Jej głównym celem jest chęć pokazania, że biżuteria też może być sztuką oraz, że istnieje jej współczesna forma – dostosowana do języka i zmieniających się wciąż tendencji naszych czasów.
Magdalena Paszkiewicz inspiruje się ekscentryczną stroną ludzkiej natury. Robi, więc biżuterię nietypową. Dla wielu momentami wulgarną i oburzającą. Pokazuje rzeczy, które nie tylko uznawane są za niecenzuralne, ale także za takie, które nie mają w sobie nic pięknego.
Jest absolwentką łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Ukończyła studia w Pracowni Technik Drzeworytniczych i Książki Artystycznej oraz w Pracowni Form Złotniczych. Na co dzień zajmuje się nie tylko projektowaniem biżuterii, ale także grafiką warsztatową i fotografią.
W jej pracach jubilerskich liczy się nie tylko materiał, z jakiego zostały wykonane, ale przede wszystkim przekaz – niecodzienna myśl lub spostrzeżenie projektantki.
Paszkiewicz lubi przewrotność słów, ich niejednoznaczność i to, w jaki sposób można nimi grać. Z jednej strony mówi muszka i myśli o tej przy koszuli, z drugiej tworzy miniaturową muchę, którą znamy, jako niesympatycznego owada. Żartobliwie i z dystansem podchodzi również do tematu miejsc intymnych zarówno u kobiet jak i mężczyzn, do kwestii seksu, starzenia się czy bardzo prozaicznych rzeczy dnia codziennego.
Uprawia literaturę słowa i hołduje grze znaczeń – czy istnieje lepsza definicja współczesnej biżuterii? Dla wielu projekty Magdaleny Paszkiewicz wydają się kiepskim żartem, innych bawią, a pozostali cenią je za oryginalność. My należymy z pewnością do tych ostatnich.