Wysoko upięty kucyk, półprzezroczysta czarna kreacja wyszyta delikatnymi kwiatami, smukła wysoka sylwetka i tłum fotoreporterów wokół. Tego wieczoru nie sposób było nie zauważyć Magdy Frąckowiak! Top modelka z agencji Model Plus na pierwszych urodzinach Harper’s Bazaar Polska była gościem honorowym, dlatego zapytaliśmy ją o to, co myśli o polskiej edycji magazynu, jakie są jej plany na przyszłość oraz co ubrała z tej okazji!
Co myślisz o polskiej edycji Harper’s Bazaar?
Bardzo się udała i jestem dumna z tego, że mogę być na jej jubileuszowej okładce, ale także z tego, że możemy tak wspaniały magazyn, tak bardzo liczący się w świecie, przeczytać po polsku.
Z okazji pierwszych urodzin, czego życzysz Harper’s Bazaar Polska?
Na pewno następnych lat, żeby nigdy nie przestawali, żeby jak najwięcej sesji robionych było przez polską stronę. Bardzo cieszę się, że jestem tutaj z Wami!
Udało Ci się na szczęście przylecieć.
Rzeczywiście, bo mam dość wypełniony kalendarz. Dla mnie wyróżnieniem jest to, że jestem Polką i że mogę być na okładce jubileuszowego wydania.
Chętnie wracasz do Polski?
Uwielbiam Polskę! Zawsze czułam, że jest moim domem i to się nie zmieni – czy będę mieszkała w Nowym Jorku czy we Florencji. Nic tego nie zmieni.
A poza Polską masz jakieś jeszcze swoje miejsce?
Ostatnio zauważyłam, że im starsza jestem, tym mniejszą uwagę przywiązuję do miejsca.
Bardziej do osób?
Tak, miejsce dla mnie tworzą ludzie. Nigdy nie pomyślałaby, że mogę dobrze czuć się we Florencji nie znając języka włoskiego. Spędzam tam czas, gdy tylko nie pracuję. To cudowne i piękne miejsce z super jedzeniem, cudownym klimatem. W dodatku Danielle (Cavalli, chłopak Magdy przyp.red.) zna tam po prostu wszystkich. Spotykamy się dzięki temu z artystami, malarzami, pisarzami, zawsze ktoś ciekawy wpadnie na obiad.
Mam także mieszkanie w Nowym Jorku, który także jest moim domem. Wiele mu zawdzięczam, ale nie powiedziałabym nie gdybym na przykład miała mieszkać w Londynie przez rok. Zbliżam się do trzydziestki, a życie tak szybko mija, że szkoda je spędzać tylko w jednym miejscu. Uważam, że człowiek bardzo się rozwija poprzez obcowanie z innymi kulturami i jeżeli tylko zamykamy się w tej polskiej, to nie rozwiniemy się aż tak bardzo jak ci, co podróżują. Pewną część życia chciałabym spędzić we Florencji, ale nie ukrywam, że widzę się przez rok w Tajlandii czy w Indiach. Dopóki nie jestem odpowiedzialna za życie drugiej osoby, za moje przyszłe dziecko, mam większe możliwości żeby zmieniać wciąż miejsce zamieszkania.
Dziś masz na sobie Cavalli Vintage?
Jedynie szpilki mam Manolo Blahnika, ale sukienka i torebka to właśnie Cavalli Vintage. Niesamowite jest to, że mam akurat taki dostęp do archiwum firmy i mogę wybierać spośród projektów posegregowanych latami!
A jako dodatek – biżuteria Twojej własnej marki? Planujesz ruszyć z nią pełną parą?
Dokładnie. W lipcu chcemy zrobić launch w czasie tygodnia mody haute couture. Do tej pory wszystko się przedłużało, bo jestem perfekcjonistką i każdy szczegół musiał być dopracowany. To długi i bardzo delikatny proces. Skupiamy się na różnych fakturach, dlatego składając to wszystko w całość, musi to ze sobą współgrać. Dopiero na końcu okazuje się, że coś nie pasuje do siebie wzajemnie. Ale współpracuję z super ludźmi, zgrałam świetny zespół z Polski.
Wszystko produkowane jest w Polsce?
Tak, mam dwóch jubilerów w Warszawie. Natomiast osobą, która mi pomaga jest moja przyjaciółka Maja Stępień. Zespół od PR będzie z Paryża. A cała reszta zespołu jest polska.
Zdradzisz nam, nad czym nowym pracujesz?
Właśnie wychodzą fajne sesje z moim udziałem, czekam na zdjęcia Patricka Demarchelier w chińskim Vogue, na dosyć kontrowersyjną sesję w Lui Magazine. I jest jeszcze kilka rzeczy, których nie zdradzę, bo nie chcę zapeszyć.