Kiedy w niedzielę większość z nas lubi odpocząć sobie w domu i nie wstawać z łóżka przed południem, część branży mody nieustająco pracuje! W ostatni dzień ubiegłego tygodnia mieliśmy okazję przekonać się o tym na własne oczy, kiedy zostaliśmy zaproszeni za kulisy najnowszej sesji wizerunkowej Roberta Kupisza. Kilkanaście krzątających się po planie osób, kolekcja Anarchy na wiosnę lato 2015 i Marcin Tyszka za obiektywem – to musiało się udać!
Efekty poznamy niebawem, a jest na co czekać. Twarzami kampanii zostali bowiem Anatol Modzelewski i new face z agencji Model Plus – Marta Wieczorek, dla której była to pierwsza w życiu profesjonalna sesja! Wypatrzył ją fotograf i postanowił zaangażować. „To jej debiut, ale tak jest, że jeżeli ktoś ci się podoba, to ryzykujesz” – mówi Tyszka. W tym wypadku jesteśmy bardziej niż pewni, że to ryzyko się opłaciło. Tym bardziej, że piękna modelka o niesamowitych oczach stanowi świetne dopełnienie dla Anatola, którego energię już na pokazach polubił projektant.
„Anatola znam z pokazów w których u mnie chodził, bardzo lubię jego energię i niejednoznaczność – z jednej strony ma w sobie coś z arystokraty, a z drugiej coś z łobuza. Dlatego pomyślałem, że stworzą świetny duet z Martą, która u nas debiutuje. Jest piękna i podejrzewam, że za jakiś czas nie będzie jej już w Polsce, więc cieszymy się, że dziś jest u nas. Kiedyś będziemy wspominać, jak Marta będzie już na szczycie, że zrobiła z nami swoją pierwszą sesję w życiu”. Podobnie o modelce mówi Marcin Tyszka, który zaznacza, że choć Marta jest bardzo młoda, a sesja nieco „ostra”, to w tym wypadku jej wiek nie jest przeszkodą, bo na planie wraz z Anatolem nie wcielają się w parę zakochanych, ale bardziej w rodzeństwo, które razem ucieka z domu na wagary. „Chodziło nam troszkę o taki balet nowoczesny, pewne pozy, dynamikę. Dlatego też zaproponowałem Robertowi żeby wszystkie jego rzeczy zaprezentować delikatniej, bo taki też jest mój styl. On na pokazach kreuje dojrzałe, silne kobiety z mocnym makijażem, w dodatku kolekcja Anarchy jest bardzo buntownicza. Ja widzę ten bunt w bardziej subtelnej estetyce, bez makijażu. Dlatego też sesję robimy na mokro” – tłumaczy Marcin Tyszka.
To, co można zobaczyć po chwili przebywania na planie zdjęciowym, wskazuje, ze sesja z założenia jest bardzo dynamiczna, nie ma mowy o statycznych pozach. Dlaczego? „Moje ubrania ruszają się, przy zmianie pozy one wciąż wyglądają dobrze. Co więcej, w moich projektach chodzi i ćwiczy mnóstwo tancerzy. To, jakie są wynika też z tego, że sam lubię aktywny styl życia, sport. Jeżdżę w ubraniach mojej marki na rolkach, biegam, ćwiczę crossfit, dlatego wiem, że nadają się do takich sesji” – tłumaczy projektant. Także Marcin Tyszka docenia wygodę projektów Kupisza, od stóp do głów ubrany w nie na planie przyznaje, że w ostatnich odcinkach „Project Runway”, gdzie jest jurorem, wystąpi w kilku wybranych. „W czasie kręcenia wszyscy byli nimi zachwyceni, a koleżanki z programu Anja i Asia chciały od razu to ze mnie zedrzeć i zabrać (śmiech). Ubrania autorstwa Roberta są bardzo wygodne i super praktyczne!” – tłumaczy.
fot. Katarzyna Jabłońska/LAMODE.INFO
Jak w ogóle doszło do współpracy duetu Kupisz-Tyszka? Za sobą mają 11 lat współpracy przy sesjach zdjęciowych, które realizowali w odległych zakątkach świata m.in. dla różnych edycji magazynu Vogue. Teraz powrócili do tamtych czasów, jednak Robert na planie jest już w zupełnie innej roli. To pierwszy raz, kiedy współpracują przy jego marce. A jak sami zainteresowani oceniają tę sentymentalną podróż?
„Bardzo kibicuję Robertowi, który kilkakrotnie zmieniał swoje życie o 180 stopni. Najpierw był tancerzem, potem zaczynaliśmy razem w świecie mody gdy był stylistą fryzur. Zrobiliśmy razem masę sesji, łącznie z wieloma okładkami Vogue, a przy tym zlecieliśmy cały świat. Jest mi bardzo miło, że teraz spotykamy się tutaj z takiego powodu” – opowiada Marcin Tyszka.
Czy łatwo było znaleźć wspólny język po tylu latach? „To czysta przyjemność pracować z ludźmi, których się lubi, szanuje i tworzy się z nimi fajne rzeczy. Każda praca mogłaby tak wyglądać. My z Robertem spotkaliśmy się, przedyskutowaliśmy nasze pomysły, których efektem jest nasza wspólna wizja i dziś jesteśmy na planie. A myślę, że z takich sytuacji, gdzie nie ma przymusu, gdzie nikt ci nic nie każe, gdzie nie realizujesz czegoś czego nie chcesz, wychodzą najfajniejsze rzeczy, bo każdy daje z siebie co może najlepszego i dlatego mam nadzieję, że efekty będą fantastyczne” – mówi Marcin Tyszka. My z niecierpliwością na nie czekamy!