Przed nami czwarta już edycja konkursu promującego zdolnych polskich projektantów. W tym roku motywem przewodnim są gwiazdy kina i moda rodem z Hollywood lat 60. i 70. XX wieku.
W ramach FDA zapytaliśmy Joannę Sokołowską-Pronobis, pomysłodawczynię i producenta konkursu i aktorkę Katarzynę Zielińską, członkinię jury, o tajniki tej edycji.
Czym czwarta już edycja będzie się różniła od poprzednich?
Joanna Sokołowska-Prononbis: Na pewno bardzo wymagającym tematem. Hollywood z lat 60-tych i 70-ty wymaga od młodych ludzi rzetelnej wiedzy z historii mody. Dodatkowo, ze strony organizatorów jest dużo więcej możliwości. Wyjazdy do Berlina, Mediolanu i Paryża.
Jakie są w tym roku kryteria wyboru prac?
J.S.P: Po pierwsze rysunek żurnalowy. Na etapie kwalifikacji to jedyna wizytówka, pierwszy kontakt jurorów z projektem twórcy. To w jaki sposób przygotowana jest teczka uczestnika, w jaki sposób ją opracował, bardzo dużo mówi o nim samym.
Co Ciebie jako jurorkę urzekło w zakwalifikowanych do finałowej dwudziestki projektach?
Katarzyna Zielińska: Na pewno odwaga i wiek projektantów, niektórzy mają po osiemnaście lat, a stać ich na dojrzale pomysły. Dodatkowo, niesamowita umiejętność łączenia wzorów, kolorów, dzianin i widoczna inspiracja modą Hollywood, a nie kopiowanie, odwzorowywanie tego, co było. Współczesne, czasem szalone pomysły, odważne wykończenia podobają mi się najbardziej.
J.S.P.: W tej edycji królują mocne kolory, gdzieś zniknęła zachowawczość młodych projektantów. Kolekcje często bazują na bieżących trendach.
Jak jest z techniką wykonania projektów? Nierzadko piękne rysunki nie idą w parze z efektem końcowym…
J. S.P: Jeżeli są projekty, które składają się z kilku elementów (powiedzmy z żakietu i spodni) to oczywiście jurorzy zwracaj większa uwagę na precyzję wykonania.
K.Z. Dorota Williams i ja sama, szukamy wśród twórczości uczestników scenicznych stylizacji. Chciałabym zobaczyć, jakie propozycje projektantów nadają się do sztuki teatralnej inspirowanej Hollywood. Z drugiej strony dobrze jest tez znaleźć cos pret-a-porter.
Co czeka uczestników FDA w najbliższych dniach?
J.S.P.: Etap kwalifikacji zakończył się , muszę pochwalić znakomity wynik tej edycji, absolutny rekord, ponad 350 uczestników, jeśli każdy przesłał 6 szkiców to jurorzy obejrzeli jakieś ponad 2 tysiące prac podczas pierwszych obrad wybraliśmy 20 półfinalistów, 11. kwietnia jurorzy po raz drugi spotkają się, ale już nie sami, bo z młodymi twórcami, aby poznać ich kolekcję półfinałowe i wybrać 10 finalistów. Ubrania będą wtedy prezentowane na modelkach, na pewno dodatkowym smaczkiem będzie obecność samych projektantów. Będą mieli szansę osobiście umotywować swoje modowe wybory.
K.Z.: Projektanci będą pewnie pytać o konstrukcje, warsztat krawiecki, ja pewnie podpytam ich o funkcjonalność. O możliwości zestawień na co dzien. Nawet jeśli jest to awangardowe, funkcjonalność jest oceniania bardzo wysoko.
Co zyskuje laureat konkursu?
J.S.P. : Fashion Designer Awards może być początkiem, swego rodzaju trampoliną w karierze, ale to od projektanta zależy w jaki sposób go wykorzysta. Zwycięzca 4.edycji zyskuje bardzo dużo, staż w Mediolanie, wyjazd na targi Bread[&]Butter w Berlinie – to daje możliwość rozwoju. Staż za granicą to marzenie w zasadzie każdego aspirującego designera, a w Fashion Designer Awards można o niego zawalczyć. Udział w Milan Fashion Week i Paris Fashion Week, świecie wielkiej mody oraz nagrodę finansową w postaci 10 tysięcy złotych na start.
W jaki sposób weryfikujecie, które projekty wpisują się w nurt Hollywood?
J.S.P: Zdecydowanie patrzymy na adekwatność do historii mody. Projektanci wybrani do finałowej dwudziestki będą mieć zresztą szansę przekonania jurorów, o tym w jaki sposób ich propozycje wpisują się w główny motyw konkursu.
Czy Katarzyna Zielińska nosi ubrania polskich młodych projektantów?
K.Z.: Staram się. Wiem, że znane nazwiska mogę z powodzeniem promować ich twórczość. Sama wystąpiłam w kreacji zeszłorocznej laureatki FDA, Małgorzaty Skorupy na festiwalu w Jeleniej Górze.
Dziękuję za rozmowę.