Odkąd pojawiło się w polskiej branży mody, ZUO Corp. zdążyło zdobyć serca wielu fanów. Najpierw zaciekawili przestrzennym, lustrzanym kubikiem przy Brackiej, w którym przez kilka miesięcy prowadzili pop up shop, potem wzbudzili entuzjazm tłumu energetycznym pokazem z przesłaniem i muzyczną oprawą orkiestry dętej w Łodzi, a teraz zmienili skład, otworzyli showroom i przygotowują nowe projekty. Odwiedziliśmy Bartka Michalca, głównego (i od niedawna jedynego) projektanta marki, Łukasza Laskowskiego, managera i mamę Bartka w dość klimatycznym mieszkaniu w zabytkowej kamienicy przy Wilczej.
Drzwi otwierają się z lekkim skrzypnięciem, a krótki korytarz prowadzi do dwóch sporych pomieszczeń. W pierwszym w oczy rzuca się ogromny lustrzany parawan (ach, te sentymentalne trójwymiarowe lustra z Brackiej) i minimalistyczny wystrój wnętrza. Drugi pokój to miejsce na kolejne wieszaki z projektami i biurko „rachunkowe”, przy którym często zasiada mama projektanta wraz z asystentką.
– Showroom już działa, ale my wciąż dopracowujemy wnętrze. Pracujemy nad oświetleniem, czyścimy i polerujemy, wciąż przeorganizowujemy przestrzeń. – mówi Łukasz, manager.
Na głowie obu panów jest nie tylko urządzanie i realizowanie ustalonej strategii, ale ostatnio także, dochodzenie swoich praw. W Polsce wciąż brakuje instytucji, która broniłaby praw autorskich projektantów z branży, a czasem zdarzają się sytuacje, które wymagają zdecydowanych działań.
fot. Jakub Pleśniarski/ LAMODE.INFO
– Pewnego dnia oglądając w przelocie telewizję publiczną, w oczy rzuciła mi się reklama z pewną rudowłosą projektantką. Reklamowa Weronika Sawka opowiada w spocie o swojej najnowszej kolekcji. Następnie pojawia się modelka, obraca wokół własnej osi i… pokazuje nasz flagowy produkt, białą koszulę z dziobami. Zdzwoniliśmy się z Bartkiem i ustaliliśmy co robić, bo kompletnie nie mieliśmy pojęcia o tej „pożyczce”. Następnego dnia chwyciłem za telefon i umówiliśmy się na spotkanie z producentem. Czego się dowiedzieliśmy? Owszem, wiedziano, że koszula jest sygnowana metką projektanta, ale myślano, że przez jej podwinięcie, to będzie już inny produkt. – ironizując opowiadają Bartek i Łukasz.
ZUO Corp. wykopało topór wojenny agencji, bo na tej reklamie, jako młoda marka na rynku, stracili sporo. Przede wszystkim bezcenną wiarygodność. Za ich plecami wykorzystano jeden z najlepiej sprzedających się, unikalnych produktów. Sprawa czeka na swój finał.
Filiżanka z herbatą o egzotycznym smaku odbija się w lustrzanym kubiku, pełniącym funkcję stołu, kiedy słuchamy ze zgrozą jak w Polsce traktuje się prawa autorskie.
Jak wyglądają dalsze plany marki?
– Poważnie myślimy o stworzeniu kolejnego oryginalnego pop up shop’u gdzieś w Warszawie, teraz ZUO Corp. będzie składało się również z dwóch linii streetwear Zuo Corp. Plus i głównej wybiegowej kolekcji, pracujemy też nad nowym lookbookiem wiosna lato 2012, projektem albumu z sesjami gwiazd (Peaches i Mark Ronson są wśród kolaborantów przyp.red.) i rezygnujemy z polskiego Fashion Week. – mówią jednym tchem.
fot. Jakub Pleśniarski/ LAMODE.INFO
Wspomniana Peaches jest zresztą ogromną fanką kolekcji ZUO. Na co dzień nosi płaszcze ich projektu, a na ostatnim koncercie w Polsce marka ubrała ją i cały jej zespół w kostiumy z PCV.
Brak Dagmary Rosy (projektantka rozstała się z marką w grudniu przyp.red.) jeszcze mocniej zmobilizował ZUO Corp. do działania. Dzieje się dużo i szybko, ale w stylowym mieszkaniu przy Wilczej zawsze znajdzie się czas na rozmowę przy kawie. Pewnie dlatego showroom Bartka i Łukasza polubiła już rzesza klientów, a my zawsze chętnie tam wracamy. Posłuchać co nowego.