REKLAMA
Logotyp serwisu lamode.info
REKLAMA

[EXCLUSIVE] WYWIAD Z MARCINEM TYSZKĄ – NIE TYLKO FOTOGRAFIA

Wszystko, czego nie wiedzieliście o fotografie, który współtworzy historię mody!

[EXCLUSIVE] WYWIAD Z MARCINEM TYSZKĄ – NIE TYLKO FOTOGRAFIA 20291 120491
REKLAMA

Od dzieciństwa pielęgnuje ogromną pasję botaniczną, dzięki której jest właścicielem imponującej hodowli egzotycznych roślin, często jedynych egzemplarzy danych gatunków w Polsce. Pasjonat i kolekcjoner sztuki, albumów o modzie i sztuce oraz niezliczonej ilości gromadzonych od ćwierćwiecza egzemplarzy Vogue’a.

 

Marcinem Tyszką spotykamy się w jego mieszkaniu. To jedyne w swym rodzaju przestronne studio, gdzie rośliny walczą o przestrzeń ze sztuką – dzieła młodych twórców z różnych zakątków świata w towarzystwie kolekcjonowanych od lat rycin starych mistrzów, w które obrastają ściany, wnętrza pokoi, sypialnia. Wokół odczuwalny, stworzony specjalnie dla dziesiątek gatunków roślin mikroklimat w postaci odpowiedniej temperatury i nawilżenia powietrza nie daje zapomnieć, do kogo ta przestrzeń rzeczywiście należy. Bogata kolekcja motyli, ikony i liczne pamiątki z podróży dopełniają obrazu nie tylko tego wnętrza, ale także jego właściciela – dosłownie, jak też w kontekście jego prac. Poznajcie sylwetkę fotografa, który współtworzy historię mody.

 

Cofnijmy się do Twoich zawodowych początków…

 

Kiedy zaczynałem fotografować, wchodził Photoshop, w Polsce to było jeszcze nowe i trzeba było się wszystkiego nauczyć od podstaw. Trafiłem na takie studio i takich retuszerów, którzy chcieli być ważniejsi od fotografa – robili z moich prac coś zupełnie nowego. Sesje, które oddawałem były nie do poznania – zupełnie inne kolory, sztuczne niebo i masa komputerowych efekciarskich zabiegów. Zaskoczeni klienci po otrzymaniu czegoś takiego woleli dostać oryginalne zdjęcia niż te po retuszu. Straciłem przez to kilku z nich i tak mnie to zdenerwowało, że zdecydowałem nauczyć się tego sam żeby wiedzieć, co jest zdjęciem, a co dodaje grafik i jak to się robi. Siedziałem dzień i noc przez chyba dwa lata przy operatorach ucząc się od nich krok po kroku postprodukcji. Teraz pracuję z Jarkiem Nasiłowskim – wystarczy wymienić kilka maili i zdjęcia idą do druku, ale wiele ważnych sesji wykańczam sam w swoim studio. 

 

Podobnie sprawa miała się jeśli chodzi o portfolio. W dobie internetu i iPadów chciałem iść zupełnie w drugą stronę. Uznałem, że podczas spotkań z ważnymi klientami chcę dysponować takim dopracowanym w najdrobniejszym szczególe, z dużymi wydrukami prac, które wyglądają jak obrazy w galerii gotowe do kupienia. Znowu trafiłem na osoby, które tylko narażały mnie na niepotrzebne koszty, podczas gdy efekt cały czas nie był zadowalający. Rozczarowany postanowiłem się przeszkolić z druku, kupiłem taki sprzęt, z jakiego wcześniej korzystałem w drukarni. W tej chwili jestem kompletnie niezależny, co jest dla mnie niezwykle ważne. Niestety przez profesjonalne prace w moim mieszkaniu zaczęło brakować miejsca dla mnie (śmiech).

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/30. Sesja z Karolina Kurkova.jpg

 

Sesja z Karoliną Kurkovą, fot. Piotr Jamrozik

 


W najbliższym czasie czeka Cię przeprowadzka. Jakie będzie Twoje nowe mieszkanie-studio?

 

Kupiłem właśnie nowy loft, który będzie studiem, showroomem, ciekawą przestrzenią dla moich eksperymentów z designem, sztuką i przede wszystkim wielką kolekcją roślin egzotycznych. Część okien ma 6 m wysokości, dodatkowo na dachu jest ogród, więc można powiedzieć, że będzie to mój mini ogród botaniczny w mieszkaniu.

 

Być może za równowartość kosztów, jakie pochłonął ten projekt mógłbym kupić mieszkanie w Barcelonie i z powodzeniem uprawiać swoje rośliny tam, ale pokusa, by w naszym szarym klimacie adaptować niecodzienne gatunki była zbyt wielka. Zresztą nic bardziej mnie nie relaksuje i nie odstresowuje po powrocie z Paryża niż wczesna pobudka i podlewanie kwiatów o świcie. Mam też w głowie kilka zupełnie nowych pomysłów na biznes… Na razie są w fazie przygotowań.

 

Kolekcjonujesz sztukę, opowiedz, czym się otaczasz.

 

Jestem typem kolekcjonera, z każdego wyjazdu coś przywożę i tak np. z wyjazdu do Wietnamu z Top Model przywiozłem kolekcję oryginalnych plakatów z lat 60. – 70. Metalowa rzeźba, która właśnie zawisła w przedpokoju to dzieło hiszpańskiej rzeźbiarki Inmy Femenia. To mój pierwszy nabytek tej artystki, natomiast mam sporo sztuki hiszpańskiej i śródziemnomorskiej: Tapies, Miro, Dali – już od dawna brakuje mi ścian w mieszkaniu, by je odpowiednio wyeksponować.  

 

Moje mieszkanie projektowałem i robiłem całkowicie sam, nie zatrudniłem architekta, ponieważ każdy, z którym się zetknąłem, chciał mi robić z mieszkania pokój hotelowy lub katalog drogiej firmy meblowej, z którą akurat współpracował. Miejsce w którym mieszkam musi być przede wszystkim bardzo osobiste. I tak każda z rzeczy, którą tu widzisz, włącznie z meblami, to wspomnienia podroży.

 

Inna Twoja pasja to egzotyczne rośliny…

 

Rośliny, które hoduję, wymagają specjalnej troski i pod moją nieobecność są dobrze pielęgnowane przez Tatę Romana i Mamę Mirę. Mają zapewnione specjalne warunki: temperaturę 15 stopni, odpowiednio nawilżone powietrze i zamykaną na zimę werandę.

 

Poza tymi hodowanymi od lat mam też m.in. sadzonki, które przywiozłem w grudniu z Madery; czekam, aż się ukorzenią i wtedy będą przesadzane. Urządzanie nowego mieszkania w kontekście roślin to tak naprawdę dalszy ciąg historii i ogromnej pasji, która rozpoczęła się, gdy jako nastolatek wyjeżdżałem na zjazdy botaników, a za pierwsze zarobione pieniądze postawiłem własną szklarnię przy domu.

 

Do tej pory potrafię zaskoczyć niejednego botanicznego specjalistę swoją wiedzą. Myślą, że spotkali fotografa – celebrytę z telewizji, tymczasem okazuje się, że wiem więcej z zakresu botaniki niż ci, którzy ją latami studiowali. 

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/26. Backstage sesji Reserved na Maderze.jpg

 

Backstage sesji Reserved na Maderze, fot. Piotr Jamrozik

 


Powiedz, nad czym teraz pracujesz, właśnie skończyłeś kampanię Reserved.

 

Tak, właśnie wróciłem z drugiej strony globu – na Mauritiusie robiłem letnie kampanie dla marki Reserved. To już moja kolejna współpraca z naszym narodowym gigantem modowym. W grudniu zrealizowałem dla nich kilka kampanii na Maderze, które właśnie pojawiają w prasie i na bilbordach: m.in. ta z udziałem młodej angielskiej aktorki Amber Anderson oraz Czeszki Hany Jirickovej

 


Jestem bardzo zadowolony z efektów i szczęśliwy, że mogę współtworzyć wizerunek marki, która zbudowana od podstaw kilkanaście lat temu przez Polaka dziś jest modowym brandem na światowym poziomie, konkurującym z największymi sieciówkami. Odzywa się tu mój lokalny patriotyzm: zawsze trzymam kciuki za Polaków, którzy odnoszą sukcesy w świecie.

 

Okazuje się, że Twoja współpraca z Reserved ma pewien dodatkowy niespodziewany aspekt…

 

Jest mi niezmiernie miło, że Reserved jako pierwsza firma w kraju postanowił wykorzystać mój zawodowy potencjał bardziej kompleksowo. Od lat dostaje setki maili z zapytaniem o warsztaty, czy możliwość asystowania mi przy sesji. Właśnie teraz nadarzy się taka okazja. Wystarczy być czujnym i obserwować portale społecznościowe mój i Reserved, gdzie wkrótce pojawi się informacja o konkursie dla młodych pasjonatów mody i fotografii. Zainteresowani wysyłają swoje zgłoszenie, a my wybieramy 5 naszym zdaniem najciekawszych osób, które zostaną zaproszone na weekend do Gdańska. A tam… intensywne warsztaty z Tyszką! Profesjonalne studio, świetna modelka i stylista z magazynu Glamour – każdy z uczestników będzie miał szansę sprawdzić się w swojej wymarzonej roli fotografa albo stylisty. Koszty transportu, pobytu i długiej kolacji pokryje zapraszający na te wyjątkowe warsztaty Reserved. Jeśli w ich trakcie znajdzie się prawdziwy talent, będzie mieć szansę nawiazać współpracę w firmą. 

 

Twoje pozostałe zrealizowane ostatnio projekty…

 

Niedawno zrealizowałem większy projekt z Lyią Kebede dla francuskiego Figaro. W Warszawie jestem przelotem – przyjechałem zrealizować kolejną, trzecią już wspólną kampanię dla Roberta Kupisza „Gangsta” z udziałem fantastycznej Oli Rudnickiej. Świetnie nam się z Robertem pracuje, zaczynaliśmy razem, poza tym chętnie wspieram dobre polskie marki, które nie tylko robią ciekawe rzeczy, ale też mają głowę do biznesu.

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/13. Kampania kolekcji Roberta Kupisza z Ola Rudnicka Gangsta fot. Piotr Jamrozik.jpg

 

Kampania kolekcji Roberta Kupisza “Gangsta” z Olą Rudnicką, fot. Piotr Jamrozik

 

 

Od 5 lat jestem autorem wizerunku marki Apart, teraz nie tylko zdjęciowego, ale też filmowego. Nie współpracujemy z żadną agencją reklamową, w dużej mierze sam działam jako agencja kreatywna: wszystko powstaje w naszych głowach – szefa marketingu Michała Staweckiego i mojej.

 

Zaczynałem od sesji z Anją Rubik, w zeszłym roku dołączyła Kasia Sokołowska. W 2017 firma będzie świętować swoje 40. urodziny. Jesteśmy w fazie przygotowań i mogę zdradzić, że Apart znowu przeniesie swoich klientów do świata marzeń i pokaże, że jest number one jest chodzi o biżuterię…

 

Na początku tej współpracy miałem pewne obawy, że to co robimy jest zbyt „perfekcyjne”, za słodkie, bajkowe, do czasu, gdy w Paryżu na spotkaniach w wielkich agencjach reklamowych zobaczyłem właśnie te sesje jako inspiracje do kampanii reklamowych największych światowych firm. Okazało się, ze słynni dyrektorzy kreatywni zagranicznych edycji najpopularniejszych magazynów zauważają kampanie polskiej rodzinnej firmy i się na nich wzorują!

 

Poza tym są takie momenty w życiu, gdy każdy chce trochę słodyczy, dlatego nie staram się być super cool robiąc kampanię ślubną czy sesję świąteczną. Świetnie bawiliśmy się podczas pracy przy ślubnej sesji z Karoliną i Jakobem z Top Model, podobne emocje towarzyszyły nam przy okazji zdjęć świątecznych z Karoliną, Olivierem i ich grupką urwisów. 

 

Jak się przygotowujesz do sesji? Czy działasz wg precyzyjnie przygotowanego wcześniej planu, czy jest tu miejsce na improwizację, spontaniczność?

 

Wszystko zależy od klienta, sesji, produkcji. Dawniej jak pracowałem w Polsce, zdarzało mi się realizować 2 sesje dziennie, więc nie było możliwości poczynienia wcześniejszych przygotowań, natomiast w przypadku realizacji sesji za granicą, takie sytuacje się nie zdarzają. Nie ma mowy by pracować dzień po dniu, to zbyt wykańczające zarówno fizycznie jak też psychicznie. Pracuję dużo mniej, natomiast projekty, które realizuję są nieporównywalnie większego formatu. Szukam inspiracji w życiu, w świecie, w sztuce, w kulturze. Przygotowuję wspólnie ze stylistą moodboard: wyszukujemy różne obrazki z życia, świata, z przeszłości i na tej podstawie budujemy to, co ma powstać kolejnego dnia na sesji. To długi, złożony proces.

 

Czy to są jakieś osoby, obrazy…

 

Bardzo różnie… To jest sztuka, gwiazdy filmowe, obrazy, widoki, zdjęcia, które uchwyciło się gdzieś w życiu. Wartość fotografa jest odwrotnie proporcjonalna do wartości modelki – im dłużej pracuje, tym staje się lepszy – oczywiście jeśli gdzieś się po drodze nie zagubi lub nie osiądzie na laurach.

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/18. Fuerta Ventura podczas sesji dla Mohito.jpg

 

Fuerta Ventura podczas sesji dla Mohito, fot. Piotr Jamrozik


 

Czy na co dzień sporządzasz jakieś notatki, zachowujesz jakieś inspirujące materiały?

 

To się w ostatnich czasach bardzo zmieniło. Kiedyś trzeba było przeszukać magazyny, potem internet, teraz wystarczy otworzyć Instagram czy Tumblr i jeśli się followuje odpowiednich ludzi, łatwo znaleźć inspiracje. Natomiast na pewno kiedy natrafię na coś wartego zatrzymania, robię screen shoty, zachowuję je w różnych katalogach i traktuję jako bazę, do której w każdej chwili mogę sięgnąć. Mam też gigantyczną bibliotekę w domu, która obejmuje nie tylko ściany, ale też przestrzeń w piwnicy i muszę przyznać, że naprawdę pamiętam, co w tych książkach jest. Kiedy przychodzi mi do głowy jakiś pomysł, dokładnie pamiętam, do którego albumu sięgnąć po inspiracje. Nie wszystko jest dostępne w internecie; można tam trafić na sporo nowych rzeczy, natomiast wielu starszych po prostu tam nie znajdziesz.

 

Choć muszę dodać, że ostatnio coraz częściej sięgam po polską prasę kolorową z lat 50., 60., 70. czy 80. – tego w internecie nie znajdziesz. Kolekcjonuję już nie tylko Vogue’i, ale też m.in. magazyn Ty i Ja, Kobieta i Życie– tam to dopiero można znaleźć inspiracje! (śmiech). W wolnej chwili odwiedzam Antykwariat Kosmos i spędzam tam całe dnie przeszukując stare magazyny, ryciny, programy filmowe itp.

 

Jestem uzależniony od obrazków drukowanych: często kupuję książki będąc w podróży albo dla relaksu, a gdy przychodzę do domu okazuje się, ze już taką mam, często jeszcze nieodpakowaną. Nawet gdy przynoszę magazyn modowy do domu, nie znoszę, gdy ktoś przegląda go przede mną. Lubię dotyk dziewiczego papieru… Podobnie zresztą oceniam ludzi: gdy ktoś przekłada kartki magazynu gniotąc je i nie szanując, od razu myślę, że nie będzie szanował pracy mojej i całej ekipy.

 

Często też zapisuję różne momenty, zdania, inspiracje, zazwyczaj na różnych kartkach, które fruwają potem po domu albo na dnie torby. Najwięcej inspiracji przychodzi przed zaśnięciem: wtedy co chwilę budzę się i notuję coś przy łóżku; problem w tym, że nad ranem trudno mi te bazgroły odczytać (śmiech).

 

Czy są jacyś pisarze, jakieś filmy, klasyka, które byłyby dla Ciebie inspiracją?

 

Oczywiście, cały czas nadrabiam zaległości filmowe bardzo intensywnie, marzyłbym, żeby zapisać się na kurs historii sztuki we Florencji. Studiowałem dziennikarstwo, ale mam poczucie ze kulturalnie wyedukowało mnie dużo bardziej ognisko teatralne Państwa Machulskich. Na pewno ostatnie 15 lat pracy nauczyło mnie w tej materii więcej, niż wyniosłem ze szkoły. Jesteśmy zalewani obrazkami zewsząd i trzeba wyposażyć się w taki filtr, żeby wiedzieć, czemu warto przyjrzeć się bliżej, a co odrzucić. Przede wszystkim nie można tracić czasu na złe magazyny, totalne bezguście; w Polsce trudno przed tym uciec, dlatego najchętniej zamykam się w swoim mieszkaniu i receptory znowu otwieram w świecie. Jedynym współczesnym polskim modowym magazynem z ambicjami była Viva Moda – dla niej się pracowało, o jej sesjach się dyskutowało. Niestety ku przerażeniu wiernych czytelników właśnie zmieniono jej logo i formułę…

 

Kto jest twoją ikoną fotografii, Twoim mistrzem?

 

Kiedy zaczynałem, kopiowałem wszystkich po kolei, co było świetną nauką warsztatu. Najpierw chciałem być jak Ellen von Unverth (notabene w zeszłym tygodniu siedzieliśmy obok siebie na kolacji Vogue w Paryżu; jest super sympatyczną, świadomą swej niepodważalnej pozycji kobietą). Dalej zbliżyłem się pod względem stylu do Paolo Roversi, co pozwoliło mi osiągnąć mistrzostwo jeżeli chodzi o technikę, natomiast oczywiście w szerszej perspektywie taka postawa jest kompletnie pozbawiona sensu. To taka nauka dla młodych – lepiej szukać inspiracji w różnych dziedzinach życia by znaleźć swój własny, jedyny styl, a nie kopiować innych.

 

A czy masz ulubiony zespół, z którym pracujesz? 

 

Oczywiście, pracując na świecie mam ulubiony team. Tam ludzie przychodzą do pracy, nie na plotki. Bardzo ceni się czas, nie przychodzi się po to, żeby siedzieć na Instagramie. Czasami ci najlepsi nie są wcale moimi ulubionymi. Np. bardzo dużo pracuję z Belen Casadevall – doskonałą stylistką pracującą dla Numero czy chińskiego Vogue’a. Bardzo cenię też Ivanę Spernicelli, szefową włoskiego Marie Claire oraz Yana Webera – założyciela Magazine Antidote, dla którego niedawno pracowałem. Pierwszą sesję dla francuskiego Elle realizowałem z Michelle Boreneau – ikoną francuskiej edycji, która ją współtworzyła przez ponad 30 lat i dla której ta sesja była ostatnią przed pójściem na emeryturę. Niesamowicie opowiadała o pracy z Newtonem czy Avedonem i innymi największymi klasykami fotografii mody.

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/17. Marcin z Melanie Laurent podczas sesji dla Elle Korea.jpg

 

Marcin z Melanie Laurent podczas sesji dla Elle Korea, fot. Piotr Jamrozik

 

 

W Polsce nie mam mentora, autorytetu – kto miałby nim być, skoro jestem przedstawicielem pierwszego pokolenia pracującego w światowej modzie? Wśród rówieśników mógłbym wskazać kilka osób, które pracują na naprawdę światowym poziomie, bo postawiły wszystko na jedną kartę – talent i ciężką pracę. Jestem pewien, że takich osobowości będzie pojawiać się coraz więcej. Wiele z nich to już gwiazdy – nie myślę tu tylko o naszych Top Modelkach, z których możemy być dumni, ale także o projektantach, makijażystach, ludziach od PR – którzy wspinają się wysoko w hierarchii świata mody. 

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/22. Sewilla, w palacu Duquesa de Alba, jej ostatnia sesja mody przed smiercia.jpg

 

Sewilla, w pałacu Duquesy de Alba, jej ostatnia sesja mody przed śmiercią, archiwum prywatne

 


Chciałam Cię zapytać o Twoje okładki i pracę z topowymi modelkami. Czy jest sesja, którą z jakiegoś powodu szczególnie wspominasz, która ma dla Ciebie wyjątkowe znaczenie?

 

Jest ich wiele, jako że wiele z nich było kolejnym etapem w mojej karierze. Na pewno przełomowa była pierwsza zrealizowana przeze mnie okładka Vogue’a, która w mojej ocenie wcale nie była fantastyczna. Ważne było to, że zdjęcia powstają dla tego właśnie magazynu, natomiast efekt finalny nie był dla mnie tak satysfakcjonujący, jak kolejne doświadczenia. Za to na pewno pierwsza okładka dla francuskiego Elle – to było wielkie halo. Zrobiłem ją tylko dlatego, ze Karolina Kurkova się uparła, żeby pracować akurat ze mną, z nikim innym. Ta sesja była szczególna także dlatego, że zaowocowała realizacją kolejnych wspólnych 50. W jej następstwie powstało też 30 okładek, co także stanowi milowy krok w mojej karierze, ponieważ otworzyło mi drogę do Paryża.

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/29. Marcin z Eva Herzigova i Katya Mukhina.jpg

 

Marcin z Evą HerzigovąKatyą Mukhiną, fot. Piotr Jamrozik

 


Najfajniejsze jest to, że w tej pracy nie ma rutyny, każdy kolejny klient, każda kolejna sesja to nowe wyzwanie. Pracując w Polsce często towarzyszyło mi takie poczucie znużenia i przeświadczenie, że wszystkie magazyny wyglądają tak samo. Teraz jest inaczej: albo pracuję dla komercyjnego klienta za duże sumy, albo jest to praca, do której czasem nawet sam dokładam, ale która tak mnie kręci, że pieniądze się kompletnie nie liczą. Mój luksus polega na tym, że mogę sobie pozwolić na to, żeby wybierać. 

 

Masz na koncie pracę z najznakomitszymi modelkami, m.inLaetitią Castą, Karoliną Kurkovą, Anją Rubik, Kasią Struss, Georgią May Jagger. Z kim najbardziej lubisz pracować? 

 

Staram się pracować tylko z tymi, które mnie kręcą i to nie zawsze są największe gwiazdy. Dużym przeżyciem były dla mnie spotkania m.in. z niesamowitą Laetitią Castą, Naomi Campbell, Amber Valetta, czy Georgią May Jagger, która jest wyjątkowa, choć na co dzień to niezwykle skromna dziewczyna, o której nigdy byś nie powiedziała, że pochodzi z takiej rockowej rodziny. Jak wspominałem wcześniej kilka tygodni temu pracowałem z Liyą Kebede – to kolejne moje spełnione marzenie. Tych modelek, które naprawdę lubię, jest wiele. Z niektórymi z nich się zaprzyjaźniłem, więc praca nie wiąże się ze stresem, a poza tym dzięki temu możemy zrobić jeszcze fajniejsze rzeczy. Doświadczenie pokazuje, że największe gwiazdy są najbardziej skromne i bardzo profesjonalne. 

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA – WYWIAD Z JEDNYM Z NAJLEPSZYCH FOTOGRAFOW MODY/kol.png

 

Okładki autorstwa Marcina Tyszki

 

 

Bardzo mnie ciekawi ten moment stagnacji, kiedy po zrealizowaniu pierwszej zagranicznej okładki magazynu Cosmopolitan, a potem także większych formatów, nastąpił pewien okres bez zleceń. Jakiś czas później podczas kolacji zawarłeś pewną znajomość i to spotkanie pozwoliło nabrać Twojej karierze tempa…

 

Dokładnie, tak to właśnie działa. Takie sytuacje mają miejsce cały czas. Od kilku miesięcy mam nowego agenta w Paryżu – André Verthera, ważną personę w tej branży, który nie pozwala mi nawet zjeść samemu kolacji. To są szczegóły, które mają ogromne znaczenie: kim się otaczasz, komu i z kim robisz zdjęcia, dokąd chodzisz, gdzie jadasz, gdzie Cię zobaczą, itd.. Każde dwa tygodnie w Paryżu to czas, w którym zdobywasz kolejne kontakty, każda poznana na ulicy osoba może zmienić Twoje życie.

 

Dziś początkujący fotografowie mają łatwiejszy start ze względu na dużo większą niż kiedyś dostępność sprzętu oraz media społecznościowe. Jakie były Twoje początki? Co decyduje o tym, że jest się najlepszym?

 

Zgadza się, dlatego jest dziś taka ilość fotografujących. 20 lat temu gdy zaczynałem, nie było ich tylu. To była bardzo elitarna praca, ponieważ wiązała się z ogromnymi kosztami: trzeba było dysponować własnym sprzętem, wywoływać filmy, co było bardzo drogie. Dziś każdy ma telefon wyposażony w aparat lub w miarę dobrą cyfrówkę, samo zdjęcie jest w stanie zrobić każdy, natomiast najważniejszy jest sposób, w jaki patrzysz i to, co widzisz. Zdjęcie będzie dobre technicznie, bo teraz to aparat wykonuje w dużej mierze za nas tę pracę, ale o tym, czy będzie dobre i wartościowe, decyduje twoja wrażliwość, talent i właśnie twoje oko: czy ta szminka jest w dobrym kolorze, czy to ubranie dobrze wygląda na tym tle, itd. I niestety nie każdy posiada tę umiejętność. Mimo że konkurencja jest coraz większa, mnie na szczęscie pracy przybywa, a nie ubywa.

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA – WYWIAD Z JEDNYM Z NAJLEPSZYCH FOTOGRAFOW MODY/marcin robi selfie.jpg

 

W paryskim “domu” Marcina – apartamencie hotelu Park Hyatt Paris Vendome

 


Poza tym nie bez znaczenia jest też fakt, z kim się pracuje, bo to przede wszystkim ludzie cię inspirują. Ja strzelam migawką, ale na to, co jest na zdjęciu pracuje cała ekipa, to bardzo istotny element decydujący o finalnym kształcie zdjęcia. Wybierasz odpowiednią modelkę, odpowiednią lokalizację, to wszystko musi zagrać tak, żeby stworzyć niesamowity efekt.

 

Gdy zaczynałem, nigdy nie miałem żadnych kontaktów, wsparcia, nie byłem synem bogatych rodziców, którzy zadzwoniliby do słynnych znajomych. Nie mieli zielonego pojęcia o modzie, a zawód fotografa jakoś ich nie przekonywał; na wszystko co osiągnąłem, zapracowałem sam. Tak jest do dziś, sukces nie spadł mi z nieba, powiedziałbym, że non stop wchodzę pod górę. Nawet teraz, gdy mam na koncie wiele sesji, które weszły do historii światowej mody, każdy kolejny projekt kosztuje jeszcze więcej pracy. Jak zaczynasz i uda Ci się jedna sesja, to jesteś szczęśliwy. Ale żeby utrzymać coraz wyższy poziom – to już wyższa szkoła jazdy. Jest wielu fotografów, którzy byli gwiazdami w czasie, gdy ja zaczynałem, a słuch o nich zaginął lub robią jakieś nieznaczące prace, ale z drugiej strony jest również sporo nazwisk, które wystrzeliły w górę w kilka miesięcy. U mnie to równia pochyła – powolutku sobie wchodzę na kolejne schodki – nigdy nie było fajerwerków, ale też widzę, że z roku na rok zdobywam kolejne cele. Może tak jest lepiej? Przynajmniej jeszcze nie zwariowałem. Podobnie jest z modelkami: co sezon pojawiają się nowe twarze i zazwyczaj szybko znikają; dziewczyn, które zostają gwiazdami jest bardzo niewiele. Sukces Anji Rubik nie spadł z nieba – jest chyba najbardziej pracowitą i ambitną kobietą, jaka znam- dlatego jest tu, gdzie jest. 

 

W ostatnim wywiadzie dla nas wspominałeś o niskiej świadomości estetycznej Polaków. Z czego to według Ciebie wynika? Mimo dzisiejszego nieograniczonego dostępu do wszelkich materiałów – albumów o sztuce, książek, filmów, przede wszystkim internetu, który pozwala m.in. wirtualnie przestąpić próg największych muzeów na świecie, wydaje się, że nasza wiedza wciąż pozostawia wiele do życzenia.

 

Taką wiedzę, świadomość estetyczną i uwrażliwienie powinno się wynosić z domu. Lata komuny zabiły wszelką estetykę, dlatego podczas gdy na świecie lata 50. i 60. to narodziny i rozkwit największych domów mody, my jesteśmy pozbawieni takich tradycji. Pop-kulturalne programy także nie sprzyjają tworzeniu się i kształtowaniu wysmakowanych gustów, są na bardzo niskim poziomie, choć TVN zdaje się być najbliżej dobrych wzorców. Podczas ostatniej podróży pociągiem naszła mnie pewna refleksja: gdy u nas panuje wszechobecny chaos, zalew reklam i zero kultury estetycznej, w Portugalii, Hiszpanii, Włoszech w najmniejszej wiosce, nawet w biednej okolicy wszystkie domki są takie same, tworzą spójną całość. Właśnie dlatego bardzo dbam o swoje najbliższe otoczenie, o swój dom. Nie zgadzam się na bylejakość, poszukuję harmonii i estetyki, które najłatwiej jest mi znaleźć za granicą. To nie jest kwestia budżetu, lecz gustu i wrażliwości: można mieć obłędny szałas z trzciny, albo urządzić gustowne otoczenie z mebli z Ikei. Podobnie – nie trzeba wydawać majątku na modę, dobrze możesz się ubrać też i w sieciówkach – to jak wyglądamy i jak żyjemy, to bardziej stan głowy i ducha niż portfela.

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/24. Istambul, proba swiatla dla Ashwarya Rai, sesja Vogue India.jpg

 

Istambuł, próba światła dla Ashwarya Rai, sesja Vogue India, fot. Piotr Jamrozik

 


Poza karierą fotograficzną masz na koncie udział w programach Top Model i Project Runway. W jednym z wywiadów mówiłeś o walorze edukacyjnym tego typu formatów. Czy masz na myśli aspekt estetyczny, uwrażliwienie na estetykę?

 

Nigdy nie wylano na mnie tyle pomyj, co w związku z udziałem w Top Model. Krytykowała mnie branża „modowa”, ktoś wystosował nawet list otwarty protestując przeciwko mojemu udziałowi w programie. Polska zazdrość i krótkowzroczność nie zna granic. Na świecie w tym formacie biorą udział największe gwiazdy od Patricka Demarcheliera po całą listę najsłynniejszych fotografów, projektantów, stylistów. Żyjemy w epoce, gdzie największą gwiazdą zostaje dziewczyna mająca lajki na Instagramie, a nie super modelka. 

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/37. Z Kasia Sokolowska i Dawidem Wolinskim na corocznym balu TVN.jpg

 

Z Kasią Sokołowską i Dawidem Wolińskim na corocznym balu TVN, archiwum prywatne

 


Top Model jest formatem rozrywkowym – i jest to jedyna forma, w jakiej można pokazać trochę mody milionom ludzi. Pod tym względem jest to walor edukacyjny – jeszcze 6 lat temu nikt się nie interesował top modelkami na taką skalę, zobacz, ile osób wypromował ten program: projektantów, osobowości. Przede wszystkim pokazał Polakom, że moda to biznes, nie zabawa i może to być świetny sposób na życie, karierę, wyrwanie się z małego miasteczka i zmianę życia. 

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/34. Marcin z Dawidem Wolinskim w Bangkoku w hotelu Peninsula.jpg

 

Marcin z Dawidem Wolińskim w Bangkoku, archiwum prywatne

 


Top Model stało się brandem, weszło do popkultury a ci, którzy mnie kiedyś krytykowali za udział w programie marzą, by znaleźć się na moim miejscu. Miałem dobrą intuicję i po pięciu edycjach widzę, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty jeśli chodzi o modę w Polsce, przy okazji świetnie się bawiąc. 

 

Produkcja nie ma ze mną lekko: nie mieszkam na stałe w Warszawie, moja fotograficzna praca jest zawsze priorytetem, więc często muszą ustawiać terminy pod moje zobowiązania albo ściągać mnie z końca Europy na kolejne nagrania, ale jakoś mnie chcą w tych programach, wiec ekran chyba mnie polubił (śmiech).

 

Coraz więcej działasz w Polsce. Jak oceniłbyś ten grunt reklamowo, produkcyjnie, jako potencjalne miejsce Twojej szerszej działalności? Czy uważasz, że nasz rynek goni te zachodnie?

 

Myślę, że nasz rynek się rozwija. Są rodzinne firmy, które wyczuwają potrzebę inwestowania nie tylko w produkt, ale też w marketing. Nie ma w Polsce agencji reklamowej, która zrobiłaby to dobrze, wyspecjalizowałaby się w obsłudze marek luksusowych i od tego właśnie jesteśmy my. Na całym świecie zajmują się tym małe studia kreatywne, które robią image dla perfum czy innych tego typu brandów, tymczasem w Polsce jesteśmy pierwszym pokoleniem, które bierze to w swoje ręce, również dlatego, że po raz pierwszy jest taka potrzeba. Agencje i fotografowie żeby się utrzymać robią wszystko: czopki, celebrytki i kotlety. Jak mają rozwijać swój gust, skoro każdego dnia wymagania estetyczne są zupełnie inne? Od beauty, fashion, luxury brands są specjaliści, którzy zajmują się tylko tym. Nie wiedziałbym, jak zrobić kampanię proszku do prania, ale bez problemu mogę stworzyć tę dla nowej marki modowej. Nie mówię o samych zdjęciach – dostaniesz koncepcję, produkcję i gotowy efekt w postaci zdjęć, filmu, prasy, telewizji, social mediów. Tutaj pracuję wspólnie z moją agencją Warsaw Creatives. Jesteśmy rówieśnikami, często spieramy sie merytorycznie, ale nadajemy na tych samych falach. Interesuje nas wyłącznie moda i lifestyle na światowym poziomie tak, by nasze produkcje można było pokazać na całym świecie. 

 

A jak ocenisz polską modę, to gdzie jesteśmy i jak się rozwijamy? Jest Magda Butrym…

 

Magda Butrym jest jedyna. Od początku po malutku, małymi kroczkami, bardzo świadomie i w przemyślany sposób buduje swoją światową firmę. Mimo iż funkcjonuje na rynku międzynarodowym raptem od dwóch lat, sprzedaje w 40 najlepszych butikach za granicą i właśnie Net-a-Porter postanowiło dołączyć ją do swojego portfolio. Mamy też innych bardzo zdolnych projektantów: Gosię Baczyńską, Dawida Wolińskiego, Łukasza Jemioła, którzy także marzą o sukcesie międzynarodowym. To jest marzenie każdego projektanta, ale wymaga to przemyślanej, dobrze zaplanowanej strategii, pracowitości, mobilizacji i dużej dozy szczęścia.

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/1. Zuza Bijoch na okladce Harpers Bazaar Espana w obiektywie Marcina Tyszki.jpg

 

Zuza Bijoch na okładce Harpers Bazaar Espana w obiektywie Marcina Tyszki

 


To chyba też wynika z umiejętności odnalezienia się w szybko zmieniającej się rzeczywistości…

 

Oczywiście, to niezbędna umiejętność. Mamy do dyspozycji internet, media społecznościowe, z których trzeba umieć korzystać. Moda to jedna z najszybciej zmieniających się dziedzin sztuki i życia, podobnie jak technika. Dziś masz taki telefon, wczoraj miałaś inny. Magda jest nie tylko młoda, ale też zatrudnia odpowiednich ludzi i sama tworzy swój sukces krok po kroku. Jestem też pod wrażeniem sukcesu Roberta Kupisza, który swoją pasję przełożył na świetnie kręcący się biznes. Robert, podobnie jak Magda podbija rynek sukcesywnie ciężką pracą, małymi kroczkami. Myślę, że ludzie pokochali jego markę, bo jest autentyczny i robi to co kocha, nie nagina się do niczego – sprzedaje tylko to, co jemu samemu się podoba. Poza tym wszedł w super lukę – casual. Mamy kilku uznanych projektantów szyjących garnitury czy ekskluzywne kreacje na miarę, a Robert połączył „ulicę” z modą . Jestem autorem ostatnich jego kampanii i obserwuję, jak się rozwija – tylko trzymać kciuki!

 

Jesteś najlepszym polskim fotografem mody, z najbardziej prestiżowymi okładkami w portfolio. Jak oceniasz polski rynek fotograficzny? Czy jest coś, co chciałbyś przekazać młodszym kolegom po fachu?

 

Czy najlepszym – tego nie wiem, to bardzo względna ocena. Powiedziałbym – najbardziej znanym w Polsce, ale to już zasługa TVN (śmiech).

 

Obserwuję, co robią inni fotografowie. Każdy chciałaby pracować za granicą i robić okładki Vogue’a. Ja krok po kroku inwestowałem w siebie i w pracę na świecie i to popłaciło. Widać więc, że to co robiłem było niezłe, skoro doprowadziło mnie do momentu, w którym jestem.

 

W dobie internetu jest dużo łatwiej, szybciej można dotrzeć do szefa mody wielkiego magazynu czy ważnego klienta. Ale w praktyce ta machina działa inaczej, niż się powszechnie wydaje. To nie tak, że będąc w Warszawie wyślesz do kogoś swoje prace i nagle twoja kariera ruszy z miejsca. Trzeba się przenieść tam, gdzie chce się pracować. Ja ten pierwszy etap mam już za sobą, jak również długie kosztowne wyjazdy, setki spotkań, które nie przynosiły większych sukcesów, czy debet na koncie i powrót do Warszawy, gdzie strzelałem hurtowo kolejne „panie na klocku” by zarobić na następny wyjazd.  

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/23. Bangkok na ulicy ze swoja okladka Vogue Thailand.jpg

 

Bangkok, na ulicy ze swoją okładką Vogue Thailand, fot. archiwum prywatne


 

Fakt, że jestem w TV, co dla przeciętnego Kowalskiego liczy się bardziej niż moje okładki, na pewno wpływa na moją popularność i rozpoznawalność w Polsce. Tutaj jest to też istotna kwestia dla wielu klientów. Na świecie nie chwalę się telewizyjną pracą – zagranicznych klientów interesuje wyłącznie moje portfolio fotografa i to, jak będzie się ze mną pracować na sesji. TVN daje mi taką szybką popularność na zasadzie „dziś jesteś słynny, jutro świat (lub raczej tabloidy ) o tobie zapominają”. Moda zawsze będzie dla mnie na pierwszym miejscu, telewizja to tylko dodatek.

 

Jeśli chodzi o polski rynek, jest kilku świetnych fotografów – zdolnych, sprawnych, profesjonalnych, tylko co z tego? Praca w Polsce kariery im nie da. Jeśli chcą zrobić coś większego, muszą wyjechać, zainwestować, może nawet asystować – portfolio z Polski nie przekłada się na światowe rynki. By zarobić, trzaskają wszystko po kolei: celebrytki, potworne reklamy czy jeszcze gorsze okładki. Jak chcesz się rozwinąć, musisz powiedzieć stop, zacisnąć pasa, i skupić się na prawdziwej modzie, której u nas niestety brak. Mogę poradzić wszystkim aspirującym, żeby postawić wszystko na jedną kartę i całe swoje życie zainwestować w karierę. Ja tak zrobiłem i tak naprawdę dopiero teraz nie mam wiecznego debetu na koncie. Przez wiele lat było tak, że musiałem dokładać do interesu lub pożyczać pieniądze od rodziców. Kampanie najsłynniejszych światowych marek, którymi wszyscy się zachwycają, najczęściej przynoszą minimalne zyski. Światowi giganci albo zatrudniają Mario Testino, Mert [&] Marcus, czy kogoś z topowej dziesiątki, komu płaci się powyżej 100 000 euro za dzień zdjęciowy, albo młodszych fotografów, którzy nie dostają za to ani grosza – bo przecież robią portfolio. Zatem można powiedzieć, że sytuacji kiedy w ogóle coś zarabiasz jest w modzie coraz mniej. Brzmi kuriozalnie, ale tak to wygląda. 

 

Prywatnie także przykładasz wagę do stroju, bawisz się modą. Czy masz poczucie, że sam wpływasz na kształtowanie się gustów modowych? Jakie lubisz marki?

 

Na co dzień bardzo lubię kwiaty, uwielbiam egzotykę, taki jest też mój dom i moja garderoba. Robię to trochę na przekór codziennej szarzyźnie, ale również po to, by pokazać Polakom, że moda to zabawa także dla faceta. Top Model, gdzie mogę pokazać się w mocnych stylizacjach, jest najbardziej lifestylowym show w Polsce i to swego rodzaju zobowiązanie, żeby wyglądać inaczej niż większość. Poza tym sprawia mi to wielką frajdę. Dziś jestem w dresie i to także duży komfort, że po okresie nagrań do programu gdzie stylizacja odgrywa ważną rolę, mogę ubrać coś niezobowiązującego. Z drugiej strony zaś, gdy przez dłuższy czas nie ubieram czegoś zwracającego uwagę, znajomi zaczynają się niepokoić, czy wszystko jest ze mną w porządku (śmiech).

 

 

MATERIALS_072015/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/MARCIN TYSZKA - NIE TYLKO FOTOGRAFIA/25. W paryskim domu Marcina - apartamencie hotelu Park Hyatt Paris Vendome.jpg

 

W paryskim “domu” Marcina – apartamencie hotelu Park Hyatt Paris Vendome, fot. Piotr Jamrozik

 


Lubię dwoistość takiego życia. Jest w tym dużo przekory, by zmieniać ten nasz polski świat na bardziej kolorowy. Sam bardzo lubię kolor i w znacznej większości właśnie takie robię zdjęcia, czarno białe powstają niezwykle rzadko. Robienie dobrej komercji jest nie lada sztuką.

 

Podsumowując, najbardziej inspiruje mnie samo życie, nie fotografia, ale to, co widzę, i to, co mnie otacza. Moje życie jest na tyle intensywne, że na brak bodźców nie narzekam. Najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy w samolocie albo na siłowni. Jak biegam przez godzinę, relaksuję się, w głowie pojawiają się zawsze najlepsze myśli i koncepcje. 

 

Plany, marzenia?  Jakie fotograficzne cele stawiasz przed sobą?

 

Marzeń jest całe mnóstwo. O planach nie lubię mówić, bo nawet jak zrobisz sesję i wszyscy są zachwyceni, nigdy nie jesteś pewien, czy zostanie wydrukowana, tyle po drodze tam się może zadziać…

 

Na pewno też chciałbym realizować projekty, w których mam coraz większy wpływ na efekt finalny. Nie tylko pstrykać, ale wymyślać od początku całą koncepcję – tak działa Mario Testino i inni fotografowie z najwyższej półki – mają swoje zespoły i razem kreują wizerunek marki. 

 

Zakupy na Lamode

podobne artykuły

REKLAMA