Na warszawskiej mapie mody istnieje miejsce, które łączy japońską prostotę z włoskim glamour. Przez dużą witrynę widzi się przestronne, ascetyczne wnętrze z teatralnymi, brzoskwiniowymi kotarami, rzędem wieszaków, na których z zegarmistrzowską precyzją wiszą ubrania i zaaranżowaną ze smakiem wystawą, gdzie swoje miejsce znalazły japoński złoty kot na szczęście i najnowsze akcesoria z kolekcji. Na kontrastującym nieco z resztą wystroju poddaszu z bielonego drewna, ukrytym przed wzrokiem przechodniów, znajduje się biuro ze ścianami pełnymi inspiracji. Ten butik przy Mokotowskiej to dziecko projektantki, którą Style.com okrzyknęło nadzieją Europy Wschodniej, Ani Kuczyńskiej.
Własny butik był dla mnie kolejnym krokiem w celu rozwinięcia marki. To przestrzeń, którą mogę do woli aranżować, stworzyć z niej swoją wizytówkę. Przeprowadzka z Solca (tam wcześniej można było znaleźć ubrania Ani Kuczyńskiej przyp.red.) na Mokotowską była przypadkiem. Ale był to przypadek stymulujący do działania. Tak się złożyło, że wybierając to miejsce, znalazłam się w centrum rozwoju polskiej mody. Stworzyłam Maison Ania Kuczyńska.
fot. Jakub Pleśniarski/ LAMODE.INFO/ Z wizytą u Ani Kuczyńskiej przy Mokotowskiej
W ukochanej, rodzinnej Warszawie zresztą wszystko się dla Ani zaczęło, pierwszy pokaz zorganizowała tuż po ukończeniu włoskiej Accademia Internazionale D’alta Moda D’arte Costume oraz paryskiej Ecole Superieure Des Arts et Techniques De La Mode Esmod, we własnym mieszkaniu.
Wróciłam do Warszawy w przekonaniu, ze chce stworzyć własną markę. Dlaczego w Warszawie? Choć to miasto może wydawać się trudne, drzemie w nim ogromna siła, potencjał, który daje energię do działania. Spróbowałam. Własnoręcznie zrobiłam zaproszenia i osobiście doręczyłam je do redakcji magazynów. Cała moja rodzina była w ten pokaz zaangażowana zaprosiłam 70 osób, dziennikarzy, w pokazie uczestniczyły cztery modelki, m.in. Joanna Horodyńska. Tuż po, w trzecim numerze Wysokich Obcasów pojawiły się moje projekty.
Projekty minimalistyczne, a jednak kobiece, oryginalne w formie i z powodzeniem zastępujące bazę każdej garderoby. Bazujące na podstawowej gamie kolorów i bardzo charakterystyczne dla samej Ani, która już w dzieciństwie róże zamieniła na czernie.
Założeniem moich kolekcji jest to, że ubrania mają ubierać, a nie przebierać. Muszą być łatwe w interpretacji, na co dzień i na wieczór. Ubrania, które pasują do trybu życia współczesnych kobiet. Gra rozgrywa się na poziomie dodatków i tworzenia zestawów. Nie staram się też obserwować trendów, bo trendy są potrzebne w przemyśle, a nie w projektowaniu. Kolekcje są tematyczne, mają swoje konkretne inspiracje. Staram się, żeby moda, którą porjektuję była kobieca i ponadczasowa, nowoczesna i odzwierciedlająca współczesny świat.
Rebelię czuć też w fascynacji projektantki kulturą Włoch. Piękne, zadbane pewne siebie kobiety uwikłane w historie miłosne z równie pięknymi mężczyznami na tle niepokojącej natury Italii, lazurowe morze, czynne wulkany, pełne kształty, balansujące gdzieś na granicy wspaniałe filmy wielkich mistrzów obrazu dają Ani Kuczyńskiej ogromną dawkę inspiracji. Przyglądając się z bliska powieszonym na ścianie zdjęciom zaczyna się rozumieć historię projektów, które przecież jeszcze nie do końca powstały. Ania pracuje obecnie nad najnowszą jesienno-zimową kolekcją Stromboli.
fot. Jakub Pleśniarski/ LAMODE.INFO/ Inspiracje do najnowszej kolekcji Ani Kuczyńskiej Stromboli
Na Archipelagu Eolskim, w pobliżu Sycylii, znajduje się maleńka, wulkaniczna wyspa Stromboli. To ona zainspirowała Roberto Rosseliniego do stworzenia W 1950 filmu Stromboli z Ingrid Bergman w roli głównej i to właśnie tam między reżyserem a diwą wywiązał się romans. Wyspa ujęła mnie swoją atmosferą. Czarne skały i piach skonstrastowane z intensywnie turkusowym morzem były inspiracją do powstania kolekcji. Wybrałam stonowane ciemne kolory, miękkie materiały, bawełaniane buretty o chropowatej strukturze.. Elementem ozdobnym kolekcji i jej symbolem jest serce – znak wyspy.
Kolekcja będzie nawiązywać do retro kobiecości i elegancji. Inspiracją jest Ingrid Bergman, Anna Magnani i Issabella Rossellini. Ich klasyczny szarm i magnetyzm.
Z drugiej strony, tej mniej włoskiej, Anię Kuczyńską urzeka Daleki Wschód, sposób myślenia jego mieszkańców, ich podejście do życia i do mody, rzecz jasna. Być może dlatego zdecydowała się sprzedawać swoje projekty w tokijskim butiku, na rynku kompletnie innym od europejskiego. Kierunek Warszawa-Tokio to nieustająca fala motywacji dla projektantki.
Sprzedaję swoje ubrania Japonii, a rynek ten jest wyjątkowo specyficzny. Na bardzo wysokim poziomie, który zmusza do nieprawdopodobnej dyscypliny. To bardzo motywująca i dyscyplinująca współpraca. Wciąż uczę się czegoś nowego. Dla przykładu – termin wysyłki moich ubrań przypadł w dzień tsunami w Japonii, a w tej sytuacji nie miałam pojęcia co robić. W czasie kiedy w ich kraju szalała powódź, skontaktowali się ze mną japońscy przedstawiciele showroomu i… przeprosili za mój dyskomfort pracy oraz zaproponowali gotowe rozwiązanie. Fascynuje mnie japoński perfekcjonizm.
fot. Jakub Pleśniarski/ LAMODE.INFO/ Ostatnie kolekcje Ani w komplecie
I choć aktywnie działa w Japonii, od kilku sezonów Ani Kuczyńskiej brakuje w Łodzi, na polskim Fashion Week’u.
Moje dwa pokazy na scenie OFF były niezwykle mocnym przeżyciem. Na pierwszym pokazie było dużo ludzi, ale tłum na drugim przerósł moje oczekiwania. To było dla mnie bardzo ważne energetyczne przeżycie, konfrontacja z młodą, wymagającą i świeżą publicznością. Sugestywne wnętrza fabryki Szajblera, wysokie piękne okna; atmosfera, którą będę pamiętać długo. Wnętrze i orgaznizacja były bardzo trudne i ciężkie. Porównałabym to z pracą u podstaw… Nie biorę udziału w pokazach, bo doszłam do wniosku, że nie odnajduję się na pokazach OFF i nie chcę pokazywać się na czerwony dywanie. Staram się znaleźć balans pomiędzy.
Idealnie za to odnajduje się przy warszawskiej Mokotowskiej, mocno bijącym sercu polskiej mody. Jej butik na stałe wpisał się w krajobraz, zupełnie tak jak jej kolekcje w modową świadomość Polaków. Z włoską klasą, japońską prostotą, geometryczną precyzją i nie wyzywającą kobiecością Ania Kuczyńska od dziesięciu lat ma w polskiej modzie wiele do powiedzenia. I nic nie wskazuje na to, aby coś się w tej kwestii miało zmienić.