W pierwszej części publikacji o The Kooples opisaliśmy krótką historię francuskiej marki i jej koncepcję oraz przedstawiliśmy trzy pary bohaterów dotychczasowych kampanii brandu w wywiadach. Dzisiaj, zgodnie z obietnicą, prezentujemy polski akcent w historii The Kooples!
W ostatnim lookbooku marki wzięła udział Ewa Władymiruk, podopieczna agencji MODEL PLUS oraz Maria Loks z D`VISION. Na Instagramie brandu widzimy również najsłynniejszą polską parę modelingu – Martę Dyks i Borysa Starosza z Rebel Models. The Kooples szczególnie upodobali sobie jednak Martynę Franków, z którą regularnie współpracują od 3 lat.
Martyna związana jest w Polsce z agencją MODEL PLUS, lecz na co dzień mieszka w Paryżu, gdzie jej karierą zajmuje się IMG Models. Modelka ma na swoim koncie sesje dla wielu topowych magazynów, takich jak Vogue Italia, L’Officiel, Elle, Marie Claire France, Gioia czy Grazia. Oprócz tego była twarzą kampanii Kenzo, Liu-Jo i Diesel. Pozowała do lookbooków Issey Miyake, Max Mara oraz Dolce[&]Gabbana. W Polsce możemy ją podziwiać w ostatniej kampanii Wear Medicine, gdzie została sfotografowana przez Bartka Wieczorka. Martyna aktualnie podróżuje miedzy Hiszpanią, gdzie pracuje dla firmy Mango, a Nowym Jorkiem, gdzie wzięła udział w ostatnim fashion weeku. The Kooples pokochało ją za rockowy styl, potarganą grzywkę i tatuaże. Polka idealnie wpisała się w klimat marki i pokochała ją ze wzajemnością, przekonajcie się sami z naszej rozmowy:
Jak zaczęła się Twoja współpraca z The
Kooples?
Pierwszym spotkaniem z marką był casting do ich lookbooka zimą 2013, gdzie
poznałam jednego z braci (Laurenta, zajmującego się damską kolekcją ) oraz
część ekipy, która zajmuje się wizerunkiem brandu. Z racji tego, że firma ma
bazę w Paryżu, a ja w tamtym roku przeprowadziłam się do stolicy mody,
zaczęliśmy regularną współpracę. Spodobał im się mój rockowy look, a
szczególnie moja “rozczochrana czupryna z grzywką”. Pierwszą pracą
był lookbook, później e-commerce. Następnie pomagałam im przy showroomie, a
nawet robiłam looki (stylizacje, które były wybierane do magazynów, kampanii
czy innych publikacji). Można powiedzieć, że była między nami modowa przyjaźń,
ponieważ “poczułam” klimat The Kooples.
Co najbardziej lubisz w The Kooples?
The Kooples, obok Sandro i Iro, jest jedną z moich ulubionych francuskich marek. Ich rock[&]rollowy, inspirowany vintage i kulturą grunge, powiedziałabym nawet, “hipsterski szyk”, naprawdę zawojował ulice Paryża (a obecnie już nie tylko Europy, ale i USA). Codziennie widzę osobę z ich torbą na ramieniu, w charakterystycznych butach czy w skórzanej kurtce. Wiele ubrań to ubrania typu basic, czyli idealnie dopasowane marynarki, jeansowe spodnie czy białe koszule, które każdy z nas powinien mieć w swojej szafie. Osobiście wolę bardziej szalone zestawy: porwane t-shirty, sukienki z kolorowymi wzorami, skórzane paski, kapelusze i dodatki w postaci pierścionków z motywem czaszki czy np. chokera, który pojawił się w tym sezonie. Najbardziej w The Kooples podoba mi się ich pomysł na noszenie ubrań.
Niewiele osób wie o tym, że za nazwą marki The Kooples (w dosłownym tłumaczeniu “pary”) stoi główne założenie jakim jest pożyczanie ciuchów od swojej drugiej połówki. Bracia tworzą identyczne zestawy zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet, podkreślając, że moda na unisex jest popularna. Dzięki temu możesz podkradać ubrania z szafy swojego chłopaka. Na ulicach często widać świetnie ubrane i dopasowane do siebie strojem pary.
Mój styl całkiem nieźle wpasowuje się w stereotyp marki. Kiedy pierwszy raz weszłam do ich butiku, miałam wrażenie, że mogłabym wykupić prawie wszystko… Z czasem ich styl ewoluował. Nie są to już wyłącznie damskie garnitury, ciężkie buty czy skórzane kurtki. Marka ma do zaoferowania dużo więcej i myślę, że każdy, nawet mniej rock[&]rollowi dziewczyna czy chłopak, może znaleźć coś dla siebie. Ja osobiście uwielbiam jak The Kooples łączy ubrania, co jest też ogromną inspiracją dla mojego własnego stylu. Możliwość kombinacji outfitów jakie można uzyskać jest nieskończona. Jeżeli chcesz być bardziej dziewczęca i nieco odejść od tradycyjnego looku marki, możesz założyć elegancką marynarkę z delikatną koszulą pod spodem i połączyć to z jednym z ich punkowych pasków i botkami za kostkę. Dla fanów czegoś bardziej praktycznego i wygodnego, polecam “The Kooples Sport”, gdzie królują bluzy, dresy czy sportowe, ale wciąż eleganckie modele butów.
Która część garderoby The Kooples jest Twoją ulubioną?
W mojej garderobie można znaleźć kilka sukienek, standardowych t-shirtów,
skórzane spodnie oraz dwie marynarki, które zdecydowanie są moim numerem jeden.
W szafie trzymam je od lat! Są idealnie dopasowane i uniwersalne. To jedna z
rzeczy, które każdy z nas powinien mieć i która nigdy się nie nudzi, bo to co
założysz pod spód i jaki efekt chcesz osiągnąć, zależy już tylko od ciebie i
twojej kreatywności.
Jaka jest dziewczyna The Koooples?
Gdy myślę o dziewczynie The Kooples, zawsze przed oczami pojawia mi się obraz z ich kampanii. Co sezon jest to pewna siebie, bardzo dobrze ubrana kobieta, która zdecydowanie wie, czego chce. Nie każdy może nosić ubrania tej marki. Potrzeba nie lada odwagi żeby założyć garnitur lub spódnicę nabijaną ćwiekami. Dlatego uważam, że dziewczyny które sięgają po ubrania brandu to indywidualistki, z bardzo dobrym wyczuciem stylu, które nie boją się wyzwań czy eksperymentów.