Sesje do kwartalnika nad, którym piecze sprawuje naczelna polska stylistka – Agnieszka Ścibior, zawsze wzbudzają wiele emocji. Dlaczego? Po pierwsze zawsze na okładce możemy ujrzeć modelki, które są jednymi z najlepszych w swojej branży, a co więcej, zdjęcia do magazynu robią fotografowie światowej klasy! Na łamach Viva! Moda mogliśmy już podziwiać Anję Rubik, Magdalenę Frąckowiak, JAC Jagaciak, Karolinę Kurkową, Annę Jagodzińską, Loulou Robert, Camille Rowe, Andreja Pejic czy Costance Jablonsky oraz sesję autorstwa m.in. : Marcina Tyszki, Michela Comte, Victora Demarchelier, Cedrica Buchet czy Warda Ivana Rafika. (Ten ostatni jest autorem jednej z sesji do magazyn Anji Rubik – 25 Magazine, o której pisaliśmy tu).
Teraz gwiazdą zimowego numeru Vivy! Mody została Lily McMenamy, córka legendarnej supermodelki Kristen McMenamy, która od kilku miesięcy szokuje świat mody swoją niekonwencjonalną urodą. Ogromne usta, wystające zęby, duży nos i lekko wyłupiaste oczy idealnie wpisują się w nowy trend na „dziwne” i „niekomercyjne” twarze.
Mimo, że debiutowała zaledwie rok temu, dziś jest twarzą kampanii Marca Jacobsa na sezon jesień-zima 2013/14, chodzi w pokazach Saint Laurent, Chanel i Louis Vuitton i pracuje z najlepszymi fotografami na świecie, m.in. Peterem Lindberghiem, Jurgenem Tellerem czy Jean Baptist Mondino. Tylko w tym sezonie Lily trafiła na okładki takich magazynów jak Purple Fashion, i-D i Flair, a teraz również Vivy! Mody.
Zapytaliśmy Agnieszkę Ścibior (naczelną magazynu Viva! Moda oraz stylistkę sesji, o której mowa) jak pracuje się z Lily, jaką jest osobą? Co nam powiedziała?
„Dla rzeszy krytykujących ją ignorantów, sprawa jest oczywista – niezbyt urodziwa dziewczyna robi karierę dzięki znanemu nazwisku. Trochę się obawiałam, że ta dziewiętnastolatka której w ciągu roku udało się wokół siebie zrobić tak wiele szumu może mieć przewrócone w głowie. Jej zeszłoroczny debiut u Saint Laurent – na najbardziej wyczekiwanym pokazie sezonu wiosna-lato 2013 – był spektakularnym sukcesem. Dzień później chodziła już u Chanel, a wkrótce potem trafiła na okładki i-D, Vogue Girl, Flair, Jalouse, Grey i Purple Magazine.
Jeszcze rano wydawało się, że moje najgorsze obawy mogą się potwierdzić. Około 9.15 asystent studia w Paryżu gdzie robiliśmy zdjęcia odebrał telefon od Lily , w którym poinformowała, że się spóźni. Fotograf Marcin Tyszka, zaczął się denerwować, akurat tego dnia musiał wsiąść w wieczorny pociąg do Londynu. Tuż przed 10- tą Lily się pojawiła. Nie wygląda jak typowa modelka ale jest bardzo efektowna, ma 180 wzrostu, długie zgrabne nogi i piękne czarne włosy. Jest roześmianą nastolatką a na swoje spóźnienie ma świetne wytłumaczenie. Dzień wcześniej nie spała całą noc, call time na pokaz Louis Vuittona był o 3 nad ranem. Chciała się wyspać i wyglądać jak najpiękniej, przyszła w czarnej jedwabnej sukni, jak sama przyznała zainspirowała się tematem naszej sesji który jej kilka dni temu przesłałam.
W przerwach między ujęciami, Lily chętnie wyjaśnia skąd się bierze coraz większe zapotrzebowanie branży na “niekomercyjne” twarze. “W świecie, w którym bombardowanie nas wizerunkami perfekcyjnych kobiet, z perfekcyjnie symetrycznymi twarzami i idealnie umięśnionym ciałem jest na porządku dziennym, konieczne jest pokazywanie inności, chociażby po to, żeby przywrócić temu światu jakąś równowagę. Chcę być utożsamiana z innością – zarówno w wyglądzie, jak i w zachowaniu. Chcę zająć mroczną, dziwną, niewygodną przestrzeń, która istnieje w opozycji do wszystkie co globalne.”
Zajrzyjcie do galerii, gdzie zobaczycie wszystkie okładkowe sesje Lily, w tym również tą najnowszą – do polskiego magazynu.