Wszystko wskazuje na to, że Nicolas Ghesquière na dobre zaaklimatyzował się w Louis Vuitton. I nie chodzi tu bynajmniej tylko o grono muz projektanta, które bez wątpienia sukcesywnie się powiększa, ale o budowanie konkretnego wizerunku marki. To bowiem, było nie lada wyzwaniem w momencie, kiedy Ghesquière obejmował stanowisko po urzędującym wcześniej przez 10 lat Marcu Jacobsie. Najnowsza kolekcja na sezon jesień zima 2015/2016 świetnie pokazuje, że Francuz na tyle dobrze czuje się w strukturach francuskiego domu mody, by odważyć się na postawienie kolejnego ważnego kroku w nadawaniu swojego kierunku marce.
Ghesquière odszedł nieco od akcentowania stylu lat 70., który mogliśmy zaobserwować przy okazji jego dwóch pierwszych kolekcji. Pozwolił sobie natomiast, na zestawienie dorobku marki (sam nieodłącznie mocno się z nim identyfikuje) z współczesną wizją krawiectwa, z którą najwyraźniej nie boi się konfrontować. Widać to doskonale zarówno konstrukcyjnie, jak i materiałowo.
Choć na paryskim wybiegu pojawiło się kilka bardziej klasycznych sylwetek, większość zdecydowanie była przykładem nonszalanckich zestawień. Zobaczyliśmy skórę w połączeniu z delikatną koronką czy satyną, nie obyło się bez metalicznych akcentów, zwierzęcych printów, wykorzystania motywów roślinnych oraz bogatych ornamentów. Jednym ze znaków rozpoznawczych jesienno-zimowej kolekcji Nicoalasa Ghesquière jest też futro – od obszernych okryć wierzchnich, które na wybiegu zaprezentowała choćby Freja Beha Erichsen – twarz ostatniej kampanii Louis Vuitton, po detale w formie wykończeń skórzanych kurtek. Kolorystycznie, dominującą w kolekcji czerń i biel, projektant urozmaicił m.in. intensywnym pomarańczem, czerwienią czy kilkoma odcieniami niebieskiego.
Więcej szczegółów w postaci pokazowych sylwetek znajdziecie w naszej galerii!