Kiedy oglądasz jej zdjęcia na łamach najpopularniejszych magazynów, na których pozuje ze swoimi pociechami, masz wrażenie, że jest ich siostrą. Jest tak drobna i wygląda tak dziewczęco, że ciężko uwierzyć iż jest matką czwórki dzieci, z których najmłodsze nie skończyło jeszcze roku. Choć Natalia Vodianova ma już 33-lata, za sobą ogromne doświadczenie zawodowe, to wciąż należy do grona modelek typu baby face – tych, które z wiekiem nie tracą wyglądu nastolatki. A to właśnie on stał się dla niej przepustką do świata wielkiej mody, do którego szturmem wtargnęła zyskując przydomek Supernova, który nadał jej fotograf Mario Testino.
Silny charakter i wytrwałość, a także poszanowanie do ciężkiej pracy, jakie wyniosła z trudnego dzieciństwa, w połączeniu z przepiękną wschodnią urodą utorowały jej drogę na szczyt. Drogę, która do momentu jej odkrycia w 1999 roku, była jednak niezwykle zawiła. Kiedy w Niżnym Nowogrodzie wypatrzył ją przedstawiciel jednej z agencji modelek, Vodianova jak co dzień, od dwunastego roku życia, sprzedawała w tym czasie owoce na targu, by pomóc w utrzymaniu samotnej mamy i cierpiącej na porażenie mózgowe siostry Oksany.
Choć dziś zaliczana jest do ikon modelingu, na swoim koncie ma niezliczoną ilość sukcesów, niedawno przywitała na świecie swoje czwarte dziecko, a pierwsze z partnerem Antoinem Arnault’em, jej fundacja pomaga setkom dzieci w Rosji, to w niej samej niewiele zmieniło się od czasów jej debiutu. Z podobnie niespożytą jak wówczas energią podchodzi do swojej pracy i z niezwykłą życzliwością do innych ludzi. Tak było, gdy w Paryżu spotkaliśmy się z supermodelką w czasie konferencji marki Etam, z którą współpracuje od kilku lat. To miał być krótki wywiad, ale Natalia Vodianova nie przestawała mówić, żartować, zagadywać. I zarażać optymizmem, który jest najlepszym dowodem na to, że każda bajka może mieć szczęśliwe zakończenie.
Pamiętasz moment kiedy po raz pierwszy zetknęłaś się z modą w swoim życiu?
Wydaje mi się, że był to mój przyjazd do Paryża. Wtedy zobaczyłam te wszystkie sklepy, pamiętam spacery klimatycznymi uliczkami i spoglądanie na ich kolorowe wystawy. Zrobiło to na mnie tak ogromne wrażenie, że wciąż mówiłam „Boże, co to jest?”. To było jak lądowanie na zupełnie innej planecie.
To był Twój pierwszy raz w Paryżu?
Tak, pierwszy raz kiedy w ogóle zetknęłam się z branżą mody.
A jakie momenty uważasz za najważniejsze w Twojej karierze?
Na pewno pojawienie się na pokazie u Toma Forda, który pracował wtedy dla Gucci, ale także praca z Mario Testino przy kampanii zapachu Gucci. I później podpisanie kontraktu z Calvinem Kleinem.
Masz jakąś radę, którą mogłabyś przekazać młodym, początkującym modelkom?
Bądź miła i uśmiechaj się dużo! (śmiech)
Zarówno Ty, jak i Twój partner (Antoine Arnault – przyp. red.) pracujecie w branży mody. Większość Waszego życia kręci się wokół tego tematu?
Moda jest naszą pracą i nic poza tym. U nas wszystko kręci się wokół rodziny. Nie wychodzimy codziennie na branżowe imprezy, lubimy spędzać spokojne wieczory z dziećmi. Wiem, to brzmi strasznie nudno (śmiech). Ale żyjemy całkiem normalnie, naprawdę!
fot. Vogue Paris, L’Officiele Paris i Vogue China
Mówisz, że początkujące modelki powinny być przede wszystkim miłe. Ty w ogóle często mówisz o byciu dobrym. Uważasz, że karma zawsze wraca?
Karma jest bardzo ważna, ale wierzę, że to nie jest kwestia jej nieustannego krążenia. Według mnie to jest po prostu coś, co jest w nas. Nie zawsze są to pozytywne emocje, często negatywne, które nas wewnętrznie rozdzierają, dlatego zawsze jesteśmy odpowiedzialni za energię, którą wokół siebie kreujemy. Nie do końca jest to coś, co potrafię wyjaśnić, ale pamiętam, że kiedy pierwszy raz przyjechałam do Paryża i taksówkarz był wobec mnie agresywny, zaczęłam się z nim kłócić. Dziś, jeżeli jestem w takiej samej sytuacji, jestem w stanie to kontrolować i obrócić sytuację. Jeżeli ktoś jest nieprzyjemny czy agresywny wobec ciebie, a ty mimo wszystko jesteś bardzo miła, to wszystko może zmienić się o 180 stopni, bo ostatecznie ktoś ci powie, że przeprasza, że ma zły dzień i tyle, a cała ta zła energia ucieka. Wtedy czujesz się lepiej, bo nie kreujesz złych emocji i potrafisz tym komuś pomóc, często zmienić jego nastawienie. To fantastyczne myślenie, które czyni moje życie łatwiejszym, przyjemniejszym. Czy to jest karma? Tak, bo wszystko to czyni mnie silniejszą, nie słabszą. Kiedy jesteśmy negatywnie do wszystkiego nastawieni to nas osłabia, sprawia, że jesteśmy łatwiejszym celem dla innych, dla tych, którzy chcą zranić nasze uczucia.
Ty jesteś bardzo silną osobą. To doświadczenia Cię umocniły?
Tak, ale to także kwestia wspaniałych ludzi, którzy mnie otaczają – moich przyjaciół, rodziny. Jestem osobą, która potrafi pójść na kompromis, choć chciałabym powiedzieć, że nigdy nie idę na ugodę, ale czasem po prostu muszę. Zawsze jednak patrzę na to, co jest moim priorytetem, wartością dla mnie i wydaje mi się, że to sprawia, że jestem silna. Jestem przygotowana na ciężką pracę, bo wiem po co to robię, jak to się stało, że to się dzieje i jak do tego doszłam. Mam pełną świadomość tego, dlaczego jestem w tym miejscu.
Jak udaje Ci się więc zachować równowagę, dystans między dzieciństwem, jego wspomnieniami, a życiem, którym żyjesz teraz?
W którymś momencie jest to rzeczywiście trudne i ciężkie, bo to dwa zupełnie inne światy. Ale dzięki temu, że zajęłam się działalnością charytatywną i stworzyłam Naked Heart Foundation, te dwie rzeczywistości mogły się spotkać. Całość zatoczyła jakby krąg – teraz mogę pomóc osobom, które obecnie są w sytuacji, jaką ja pamiętam z dzieciństwa.
Nad czym aktualnie pracuje Twoja fundacja?
Wiele projektów wciąż jest w trakcie realizacji, ale obecnie pracujemy nad kolejną edycją naszego corocznego forum, które tym razem w całości skupi się na rodzicach. Chcemy uwydatnić ich rolę, dać im możliwość dyskusji, o tym, co niekorzystnie wpływa na rodzicielstwo. A to zależy od postrzegania, od tego jakie sami dostaliśmy wsparcie od naszych rodziców. Skupiamy się więc na tym, jaki to ma psychologicznie wpływ na wychowywanie przez nas dzieci, czy jesteśmy przygotowani na trudne sytuacje. Zostanie rodzicem to piękne i wyjątkowe doświadczenie, ale to jednocześnie ogromne wyzwanie. To normalne, że musimy poukładać swoje priorytety i często dać sobie pomóc, by temu wszystkiemu podołać.
Ty jesteś między innymi mamą, modelką, filantropką – co więc stawiasz na pierwszym miejscu? Jaka jest poprawna kolejność?
Zdecydowanie bycie matką jest na pierwszym miejscu. Tuż po rodzinie jest moja fundacja, później praca, która jest bardzo ważna, bo pozwala mi robić wszystkie te pozostałe rzeczy, spełniać się na innych polach. Dzięki niej mogę być niezależna, pomaga mi w prowadzeniu i w sukcesach fundacji, bo branża mody daje mi ogromne wsparcie. Moje dzieci są dumne z tego, że jestem modelką, że udało mi się osiągnąć w tym zawodzie jakiś sukces. I ja sama wiem, że mogę być z tego dumna.
Jaka jest więc najlepsza część Twojej pracy?
Na pewno to, że wzbogaca mnie jako kobietę. Nie jestem dobra w dbaniu o siebie, dlatego śmieję się, że ten biznes jest fantastyczny, bo nieustannie o mnie dba (śmiech). Dzięki niesamowitym sesjom czuje się piękna, noszę piękne ubrania i to sprawia, że czuję się młoda, atrakcyjna. A wszystko to sprawia, że jestem dumna i cieszę się z tego, że jestem kobietą.
A jeżeli chodzi o Twoją współpracę z marką Etam? Co jest w niej najbardziej ekscytujące?
To, że mogę wyrazić w inny sposób siebie, coś stworzyć. Sprawia mi to ogromną radość, mimo, że jest to też duża odpowiedzialność. Mam dodatkowo możliwość zobaczenia innej strony tego biznesu, uczestniczenia w samym procesie kreowania produktu. Dzięki temu bardzo dużo się uczę, a to jest szalenie interesujące zajęcie.
Nazywana jesteś Kopciuszkiem świata mody ze względu na swoją historię. Miałaś jakąś ulubioną postać z bajki w dzieciństwie?
Trudne pytanie (śmiech). Nie wiem czy ktokolwiek kojarzy te bajki, bo to stare rosyjskie produkcje, ale zdecydowanie nie był to Kopciuszek, ale Kot Leopold (śmiech).