Z Polą umówiłam się w środowe popołudnie, ale musieliśmy przełożyć spotkanie o kilka dni. Dostała propozycję pójścia w Kopenhaskim Fashion Weeku. Co się odwlecze, to nie uciecze. Tydzień później w drzwiach swojego mieszkania przywitała mnie szczupła, uśmiechnięta dziewczyna, która w branży jest od ośmiu lat. Wielokrotnie realizowała już sesje dla Vogue’a, współpracowała z takimi markami, jak Carolina Herrera czy Giorgio Armani. Od niedawna należy do elitarnej agencji modelek Ford, która dla wielu dziewczyn pozostaje nieosiągalnym marzeniem.
To dzięki Fordowi karierę zrobiły Naomi Campbell, Christy Turlington i Linda Evangelista. Kiedy inne agencje dopiero raczkowały, Ford chwalił się wielkimi kampaniami na światową skalę, a założycielka agencji Eileen Ford została okrzyknięta “matką wszystkich modelek”.
Pola nie wydaje się onieśmielona tym sukcesem. Wręcz przeciwnie. W rozmowie ze mną jest pewna siebie i stanowcza. Bez zażenowania tłumaczy mi najprostsze rzeczy, ale też odpowiada na trudniejsze pytania – czy branża mody nadal promuje chudość, czego jej brakuje w codziennej pracy i jak to się stało, że stała się częścią Forda.
Wiktoria Nestoruk, LaMode.info: Jest coś co zaskoczyło cię we współpracy z Fordem?
Pola Łachnik: Nigdzie nie ma tak responsywnych bookerów. Często nie zdążę zamknąć skrzynki pocztowej, a już mam odpowiedź na mailu. Trzeba przyznać, że Ford słynie z genialnych bookerów i rzeczywiście ich ma.
Przez wiele lat sama Eileen Ford wyznaczyła te standardy.
Po przejściu do Forda masz wrażenie, że twoja kariera wchodzi na wyższy poziom. I nie myślę tu o samych modelkach. Ostatnio rozmawiałam z chłopakiem, który realizował ze mną film wizerunkowy dla Forda. On również przyznał, że Ford otworzył mu wiele drzwi, które wcześniej były niedostępne.
Ford wylansował takie modelki, jak Naomi Campbell czy Christy Turlington. Wydaje mi się jednak, że ich początki kariery, a początki teraźniejszych modelek mocno się różnią.
Dawniej było tak, że wystarczył “złoty strzał” i potem dziewczyna była zabookowana na cały rok. Dzisiaj jest inaczej. To że pójdziesz w topowym pokazie nie oznacza, że zrobisz karierę. Musisz dalej ciężko pracować na swój sukces. Poza tym, tu też rozchodzi się o inne kwestie, dużo bardziej skomplikowane.
Jakie?
Topowe pokazy robią nadal dziewczyny wychudzone do skrajności. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. To tylko marketingowy chwyt, że świat modelingu już nie jest tak skrajny i teraz inaczej patrzy na modelki.
A Nowy Jork?
Nowy Jork rzeczywiście się różni. Odkąd pracuję na tamtym rynku nie zostałam ani razu zmierzona. W Europie dużo częściej wchodzę na casting i zanim w ogóle ktoś zdąży mi się przedstawić, już proszą mnie o wymiary.
Stany Zjednoczone są bardzo poprawne politycznie. Oni wręcz boją się pytać o wymiary. Tam nikt nie powie ci “popracuj nad sylwetką”. Ale to nie ma znaczenia, bo w największych topowych pokazach i tak chodzą najchudsze dziewczyny, które często ocierają się o anoreksję.
A jednak ten rynek zmienił się pod kilkoma względami.
Teraz już nie pracują dziewczyny, które mają 13-14 lat. Nikt nie chce (na szczęście!) oglądać ubrań na dzieciach. Kiedyś to była normalność i kiedy modelka zaczynała w wieku 17 lat wydawała się staruszką. Każdy myślał, że dziewczyny przed 25. rokiem życia będą już na “emeryturze”. Teraz jest inaczej. Najlepiej pracują modelki po 20. i tzw. “silverki”, starsze dziewczyny, które często mają już dzieci i rodziny.
Agencja ma znaczenie?
Booker ma znaczenie. Oczywiście świetnie być w agencji w Nowym Jorku, której nazwa się liczy, natomiast jeśli jesteś w mniejszej agencji, ale masz rewelacyjnego bookera, który w ciebie wierzy, to jest nawet lepiej.
Eileen Ford była kobietą, która wierzyła w modelki i dbała o nie, jak o własne dzieci.
I to przełożyło się na sukces tych dziewczyn. Ktoś je prowadził, miały wsparcie i bliższy kontakt ze swoim opiekunem. Uważam, że modelki powinny mieć relację z bookerem. Gdyby lepiej się poznali, łatwiej by się im współpracowało. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, ale to trochę ta sama zasada, co na studiach. Dużo milej chodzi się na zajęcia, gdy wiesz, że nie jesteś dla wykładowcy tylko numerem indeksu.
Zawsze chciałaś być w agencji modelek Ford?
Jak już zaczęłam myśleć o nowojorskich agencjach, to zawsze myślałam o Fordzie. Jednak przez dłuższy czas sądziłam, że to nieosiągalne. Moje wątpliwości rozwiał mój booker z Polski, który powiedział mi, że nic nie jest niemożliwe.
Dużo dziewczyn z Polski ma podpisany kontrakt z Fordem?
Bardzo mało. Na ten moment wiem tylko o trzech Polkach we wszystkich czterech oddziałach Forda (NYC, Los Angeles, Miami, Chicago).
Ford brzmi jak marzenie każdej modelki.
Ford ma świadomość tego, że jest elitarną agencją, ale jednocześnie zdaje sobie też sprawę, że może wydawać się niedostępny. Teraz ma nową politykę i chce wychodzić naprzeciw modelkom. Pokazywać im, że jeżeli już dużo osiągnęły, to z nimi mogą jeszcze więcej. A jeżeli jeszcze nic nie osiągnęły, to warto, aby dały sobie szansę bycia zauważonymi przed Forda.
Na social mediach Forda można zobaczyć nakręcone ze mną wideo, które ma być takim wyjściem do dziewczyn i powiedzeniem “Hej, jesteśmy normalni”.
Z czym się wiąże elitarność Forda?
Ford ma wyższe stawki niż niejedna agencja. Posiada listę klientów zakazanych i listę prac, których dziewczyny Forda nie wykonują.
Czyli nadal tak jest, że nie reklamujecie np. dezodorantów?
Świat się teraz zmienił, ale tak, nadal mamy listę prac, których nie wykonujemy. Nie współpracujemy z niektórymi markami, nasza stawka nie może być niższa, niż ustalona kwota. Te zakazy czy nakazy wpływają na identyfikację Forda na rynku. Agencja chce być postrzegana jako elitarna.
Powiedziałaś o stawkach. To też wynika z elitarności agencji?
Nie raz zdarzało mi się, że robiłam ze znajomą modelką tę samą pracę i moja stawka była sporo wyższa. Zarobiłam więcej, właśnie ze względu na to, że reprezentuję Forda.
Jak dostać się do Forda?
Większość agencji ma na swojej stronie zakładkę “kontakt”, przez którą można wysłać swoje zgłoszenie. Jednak trzeba być gotowym na to, że nie jest to pewna droga. Często te maile są pomijane albo się gubią. Moim zdaniem trzeba mieć przede wszystkim dobrego bookera. Taki booker ma kontakty w innych agencjach i to on rozpoczyna rozmowę.
Kontakt z Fordem zawdzięczam właśnie bookerowi z mojej agencji matki – Selective. Uznaliśmy, że po zakończonym roku akademickim w Stanach Zjednoczonych, gdzie studiowałam biznes międzynarodowy (przyp. red. Pola skończyła również studia prawnicze), polecę do Nowego Jorku i spotkam się z kilkoma agencjami. W przeciągu czterech dni miałam umówione jedenaście spotkań, w tym między innymi z Agencją Ford.
Trzeba przyznać, że spotkanie z nimi było inne niż wszystkie. Nie trwało piętnaście minut, ale co najmniej czterdzieści. Nie opowiadałam o swojej pracy, wymiarach i tym, jakie pokazy chcę robić, ale o sobie. Dopiero ostatnie kilka minut było stricte branżowe.
I się udało?
Kilkanaście minut po naszym spotkaniu, Ford wysłał do mojego bookera z Polski gotowy kontrakt. Jak się domyślasz, oczywiście go podpisałam.