Niejednokrotnie wybierając się na urlop pakujemy w biegu naszą kosmetyczkę. Na miejscu okazuje się, że zapomniałyśmy o ulubionych cieniach do powiek czy różu. Dla zabieganych jest jednak nadzieja – w końcu najlepszym pędzlem są własne palce, a pomadka naniesiona na policzki wygląda o niebo naturalniej niż tradycyjny róż
Każda z nas w swojej kolekcji kosmetyków posiada zapewne białą kredkę. Niejednokrotnie ratowała nas po nieprzespanej nocy, rewelacyjnie tuszując oznaki zmęczenia. Naniesiona na linię wodną rozświetla spojrzenie, powiększa optycznie oko, nadaje makijażowi świeżości. Jednak nie jest to jedyne jej zastosowanie. Idealnie się bowiem sprawdza do rozjaśnienia obszaru pod łukiem brwiowym, wystarczy narysowaną tuż pod brwią kreskę rozetrzeć i gotowe! Podobnie w przypadku rozświetlenia kości policzkowych. Nałożenie na te obszary białej kredki a następnie jej dokładne roztarcie da nam efekt świetlistej, wypoczętej skóry. Jeśli zależy nam na powiększeniu ust, odrobina białej kredki nad centralną częścią górnej wargi sprawi, że w kilka sekund uzyskamy pełniejsze, bardziej kobiece usta. Produkt ten sprawdzi się również idealnie jako baza pod cienie w dziennym makijażu oczu. Jedyne na co należy zwrócić uwagę, to odpowiednia miękkość kredki. W przeciwnym razie efekt będzie przerysowany i nienaturalny.
Kolejnym produktem wielofunkcyjnym jest z pewnością brązowy, matowy cień do powiek. Będzie świetnym bronzerem, pudrem do konturowania twarzy a także zamiennikiem kredki do brwi. Wizażyści coraz częściej sięgają po cienie do podkreślenia kształtu brwi, uzyskując bardziej miękki, wręcz niewidoczny efekt. Podobnie ma się rzecz z pomadką do ust. Precyzyjnie nałożona na szczyty kości policzkowych imituje naturalny rumieniec, wystarczy wybrać tylko odpowiedni odcień i do dzieła!
Takich produktów dwa, a nawet trzy w jednym jest znacznie więcej. Waniliowy, perłowy cień do powiek spełni rolę rozświetlacza a brązowy tusz do rzęs podkreśli i nada fakturę naszym brwiom. Nie należy bać się eksperymentowania z kosmetykami, których do tej pory używałyśmy w tradycyjny sposób. Potraktujmy to jako rodzaj zabawy, bo przecież makijaż ma nam sprawiać radość a nie być nudnym przyzwyczajeniem.