-Najnowszy Pana projekt to „OK BY PLICH”. Na czym on dokładnie polega?
Cały zamysł tego projektu to stworzenie spersonalizowanego roweru, stylizacji według gustu i oczekiwań zamawiającego. Podobnie jak stylista z gotowych rzeczy z showroomu tworzy stylizację dla konkretnej osoby, ma to miejsce w przypadku tego projektu: w warsztacie wybrałem części, które mi się podobają: konkretne kształty, fasony oraz całą oprawę kolorystyczną. To jest rower stworzony specjalnie dla mnie. Z założenia każdy projekt jest realizowany w pojedynczym egzemplarzu, nie ma w planach wprowadzenia go do masowej produkcji. Oczywiście jeżeli komuś się spodoba, można go wykonać na zamówienie, natomiast wszystkie elementy są tu skomponowane zgodnie z moim gustem i moimi preferencjami: lubię prostotę i minimalizm i zależało mi, aby całość była utrzymana właśnie w takim duchu. Chromowana rama jest w kształcie, który najbardziej mi odpowiada, siodełko – bardzo estetyczne i komfortowo wymodelowane pochodzi z oferty marki Brooks, podobnie jak rączki o wyjątkowym, niespotykanym kształcie. Kolorystyka tej realizacji z kolei bezpośrednio nawiązuje do mojego logo – jest to czerń i zieleń, notabene mój ulubiony kolor. Mniejsze elementy występują w czerni, np. widelec (część łącząca ramę roweru z kołem) i szprychy w czarnym macie, inny element jest srebrny błyszczący. Pedały są wykończone srebrnymi koszykami, co bardzo mi się podoba. Projekt rower by PLICH więc zakłada stworzenie spersonalizowanego jednośladu i odbywa się to na tej samej zasadzie jak wówczas, gdy klient zamawia u mnie szyte na miarę sukienkę, garnitur, jeansy i oczekuje typowego dla mnie podejścia, w myśl którego finalny produkt odzwierciedla preferencje tej osoby w kwestii koloru i jest zgodny z jej stylem.
-Co jeszcze musiał Pan uwzględnić przy projektowaniu roweru dla siebie?
W projektowaniu roweru dla siebie wziąłem pod uwagę m.in. fakt, że mieszkając i pracując w centrum Warszawy używam go jako głównego i ulubionego środka lokomocji. Dodatkowo służy mi także podczas spacerów z psami. Zależało mi, abym dobrze na nim wyglądał zarówno w sportowym stroju, jak też w garniturze, a także, aby był to rower miejski. Na dłuższą wyprawę poza miasto wybrałbym ten górski z amortyzatorami oraz przerzutkami i szerokimi oponami. Tutaj z kolei chodziło mi o estetyczny, typowo miejski rower.
– Jeśli chodzi o kolorystykę, czy są jakieś ograniczenia na etapie projektowania?
Przy zamawianiu korzystamy z próbnika kolorów, elementy w określonym kolorze tworzone są na zamówienie, tak że jeśli chodzi o gamę kolorystyczną, dostępna jest nieograniczona ilość odcieni, poza tym można także wybrać wykończenie – matowe lub błyszczące. To dotyczy także kół i ram. Wysokość i proporcje też zależą od naszego wyboru, np. w moim rowerze kierownica jest niżej – dla mnie tak jest wygodniej, ale to parametr, podobnie jak kształt ramy, który każdy może dobrać względem własnych preferencji. Podkreślam, że ten konkretny egzemplarz jest stworzony specjalnie dla mnie wedle moich upodobań, natomiast moim zadaniem w spotkaniu z klientem jest wyłapać takie rzeczy, które są dla klienta ważne i stanowią o jego komforcie i satysfakcji, a następnie zgodnie z tymi obserwacjami dokonać wyboru odpowiednich elementów.
-Jak wygląda proces zamawiania roweru u Pana od początku do końca? Jakie są pierwsze pytania, które stawia Pan przed przystąpieniem do projektowania?
Na początku ustalam, na jakim rowerze klient jeździł dotychczas i czego oczekuje od tego nowego, jaki rower mu się marzy: czy ma być bardziej elegancki, czy codzienny, czy to projekt dla kobiety czy dla dziewczyny, staram się dookreślić możliwie najdokładniej wszelkie szczegóły. Następny etap to tworzenie szkiców i propozycja kolorystyki. Tak to też wyglądało gdy powstawał mój rower: zastanawiałem się, jak połączyć konkretne elementy w całość, w jakich proporcjach połączyć kolory zielony, czarny i srebrny w taki sposób, aby zachowana była równowaga i harmonia. W całym procesie moja rola to rola stylisty, który pilnuje, aby rower wyglądał designersko. Ten projekt nazywa się „OK BY PLICH” i powstaje we współpracy ze sklepem rowerowym „Ostre Koło”. Istnieje też możliwość samodzielnego wyboru i skomponowania poszczególnych elementów w sklepie, natomiast myślę, że jest to podobna sytuacja do tej, gdyby pójść do krawcowej i zlecić jej odszycie sukni z własnoręcznie wykonanego projektu – nie ma gwarancji sukcesu, ponieważ diabeł tkwi w szczegółach. Wielu znajomych, którzy obserwowali proces powstawania mojego roweru, dawało różnego typu sugestie: może tutaj dodać czarnego, a tam srebrnego i to są właśnie te niuanse, które tworzą spersonalizowany jednoślad.
-Jak narodził się projekt tego roweru? Czy najpierw pojawił się w wyobraźni, a następnie zaczęły powstawać szkice?
Nie, dla siebie nie muszę rozrysowywać projektu, widzę efekt końcowy oczami wyobraźni. Choć rzeczywiście postał jeden szkic, na którym naniosłem kształt i właśnie te konkretne opony w kolorze zielonym i zielony łańcuch. Pozostałe elementy z kolei chciałem zostawić wyraziste, proste, mocne, z nawiązaniem do Art Deco – dlatego wybrałem taki duży dzwonek i na tę modłę profilowane siodełko, a także możliwie najbardziej dyskretne lampki, które nie zaburzałyby minimalistycznej formuły projektu. Jeśli chodzi o rączki od hamulców, także zależało mi na najbardziej dyskretnych, czyli w tym wypadku srebrnych. Jako że nie było takich w ofercie, specjalnie dla mnie zdjęto z nich czarny lakier.
-Skąd wziął się pomysł na zaprojektowanie dla siebie roweru? Czy było to podyktowane potrzebą nowości, czy też chodziło o konkretny – taki, a nie inny model?
Miałem 2 rowery: starego brązowego holendra i drugi sportowy. Zacząłem odnosić wrażenie, że ten pierwszy, choć dobrze mi służył, przestał mi odpowiadać, wydawał mi się zbyt retro. Z kolei górski nie bardzo sprawdzał się jako rower miejski, ma przeznaczenie typowo terenowe. A zależało mi na takim rowerze, który będzie spełniał także moje potrzeby jeżeli chodzi o design. Zawsze fascynowało mnie Art Deco, m.in. z uwagi na mnogość wykończeń z chromu. Zwracam szczególną uwagę na to, aby w moim projektowaniu wszelkie nawiązania do wcześniejszych epok, duch starych czasów czy zachwyt jakimś stylem były mocno osadzone we współczesności, w kontekście czasu, w którym powstają. Dlatego też jestem bardzo zadowolony z efektu i nie mogę się nacieszyć tą realizacją, a mam ten rower już od dwóch tygodni.
-Czy lubi Pan jeździć, dużo jeździ?
Tak, bardzo lubię; rower towarzyszy mi na co dzień w mieście i poza miastem w weekendy. Już na tym nowym wybrałem się w ostatni weekend na dłuższy wypad nad Wisłę. Z tym właśnie wiążą się korzenie tego projektu – kiedyś będąc w warsztacie Ostrego Koła zaświtała mi taka myśl, że to mogłoby być naprawdę ciekawe doświadczenie – wystylizować dla siebie rower od A do Z, a także wprowadzić taką usługę dla klientów do swojej oferty.
-Czy jest Pan przygotowany na wyzwania jeśli chodzi o realizację zamówień klientów?
Lamode.info jest pierwszym miejscem, w którym udostępniam zdjęcia dokumentujące każdy etap realizacji tego projektu. Jestem otwarty na to wyzwanie, traktuję je w kategoriach realizacji zamówienia, z jakim spotykam się w pracy na co dzień, a więc komunikacja z klientem wygląda tak samo, jak podczas projektowania torebki, ubrania czy też wnętrz. Z drugiej strony cieszę się na nie, to zawsze coś nowego, rodzaj zabawy.
-Jak długo powstaje rower by PLICH?
Rower, który dla siebie zaprojektowałem powstał w ciągu dwóch tygodni, czyli stosunkowo szybko. Nie było potrzeby sprowadzania części – wszystkie, które wybrałem były dostępne na miejscu. Jeżeli jakieś części są w Polsce niedostępne, ten proces wydłuża się do około 6 tygodni.
– Czy emocje, nastrój są te same co przy projektowaniu kolekcji np. ubrań?
Wyjątkowe emocje towarzyszące temu projektowi związane były z tym, że rzadko mam okazję projektować dla siebie, była to więc rzecz niecodzienna, prezent, który sam sobie zrobiłem.
-Czy poprzestanie Pan na jednym projekcie dla siebie?
Ten jest rzeczywiście uniwersalny, będzie dobrze wyglądał zarówno jako uzupełnienie formalnej, eleganckiej stylizacji, jak również tej bardziej casualowej. Jeżeli chodzi o bieżący sezon, będę bardzo zadowolony, jeżeli uda mi się zarządzać swoim wolnym czasem w taki sposób, aby móc w pełni wykorzystać potencjał mojego nowego nabytku. Z drugiej strony nie traktuję jeszcze roweru jak nowej pary butów: do tego stroju taki rower, do innego – inny (śmiech).
-Ale na pewno jest to kuszące… Kiedy się zamknie jeden projekt, czy nie jest tak, że pojawia się pomysł na kolejne?
-Rzeczywiście, mam jeszcze jeden pomysł na rower dla siebie, byłoby to coś zupełnie innego, o podobnej linii, ale w zupełnie innej kolorystyce…
-Czy są jakieś ograniczenia jeśli chodzi o kolorystykę w obrębie jednego modelu?
Śmiało można powiedzieć, że nie ma żadnych ograniczeń. Ostatnio moja znajoma, która bardzo lubi kolor złoty, dopytywała o możliwość zamówienia jednośladu w tym kolorze i jak najbardziej istnieje taka możliwość. Jeżeli chodzi o same elementy składowe roweru chciałbym wyjaśnić, iż od początku nie brałem pod uwagę możliwości ich projektowania; oferta rynkowa jest na tyle bogata w tym zakresie, a dostępne materiały – jakościowo na najwyższym poziomie – że nie było takiej potrzeby. Ale myślę, że jest to dopiero początek przygody z rowerami i wszystko przed nami. Chcąc realizować zamówienia indywidualne i tak musiałbym posiłkować się tymi gotowymi elementami, co związane jest z względami bezpieczeństwa- trzeba wszystko sprawdzić, przetestować, żeby dać gwarancję dla klienta i wyprodukować je na masową skalę. Dla lepszego zobrazowania można ten proces przyrównać do projektowania wnętrz na zamówienie – czasem ktoś chciałaby wykorzystać jakiś własny mebel, np. ulubiony kredens, innym razem wybieramy coś z mojej oferty i uzupełnimy np. o kanapę z oferty innych marek. Tak wygląda ten proces.
Jeżeli chcesz zamówić spersonalizowany rower, skontaktuj się na atelier@plich.eu