„Jestem zwyczajnym facetem, który stara się wszystko ogarnąć i wymyślić coś na nowo. Jeśli ludzie chcą to nazywać pornografią, proszę bardzo, mi to nie przeszkadza. Jeśli ludzie są zszokowani lub wręcz urażeni moją pracą, to jeszcze lepiej.”
Wzorował się na najlepszych, William’ie Eggleston’ie czy pionierce naturalizmu w fotografii Corinne Day, jednak prace sygnowane nazwiskiem Terry’ego Richardson’a są dużo bardziej surowe, prymitywne oraz po brzegi wypełnione perwersją.
Tego amerykańskiego fotografa oskarża się o niebezpieczne balansowanie na krawędzi dobrego smaku. Oskarża się, ale i uwielbia, bowiem cały artystyczny światek Ameryki z przyjemnością bierze udział w jego sesjach. Przed obiektywem Richardson’a “prężyła” się już powracająca właśnie na scenę gwiazda pop, Britney Spears, w miłosnych uściskach pozowali Kane West i jego ówczesna dziewczyna, modelka Amber Rose, Marc Jacobs pokazał światu swe muskularne ciało, a jedna z ostatnich „zdobyczy”, Barack Obama widnieje na głównej stronie witryny terryrichardson.com w szerokim od ucha do ucha, śnieżnobiałym uśmiechu, niczym z reklamy popularnej pasty do zębów.
Wielu zainteresowanych zadaje pytanie – jak byłemu narkomanowi, alkoholikowi i (podobno) facetowi uzależnionemu od seksu, udało się osiągnąć tak wiele?
Cóż, droga do wielkiej kariery nie była prosta, choć tak początkowo mogłaby się wydawać. Terry Richardson urodził się w artystycznej rodzinie lat 70-tych. Ojciec, Bob Richardson, uczęszczał do szkoły z Andy’m Warhol’em i był rozchwytywanym fotografem mody, który współpracował na stałe m.in. z magazynem Harper’s Bazaar. Matka, stylistka, współpracowała z jego ojcem przy sesjach zdjęciowych. Żyli w świecie blichtru, spotykali się z gorącymi nazwiskami swoich czasów, pomieszkiwali w Paryżu (gdzie Bob Richardson robił zdjęcia dla francuskiego Vogue) i Nowym Jorku. Jednak za otoczką glamour, kryła się nieco mniej wyrafinowana rzeczywistość.
Bob Richardson zostawił matkę Terry’ego, gdy ten miał zaledwie cztery lata. Richardson senior związał się z 17-letnią modelką Anjelicą Houston, którą Terry traktował jak starszą siostrę. Matka miewała liczne romanse, pomieszkiwała wraz z synem m.in. u Keith’a Richards’a i Jimi’ego Hendrixa, zamieszkali razem nawet w słynnym Woodstock.
Mały Terry zaczął mieć poważne problemy z psychiką, a jego świat zupełnie legł w gruzach, kiedy pewnego słonecznego dnia, pani Richardson (jadąc po syna do kliniki psychiatrycznej), uległa poważnemu wypadkowi. Na tyle poważnemu, że nigdy nie powróciła do normalnego funkcjonowania.
Pozbawiony wzorców Terry, zdobywca zielonego pasa w karate, w okresie dorastania zaczął nieźle rozrabiać. Oprócz rozbijania nosów i szyb, fotograf grał w wielu punk’owych zespołach garażowych m.in. SSA (Signal Street Alcoholics) i zaczął romansować z łatwo dostępną w Kalifornii lat 80-tych, heroiną.
Na początku lat 90-tych zainteresował się fotografią i zaczął robić zdjęcia wszędzie, gdzie to było możliwe. Ojciec Terry’ego był zjadliwym krytykiem, zniechęcającym syna do jego pasji. Jednak te często niedoświetlone, nieco rozmazane i przede wszystkim bardzo naturalistyczne fotografie przyciągnęły w 1991 roku uwagę magazynu Vibe, dla którego udokumentował nocne życie młodocianych przestępców ulicy. I lawina ruszyła – otrzymał propozycję pierwszej kampanii reklamowej, potem przyszły następne, m.in. niezapomniana kampania marki Sisley z 2001 roku, w której modelka, Ashley Smith pije mleko prosto od krowy.
Tego wytatuowanego (ramiona pokryte ma w całości old school’owymi tatuażami, przedstawiającymi biuściaste panienki lekkich obyczajów czy pająka w sieci na łokciu) fotografa o specyficznym, niedopracowanym stylu ociekającym erotyzmem uwielbiają wielkie domy mody, które nie boją się szaleństw. Zatrudniło go Gucci, robił zdjęcia dla Miu Miu i Chloe. To pozowania dla kalendarza Pirelli przed jego obiektywem obawiała się Anja Rubik, a Lady Gaga współpracowała ostatnio z Terry’m Richardson’em w pełnej niedomówień sesji dla Supreme. Aktualnie fotograf ma w planach wydanie albumu z aktami, którego gwiazdami mają zostać Linsday Lohan i James Franco.
Prawdą jest, że Richardson wzbudza wiele kontrowersji, nie można też zaprzeczyć, ze liczba entuzjastów jego talentu, nie przekracza zbytnio liczby jego przeciwników. Jednak, czy nam się to podoba, czy nie, fotograf Terry Richardson jest zjawiskiem w branży mody i jego show must go on.
W galerii poniżej pokazujemy niektóre zdjęcia z sesji wykonywanych przez Terry’ego Richardson’a – zajrzyjcie koniecznie!