Na jej miano w szeroko rozumianej popkulturze nie łatwo sobie zapracować, a co za tym idzie – w świecie mody jest to kwestia równie złożona. W jej historii funkcjonuje sporo ikon, ale nieustannie obwoływane są kolejne, niekiedy może zbyty pochopnie. Dlatego użycie tego określenia jako tytułu najnowszej kolekcji, wiąże się już z założenia z dużym ryzykiem. Naturalnie towarzyszy mu więc nieposkromiona ciekawość ze strony zaproszonych gości. Bo ikona to dla wielu wciąż „duże” słowo. Jak więc na wybiegu zinterpretował je Maciej Zień?
Już po pierwszych sylwetkach można było się spodziewać w jakich barwach osadzona będzie cała kolekcja na sezon wiosna lato 2015. Dominowała czerń i biel, w efekcie czego mogliśmy zobaczyć jej różne odzwierciedlenia. Momentami było bardziej harmonijnie, ale z pewnością nie minimalistycznie. Zień postawił bowiem bardzo mocno na detale: złote akcenty, asymetryczne cięcia czy transparentne wstawki, które na sylwetkach łączyły się głębokimi wycięciami w dekolcie lub na plecach. Wszechobecny jedwab w kolekcji „Icons” przebijały również skórzane i fakturowe spódnice.
Jednak oprócz kombinezonów, sukienek koktajlowych, czy zdecydowanie wieczorowych propozycji, w bardzo kobiecym wydaniu, nie zabrakło również odrobiny męskiego pierwiastka. Został on jednak zaprezentowany w bardzo subtelny sposób, konsekwentnie wpisując się tym samym w zamysł kolekcji. Dopasowane żakiety, kamizelki z szerokimi ramionami i spodnie o długości 7/8 z ciekawymi detalami – cygaretki ze złotymi lampasami po bokach lub z wiązaniami przy kostkach, czy nieco luźniejsze w kroju z rozcięciami w dolnych partiach nogawek albo z wysokim stanem zaakcentowanym pasem zwieńczonym złotą klamrą – stanowiły ciekawą alternatywę dla typowo kobiecych elementów garderoby. Uwagę zwracała również wyrazista biżuteria, szczególnie rzucające się w oczy wisiory z motywem orchidei, który pojawiał się także w innych odsłonach na dodatkach czy m.in. wspomnianej wcześniej fakturowej spódnicy i wzorzystej sukience. Miejsce skarabeusza, jako symbolu marki, zastąpiła więc orchidea.
Warto wspomnieć również o akcentach muzycznych, przede wszystkim od rozpoczynającego show Paradise Circus Massive Attack, po wykonanie, które towarzyszyło finałowi całego wydarzenia. Na żywo zagrała bowiem dawno niewidziana i niesłyszana na polskim rynku muzycznym Kasia Kowalska – jedna z najpopularniejszych polskich wokalistek lat 90., dla wielu być może ikona ówczesnej muzyki popularnej w naszym kraju. Kowalska wykonała utwór Oto ja, będący w pewnym sensie kwintesencją całej twórczości artystki, jak i stylu, który zdążyła wypracować sobie w latach swojej aktywności.
Podobnie było w przypadku wczorajszego pokazu Macieja Zienia, choć można wnioskować, że zapewne nie tego do końca oczekiwali zgromadzeni w Zamku Ujazdowskim goście. Biorąc po uwagę roczną przerwę projektanta, który wycofał się na moment z prezentowania swoich nowych kolekcji, spodziewano się, że na pokaz „Icons” Zień szykuje coś specjalnego, dopracowanego i zupełnie nowego, lub będzie miało charakter pewnego rodzaju podsumowania jego dotychczasowego dorobku. Już sama nazwa kolekcji mogła sugerować, że na wybiegu zobaczymy nawiązanie do jego najlepszych projektów lub towarzyszących mu w życiu zawodowym ikon. Maciej Zień nie zaskoczył, ale też nie rozczarował. Trzymając się swojej dewizy, by „być blisko kobiet” pokazał różne oblicza kobiecości. Podkreślając atuty kobiecej sylwetki, nadając jej klasyczny, momentami odważny look, pozostaje cały czas w charakterystycznej dla swojej marki estetyce i chce by jego klientki wyglądały i czuły się dobrze w swoim ciele. Wszystko wskazuje na to, że właśnie taka w zamyśle Zienia jest jego „ikona”.