W samym centrum ruchliwej Warszawy, tuż przy skwerze i sklepie z artykułami dla plastyków, znajduje się miejsce, które łączy światowy design z polską modą z wysokiej półki. Łukasz Jemioł, którego odwiedziliśmy w jego butiku przy Plac Dąbrowskiego, śmieje się często, że wchodząc do Space i jednocześnie atelier projektanta można sobie wyposażyć dom i garderobę za jednym zamachem.
Ten showroom, atelier to miejsce, w którym spotykam się z ludźmi chcącymi się u mnie ubierać. Dlaczego wybrałem właśnie Space? Bo łączy design, modę i sztukę w jednym. Otoczone mnóstwem inspirujących, pięknych przedmiotów sygnowanych metkami największych włoskich marek, moje ubrania dobrze się tu odnajdują. Moda zawsze świetnie koresponduje z designem – mówi Łukasz Jemioł o swojej projektanckiej przestrzeni, kiedy siadamy przy okrągłym, szklanym stole.
fot. Jakub Pleśniarski LAMODE.INFO/ Przestrzeń Łukasza Jemioła
Jemioł to projektant, który przez lata zapracował sobie na miano jednego z najbardziej rozpoznawalnych w branży. Ubierają się u niego największe gwiazdy, ale też oddani klienci, którzy przywiązują się do jakości.
Miłe jest to, że ludzie do mnie trafiają, wychodzą zadowoleni i co, najważniejsze, wracają. Nie tworzę rzeczy na raz, a najbardziej cieszy mnie, jeśli widzę swój projekt noszony na różne sposoby. Każda moja kolekcja jest tworzona z myślą właśnie o klientach, chcę oglądać ubrania Łukasz Jemioł na ulicach.
A świat gwiazd?
Zawsze chciałem ubierać osobowości, gwiazdy, które cechuje niezwykła charyzma. Nie interesują mnie tylko celebrytki. Odkąd pamiętam, ceniłem Kayah. Jako nastolatek słuchałem jej płyt, a potem udało mi się zadedykować jej kolekcję wiosna lato 2012… Ubierałem niejednokrotnie Edytę Górniak, piękną Magdę Mielcarz, ostatnio moje sukienki nosiły też Tatiana Okupnik i Małgosia Kożuchowska.
Projektant przerywa na chwilę i zerka w stronę swojego nowego pupila, Taszy, kilkumiesięcznego buldożka harcującego w najlepsze wśród designerskich mebli. Nie tylko ona jest nowością w życiu Łukasza, w którym ostatnio naprawdę wiele się dzieje.
W tym sezonie otworzyłem sklep w Sky Tower we Wrocławiu, mam tam swoje miejsce pośród innych bardzo dobrych polskich projektantów. W następnym roku moje plany sprzedażowe sięgają Londynu (startuję w londyńskim butiku z kolekcją wiosna lato 2013), a od września moja kolekcja pre jesień zima 2012/13 będzie sprzedawana w Stanach. Cieszę się, że marka tak energicznie się rozwija.
fot. Jakub Pleśniarski LAMODE.INFO/ Znaki przyjaźni z Anją Rubik
I jakby tego było mało, polski projektant pracuje nad bardzo dużym projektem z dream team branży mody, top modelką Anją Rubik i jej mężem Sashą Knezevicem. W tym przypadku to Sasha, nie Anja wziął się za projektowanie.
Z Sashą poznaliśmy się w Meksyku, podczas sesji Marcina Tyszki. Spodobały mu się moje propozycje męskiej mody, które wypuściłem w zeszłym roku na wybieg i w grudniu zadzwonił do mnie z fajną propozycją. Nie mogłem się nie zgodzić, bo takich ofert się po prostu nie odrzuca. On wymyślił markę, ja jestem odpowiedzialny za stronę projektową ubrań i akcesoriów. Do teamu dołączył Giuseppe Zanotti, który stworzył kolekcję męskich butów.
To właśnie jedna z tych kolekcji, na które z zapartym tchem czeka cała światowa branża mody. Marka ma być ekskluzywna, bo basic spod ręki Łukasza, Sashy i Giuseppe Zanotti nie jest dla każdego.
Początkowo kolekcja będzie dostępna w sklepie internetowym, międzynarodowo, potem w concept stores za granicą. Ciekawą rzeczą jest PR marki – najpierw wybieramy osoby, które będą nosić nasze ubrania, potem na zasadzie „membership” mają nimi „zarażać” znajomych, ale w konkretnych kręgach. To taka moda nie dla wszystkich, przez co bardziej wyjątkowa i elitarna. No i nie sezonowa. – tłumaczy Łukasz Jemioł.
Projektant zdradził, że współpraca z Anją (z którą znają się już od dobrych kilku lat) i Sashą to wyzwanie, a jednocześnie sama przyjemność, zwłaszcza w tych momentach, kiedy w domu Łukasza rozmawiają przy herbacie o nowych krojach, kolorach i pomysłach. Lub, gdy jeździ do Serbii doglądać tworzone w tamtejszych manufakturach skórzane torby do kolekcji.
Jako człowiek, który potrafi bardzo dobrze poprowadzić swoją firmę, Łukasz nie poprzestaje na jednym projekcie. W przygotowaniu jest szyta równolegle z basic, kolekcja wiosna lato 2013. Ostatnie propozycje wiosna lato 2012 inspirowane podróżami do Australii, podbiły nasze serce. Tym razem designer też nie ogląda się na obowiązujące trendy i tworzy modę polską, po swojemu.
Nie przeglądam obowiązujących ani nowych trendów w modzie, choc wiem, że od tego nie ucieknę. Tkaniny wybieram przecież na międzynarodowych targach w Mediolanie i Paryżu, więc paleta tkanin jest podobna. Tworzenie klimatu jednak jest już moją działką.- mówi Łukasz i dodaje – Cieszy mnie oczywiście, jeśli coś udaje się, nawet przypadkowo, wpisać w trendy, zwłaszcza jeśli je wyprzedza, ale to nie jest mój priorytet.
fot. Jakub Pleśniarski/ Łukasz Jemioł z Taszą
A czy sam ubiera się zgodnie z obowiązującą modą?
Jestem osobą, która dużo wydaje na ubrania. Jasne, że noszę swoje rzeczy, ale nie odmawiam sobie też ubrań z kolekcji światowych projektantów. Bardzo cenię Albera Elbaza, dyrektora kreatywnego Lanvin, od paru sezonów obserwuję też wnikliwe Haider’a Ackermann’a, który jest mistrzem kolorystyki. Sam noszę ubrania Dries Van Noten i Rick Owens, lubię łączyć skrajności. To są też dla mnie wzory prowadzenia marki, projekty dla osób z osobowością.
To marki, które stawiają na perfekcyjne połączenie biznesu i sztuki, których dyrektorzy kreatywni są przede wszystkim artystami, ale z doskonałym wyczuciem rynku. Łukasz przyznaje, że w Polsce także jest to możliwe, ale nie zawsze się udaje…
Nie lubię pokazów, które są skupione tylko i wyłącznie na komercyjnym podejściu do klienta. Inny kierunek ma firma odzieżowa, a jeszcze inny marka modowa. Na wybiegu powinno się pokazywać rzeczy, które niekoniecznie muszą się sprzedać, ale takie które „podkręcają” kolekcję. Nie chodzi o kompletne szaleństwa, ale komercję od razu się wyczuwa.
Ekonomii uczy się w Polsce projektant wrzucony na głęboką wodę, tuż po studiach. Tak naprawdę to metoda prób i błędów. Trzeba nabrać doświadczenia, obserwować rynek. Nie chodzi o to, żeby zaprojektować kolekcję na wybieg i „siedzieć w rubryce towarzyskiej”, kolekcja musi być mimo wszystko komercyjna.
No właśnie, to co z tą polską modą?
W kraju dzieje się coraz więcej świetnych inicjatyw dotyczących tzw. high fashion. Powstaje pierwszy Harper’s Bazaar, sesje są coraz bardziej profesjonalne, na bardzo wysokim poziomie, przełom maja i czerwca to wysyp pokazów projektantów polskich. Pięć lat temu ten rynek wciąż był w powijakach, teraz się dzieje.
Łukasz Jemioł jest tego bardzo dobrym przykładem.