem oglądalności na drugim miejscu, zaraz po
Stanach Zjednoczonych. To pokazuje, że Polacy bardzo interesują się modą,
śledzą kulisy pokazów i życie modelek. Polscy fani są dla mnie ogromnym
wsparciem. Uwielbiam fotografować Wasze modelki, są bardzo otwarte i mają
świetny styl. Gdy zacząłem prowadzić bloga street style-owego byłem jedyny, więc może dlatego łatwiej było
mi się przebić. Teraz contentu modowego jest dużo więcej.
Jak zaczęła się Twoja współpraca z włoskim Vogue i L’Officielle? Był to twój cel, czy bardziej zaskoczenie?
Po kilku miesiącach popularności mojego bloga, w 2012 roku napisał do mnie
włoski Vogue, pytając czy nie chciałbym prowadzić dla nich kolumny o stylu
modelek. Byłem tym bardzo zaskoczony. Moim pierwszym profesjonalnym sezonem
okazał się haute couture w Paryżu. Podczas fashion weeków towarzyszył mi stres,
ponieważ nagle robienie zdjęć przestało być tylko pasją, a przerodziło się w
profesjonalne zajęcie. Nie mogę sobie pozwolić na opuszczanie jakiegoś sezonu.
Przerażał mnie fakt, że pierwszym zleceniem była od razu praca dla Vogue.
Musiałem dostarczyć im odpowiednią ilość zdjęć na jak najwyższym poziomie bez
względu na pogodę czy przebijający się tłum wokół mnie. Przestałem robić to dla
zabawy, fotografia modowa stała się czymś poważnym. Nadal regularnie
współpracuję z włoskim wydaniem Vogue i L’Officielle podczas wszystkich fashion
weeków. Poza tym robię zdjęcia dla GQ, Glamour USA, Vogue Russia, InStyle
Germany, Net-a-Porter, Vogue Japan i wielu innych. Ostatnio zdjęcie, które
zrobiłem Carze Delevigne kilka lat temu po pokazie Chanel, trafiło na okładkę
niemieckiego wydania InStyle. Zakładając bloga hobbystycznie, praca dla
największych tytułów na całym świecie jest niesamowitym zaskoczeniem, co bardzo
mnie cieszy.
Czy mógłbyś porównać jak na przestrzeni lat zmienił się świat fashion i jak na to wpłynął Internet?
To niesamowite jak Internet wpłynął na świat mody. Wszystko się zmieniło,
niestety na gorsze. Ciężko mi uwierzyć, że jeszcze 5 lat temu miałem możliwość
robienia zdjęć takim modelkom jak Freja Beha, JAC, Karlie Kloss czy Magdalena
Frąckowiak bez najmniejszego problemu. Po pokazie mogliśmy rozmawiać 15 minut
bez żadnego tłumu wokół. Dziś jest to prawie niemożliwe. Tysiące
przepychających się fotografów i nastolatków błagających o selfie sprawiło, że
świat mody w niczym nie przypomina tego, co kiedyś. To Instagram, bardziej niż
Facebook, wpłynął na tę zmianę. Modelki stały się internetowymi gwiazdami. Fani
potrafią stać pod ich hotelami nawet całą noc. Z drugiej strony, temat mody
stał się bardziej popularny i bardziej dostępny co wpłynęło również na
oglądalność mojego bloga i jego zasięgi. Instagram sprawił, że nastała moda na modę.
Paparazzi chcą zrobić zdjęcie bez zwracania uwagi na jego jakość. Panuje
ogromny chaos. Kilka lat temu moda i nowe kolekcje były najważniejsze, dziś mam
wrażenie ze schodzi to czasami na drugi plan. Ludzie przybywają na fashion
weeki, żeby się pokazać.
Wiem o tym, że
modelki same pozują do Twoich zdjęć, darząc Cię szczególną sympatią. Czy jest
to dla Ciebie ważne by utrzymywać z nimi dobre, przyjacielskie kontakty? Czy to
wpływa na to, że Twoje zdjęcia są bardziej naturalne, mniej wyreżyserowane?
To prawda, rozwijanie dobrych relacji z modelkami, które fotografuję, jest dla
mnie ważne, głównie dlatego, że traktuję je jak indywidualne jednostki. Wiem,
że każda modelka jest inna, że dziewczyna może mieć gorszy dzień. Nie naciskam
na robienie zdjęć. Cieszę się, gdy wychodzi to spontanicznie i nie jest
udawane. Największą radość sprawia mi fakt, gdy modelki bawią się przed moim
obiektywem, gdy widzę że pozowanie sprawia im radość i jest niewymuszone. Po
wielu lat w branży z niektórymi dziewczynami się zaprzyjaźniłem. One obserwują
mój Instagram, dodają moje zdjęcia na swoich prywatnych profilach. Wiedzą, że
nie jestem przypadkowym fotografem, kojarzą moją twarz. To pewnie dlatego, że
na początku byłem jedną z nielicznych osób robiących im zdjęcia. Mogę stwierdzić,
że przez ten czas się ze sobą zżyliśmy. Nie opuściłem jak do tej pory żadnego
sezonu. Dziewczyny mówią, że lubią mojego bloga i lubią pozować do moich zdjęć.
Czują się wtedy swobodnie. To miłe, że udało mi się nawiązać z modelkami taką
relację, nie czuję się jak natarczywy paparazzi. Chyba w tym tkwi sekret.
Który fashion week jest Twoim ulubionym?
Nowy Jork jest moim ulubionym miastem jeśli chodzi o robienie zdjęć ze względu
na panującą tam energię. Paryż natomiast jest najbardziej ekscytującym fashion
weekiem.
Po tylu latach w branży potrafisz stwierdzić, która modelka jest Twoja ulubioną lub która ma najlepszy styl? Które modelki są najbardziej pożądane przez fotografów? Czy są takie, które nie chcą pozować do zdjęć?
Nie potrafię stwierdzić, która modelka jest moją ulubioną. Każdą dziewczynę cenię za coś innego, nie potrafię być obiektywny. Jeśli miałbym wybierać, to bardzo chciałbym spotkać JAC, ponieważ nie widziałem jej od dłuższego czasu, a zawsze zaskakuje stylem i zdjęcia z nią wychodzą świetnie. Najlepiej w duecie z Fridą Gustavsson. Jestem największym fanem street stylu Hanne Gaby Odiele, który jest bardzo oryginalny, wręcz kontrowersyjny. Poza tym lubię sposób ubierania się Joan Smalls i Tildy Lindsam.
Najbardziej pożądanymi przez fotografów i fanów modelkami są
te popularne na Instagramach – Cara, Kendall, Gigi i aniołki Vicotria’s Secret.
Istnieją modelki, które nie chcą być fotografowane i szanuję to, ponieważ tak
jak wcześniej wspomniałem, nie chce być odbierany jako paparazzi.
Modelka, o której sfotografowaniu marzę i nadal nie mam
zdjęcia w swojej kolekcji jest genialna Daria Werbowy. Jeszcze nigdy nie udało
mi się uchwycić jej na swojej fotografii, jest bardzo tajemnicza.
Na przestrzeni lat dużo się wydarzyło w
Twojej karierze. Jakie masz plany na przyszłość?
Nie chce opuszczać tematyki street stylu, bo w tym dziale fotografii czuję się
najlepiej. W najbliższej przyszłości chciałbym zacząć robić edytorialowe
zdjęcia do magazynów. Chcę się rozwijać również na tej płaszczyźnie i
udoskonalać moje umiejętności. To dla mnie bardzo ważne. Jakkolwiek to jednak
zabrzmi, na ulicy czuję się najlepiej. To, według mnie, tam można spotkać
prawdziwą modę.