“Gdybym nie tworzył mody, pewnie byłbym bezdomny” – powiedział. Przypominamy historię kariery Albera Elbaza.
Alber Elbaz zwolniony z Yves Saint Laurent
Rok 2000. Alber Elbaz z hukiem zostaje zwolniony z Yves Saint Laurent po stworzeniu zaledwie trzech kolekcji jako dyrektor kreatywny linii dla kobiet. Upokorzony, stwierdza wtedy, że za dziesięć lat będzie zarabiał na źycie robieniem kanapek. Dziś wiadomo jak bardzo się pomylił. Kanapki przyznaje, że uwielbia, ale świat docenia przede wszystkim jego wielki apetyt na tworzenie spektakularnej mody.
Urodzony w Maroko, a wychowany w Tel Aviv, 49-letni dziś projektant od 2001 roku zachwyca misternymi drapowaniami i poetyckimi szyfonami jako dyrektor artystyczny francuskiego domu mody Lanvin. W wywiadach często jawi się jako nieśmiały. Pyzaty, o zaokrąglonej sylwetce, w przewiązanej nonszalancko charakterystycznej musze, na pytania dziennikarzy odpowiada zerkając to na podłogę, to na swoje buty. Paradoksalnie, to z jego kompleksów rodzi się piękno w formie delikatnych sukienek koktajlowych i kobiecych płaszczy o miękkich liniach.
fot. East News, backstage Lanvin jesień/ zima 2010/ 1011
Lanvin pod kierownictwem Albera Elbaza
„Myślę, że to, iż nigdy nie czuję się idealny i nigdy nie czuję się ani piękny, ani szczupły, sprawia, że wyruszam właśnie na poszukiwanie piękna i lekkości – gdyż są to cechy, których sam nie posiadam.“ – przyznaje Elbaz.
Modę uwielbiał od małego. Kiedy w przedszkolu w Tel Aviv koledzy rysowali samoloty, on szkicował sukienki. Z błogosławieństwem mamy i nauczycielek. Szkicować nie przestał do dziś. Pełen sprzeczności – nie wie jak używać komputera, nie potrafi prowadzić samochodu, ale jak nikt inny podąża za nowinkami świata tkanin. Sam chętnie uźywa najnowszych osiągnięć w tej dziedzinie – twierdzi, że kiedy włókna są za ostre, tkanina źle się układa. „Czasem czuję się jakbym pracował w laboratorium, a nie w atelier (…) Ale moda jest jedyną rzeczą, na której się znam. Gdybym nie tworzył mody, pewnie byłbym bezdomny.“ – mówi projektant.
To właśnie modzie oddał całe swoje serce. I cały swój czas. Pracuje praktycznie bez wytchnienia. Paryżanie mają czasem okazje podpatrzeć jak w środku nocy z pasją upina suknie na manekinach i stylizuje wystawy w sklepie Lanvin przy Fanbourg Saint-Honore, gdzie znajdują się także jego biuro i atelier. W pracy najczęściej nosi czerń. Nie tylko dlatego, że nie przepada za byciem w centrum uwagi. „Tworzę spoglądając co jakiś czas w lustro na to, co wykreowałem. Ważne jest, że pozostaje wtedy w cieniu.“ Nie pozwala ani sobie, ani swoim współpracownikom nawet na małe niedociągnięcia. Ale nie jest szefem-tyranem. Zawsze podkreśla, że i w pracy i w życiu otacza się tylko ludźmi, w których towarzystwie świetnie się czuje. I z którymi o wszystkim szczerze może porozmawiać.
fot. East News, Alber Elbaz na Haloween Party 2010
Alber Elbaz w Lanvin – pokaz AW2010/2011
Dzień przed pokazem na sezon jesień / zima 2010 stwierdził, że szminka na modelkach jest za czarna – „Tłumi osobowość tych dziewczyn“ – poskarżył się znanej makijażystce Pat McGrath. Czerń na ustach zastąpiono dojrzałą wiśnią. Elbaz tworzy w końcu dla pewnej siebie, silnej kobiety, która pozwala sobie czasem na chwilę słabości. W zaciszu własnego mieszkania. Sam projektant martwi się i przejmuje wszystkim: swoją wagą, pracą, niepochlebną recenzją: „Coś zawsze idzie nie tak. To zwichnę sobie kostkę, to bolą mnie plecy. Innym razem okazuje się, że mam kamień w nerce“, mówi. Sen z powiek spędza mu jednak coś innego – to, źe pewnego dnia przestanie być potrzebny jako projektant; że się znudzi, skończy. „To, co naprawdę mnie przeraża, to, że któregoś dnia podzielę żywot Miss Ameryki. Co roku koronują przecież nową.“
H[&]M łączy siły z Lanvin
Rękę jednak sobie można dać uciąć, że w najbliższej przyszłości taki los mu
nie grozi. Ku zdziwieniu wielu, w listopadzie znana szwedzka sieciówka-gigant,
H[&]M, wypuszcza mini-kolekcję stworzoną w kolaboracji z Lanvin. Poza
tym – nie tylko w modzie – nieprzeciętna wrażliwość jest ponadczasowa.
Zdjęcie główne: Instagram @alberelbaz8