REKLAMA
Logotyp serwisu lamode.info
REKLAMA

JAK ZOSTAĆ FOTOGRAFEM MODY? – WYWIAD Z MICHAŁEM RADWAŃSKIM

„Fotografia mody to zawód, którym chcę zajmować się przez całe życie, a bycie kapitanem na okręcie to najlepsze uczucie na świecie" - Michał Radwański

JAK ZOSTAĆ FOTOGRAFEM MODY? – WYWIAD Z MICHAŁEM RADWAŃSKIM 23891 117406
REKLAMA

Michała Radwańskiego poznaliśmy na wystawie „Christian Dior i ikony paryskiej mody z kolekcji Adama Leja” w Centralnym Muzeum Włokiennictwa w Łodzi. Urzekł nas swoją naturalnością, otwartością i swobodą bycia. Od razu pokazał, jakie obiekty mody dawnej warto uwiecznić i jak to zrobić. Fotografie wyszły doskonale.

28 kwietnia spotykamy się z Michałem w Parku Saskim w Warszawie. Chociaż miejsce może wydawać się zaskakujące, to właśnie tutaj odnajdujemy ciszę, a pogoda dopisuje. Michał opowiada nam o zawodzie fotografa mody, dzieląc się swoimi przemyśleniami, inspiracjami i doświadczeniami, takimi jak praca nad kolekcją domu mody Schiaparelli dla magazynu Harper’s Bazaar Polska. We wszystkim, co mówi, jest niezwykle autentyczny. Z jednej strony można by powiedzieć, że mocno stąpa po ziemi, z drugiej, że potrafi poddać modę refleksji. I to właśnie ten rodzaj wrażliwości nas w nim porusza.

Dla kogo Twoim zdaniem jest zawód fotografa mody i jakie cechy osobowości mogą przyczynić się do sukcesu w tej branży?

Wspomnianą profesją często zajmują się ludzie, których ścieżki zawodowe, czy pasje w jakiś sposób korelowały z modą. Jeden z wybitnych francuskich fotografów o azjatyckich korzeniach, Tyen, najpierw był wybitnym wizażystą, a następnie pracował dla marki Dior nad sesją zdjęciową dla Vogue’a. Jest to przykład transformacji zawodowej osób, które z danej płaszczyzny mody przedostają się na grunt fotografii. Tę profesję trzeba też czuć. Nie da się istnieć w branży będąc tylko poprawnym technicznie. To jest zdecydowanie za mało. Praca ta wymaga zaangażowania i orientowania się na bieżąco w kolekcjach marek oraz projektantów. Należy też otaczać się fotografią mody; dużo czytać w tym temacie, kolekcjonować albumy, periodyki i magazyny, takie jak Vogue, czy Harper’s Bazaar. Na polskim rynku jedną z takich pozycji jest K MAG, kojarzony z modą alternatywną. Magazyn prezentuje inny styl fotografii modowej. Dla kogo jeszcze jest ten zawód? Współcześnie sytuacja w naszym kraju wygląda dużo inaczej niż jeszcze dwadzieścia lat temu. Wspominam opowieści moich profesorów, którzy podkreślali, że kiedyś, by funkcjonować na rynku wystarczyło wykonać cztery sesje w roku. Taka ilość projektów pozwalała pokryć koszty utrzymania w Warszawie. Dzisiaj konkurencja jest dużo większa, a dzięki fotografii cyfrowej uprościły się także procedury. Dlatego determinacja znacznie pomaga w osiągnięciu celu. Istotne są także cechy osobowości, takie jak konsekwencja w działaniu, umiejętność radzenia sobie z chwilowymi porażkami oraz wrażliwość estetyczna – niezbędna w momencie konfrontowania się z dziełem sztuki. Ceni się wszelkie umiejętności miękkie. Fotografia modowa oznacza najczęściej pracę w zespole, który tworzą projektanci, styliści, wizażyści oraz oświetleniowcy. Budowanie pozytywnej atmosfery na planie ma kapitalne znaczenie dla powodzenia całej sesji.

Sesja zdjęciowa dla Harper’s Bazaar, fot. Michał Radwański

 

Czym dokładnie zajmuje się fotograf mody i gdzie może podjąć pracę?

Obszarów jest kilka. Ciekawą jest praca kreacyjna dla magazynów mody, kiedy to projektant daje nam zestaw ubrań do sfotografowania. Wówczas można zbudować wokół nich jakąś historię, która zawiera analogie nawiązujące do chociażby literatury, filmu, czy malarstwa. Znaczenie ma także fotografia akcesoriów oraz lookbookowa, np. na potrzeby sprzedaży online.

Jak Twoim zdaniem zbudować wartościowe portfolio, by zwiększyć swoje szanse na rynku pracy? Jakich błędów należy unikać?

Tutaj pojawia się często rozdźwięk widoczny w pytaniu: co chciałbym zrobić, a jakie tendencje panują na rynku? Można szukać kompromisu pomiędzy tymi dwiema płaszczyznami albo radykalnie opowiedzieć się po jednej. Niemniej szukałbym własnych inspiracji. Warto też postawić na różnorodność i budując portfolio pracować przy kilku projektach. Jeżeli nawet nie wykonujemy ich komercyjnie, to polecam poszukać kilku rozmaitych modelek, projektantów, stylizacji oraz konwencji. Styl fotografowania to nie to samo, co konwencja. Dla przykładu, zdecydowaliśmy się na punkową stylizację, dodajemy do niej delikatne światło, a modelka zapozuje we wnętrzu charakterystycznym dla lat 20. Coś tu może nie grać, prawda? Konwencję fotografii należy traktować jako narzędzie. Budowanie portfolio w oparciu o różne pomysły jest ciekawe. Polecam drukować album, chociaż dzisiaj to może być traktowane przez niektórych oldschoolowo. Książka wciąż jest dobrym pomysłem, bo można ją wziąć i zaprezentować na spotkaniu, chociażby w redakcji.

Jeśli chodzi o błędy jakich należy unikać to nadmierne skupienie się na sprzęcie, który ma nam pomóc w pracy. Fotografia jest droga i często wydaje się, że powinniśmy inwestować gigantyczne kwoty, aby zrealizować projekt. To mit. Należy skoncentrować się przede wszystkim na teamie i na tym, aby znaleźć interesującą modelkę oraz projektanta, który posiada unikalną kolekcję. Obecnie Warszawa i wiele miast w Polsce oferuje możliwość wypożyczenia sprzętu na sesję zdjęciową. Naprawdę da się robić świetne zdjęcia za pomocą aparatu, który nie jest najdroższy na świecie. Liczą się przede wszystkim pomysł i inwencja twórcza oraz dobry zespół, który pomoże nam zrealizować projekt.

Czy według Ciebie wykształcenie kierunkowe jest konieczne, by otrzymać pracę jako fotograf mody? Jakie szkoły i kursy możesz polecić osobom, które chcą wejść na rynek pracy?

Nie ma żadnego przykazu, który odgórnie narzuca konieczność formalnego kształcenia się w dziedzinie fotografii mody. Znam wybitnych fotografów, którzy byli samoukami. Oczywiście warto postawić na taką edukacje, ze względu na zdobycie cennego doświadczenia. Na pewnym etapie mojej drogi zatrzymałem się w miejscu tzn. utknąłem w konwencji, z której nie mogłem wyjść. Robiłem takie same zdjęcia. Wtedy pomogła mi edukacja. W szkole spotkałem ludzi; profesorów i studentów, których fotografie różniły się od moich. Interakcja z nimi oraz z materiałem, jaki analizowaliśmy wywołała we mnie inny proces. Jednak formalna edukacja ma mniejsze znaczenie niż otaczanie się fotografią. Doskonale pamiętam zdanie profesora Przyborka, który wielokrotnie powtarzał, że „dokonanie czegoś niesamowitego – przez przypadek – może udać się raz lub dwa, nie więcej”. Dlatego tak istotne jest bycie w świecie mody, obserwowanie i uczestniczenie w jego cyklu, na który składają się Fashion Week’s, kolekcje sezonowe oraz pokazy.

Sesja zdjęciowa dla Harper’s Bazaar, fot. Michał Radwański

 

Prowadzisz kursy i warsztaty z fotografii modowej. Czego uczysz podczas zajęć i dlaczego warto wziąć w nich udział?

Prowadzę zajęcia praktyczne. Nie wykładam teorii. Warsztaty są dedykowane osobom, które już ukierunkowały się na fotografię modową i posiadają jakąś wiedzę w tym temacie. Uczę kursantów tzw. workflow, by zrozumieli, że pracujemy w zespole i każdy z nas ma swoje obowiązki. Najpierw dzielę studentów na 3-4 osobowe grupy i przypisuję im dane funkcje, które przejmują. Dla przykładu, jeden z uczestników jest fotografem, a inny asystentem. Na zajęciach mamy do dyspozycji modelkę oraz ubrania i pracujemy konkretnie nad lookiem, konwencją itd. System pracy powinien być uporządkowany. Wyobraź sobie, że masz pomysł, jesteś kreatywna, a ogranicza Cię brak umiejętności organizowania pracy. Uczę studentów również nawiązywania relacji z modelką, tego jak z nią rozmawiać i współpracować. Mam na nich sposób! Gdy już wszystko jest gotowe i pozostają do zrobienia wyłącznie zdjęcia, podchodzę do uczestnika i tuż przed sesją pytam go o imię modelki. Często zdarza się, że kursant nie wie, co odpowiedzieć. Ta umiejętność budowania relacji jest niezwykle istotna. Liczy się nie tylko sprzęt, ale i atmosfera na planie.

Jak wyglądają zarobki fotografa mody i od czego one zależą?

Stawki są różne. Na początku niewielkie tzn. 1000-1500 złotych za sesję. W Polsce warto wyrobić sobie nazwisko. To kwestia relacji między ludźmi. Jeśli zyskamy reputację fotografa „gbura”, automatycznie otrzymujemy mniej zleceń. Polecam skorzystanie z usług kogoś z zewnątrz, kto wystąpi w roli naszego menadżera. To dobra strategia, by oddawać kwestie finansowe w ręce profesjonalisty. Z czasem zarobki mogą sięgać kilku i kilkudziesięciu tysięcy złotych. Tych sesji może być 3-4 w miesiącu. Istotną kwestią jest także zaplanowanie całościowego budżetu oraz polityki pracy. Mój producent przygotowuje wycenę dla klienta. W tym zestawieniu znajduje się honorarium dla mnie, stawka za licencję do zdjęć, budżet dla stylistki, wizażystki i modelki. Osobiście polecam pracę w systemie licencyjnym. Wówczas nie zrzekamy się praw do zdjęć. Za naszą pracę otrzymujemy honorarium plus gratyfikację finansową za wykorzystanie fotografii na określonych polach eksploatacji w danym czasie.

Czy rozpoczynając karierę lepiej działać na własną rękę jako freelancer, czy warto skorzystać z usług agencji pośredniczących?

Wielu fotografów pracuje w charakterze freelancera. Czasem po prostu z konieczności. Freelancer jest kategorią narzuconą odgórnie przez rynek. Ja w pewnym stopniu realizuję się w takiej roli, bo ona koresponduje z moim typem osobowości, jednocześnie wiąże się to z wieloma wyzwaniami i trudnościami. To nie jest łatwy „kawałek chleba”. Każda agencja fotograficzna zatrudnia od pięciu do sześci fotografów spośród kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu tysięcy chętnych. Tylko kilku z nich ląduje na szczycie. W Polsce istnieje niewiele takich agencji. Bardzo rzadko magazyny zatrudniają na stałe fotografów. Zazwyczaj są oni wynajmowani na dane sesje zdjęciowe.

Sesja zdjęciowa dla Harper’s Bazaar, fot. Michał Radwański


Jaki jest Twoim zdaniem patent na sukces w tym zawodzie?

Przesądza o tym wiele elementów. Ogromne znaczenie ma kwestia pewnego rodzaju „szczęścia” oraz budowanie kompetencji miękkich. Liczą się wytrwałość oraz poszukiwanie nowych rozwiązań. Determinacja i inspirowanie się pracami innych fotografów także pomaga. Istotne jest zagłębianie wiedzy z obszarów korespondujących z fotografią, takich jak malarstwo, literatura, czy grafika. Ważny jest także spryt, by przewidzieć, co może okazać się sprzedawalne.

Jak wyglądała Twoja ścieżka zawodowa i jaki moment w Twojej karierze uznajesz za przełomowy?

Ja osobiście nie asystowałem więc moja ścieżka zawodowa wyglądała trochę inaczej niż w przypadku wielu osób. Dla przykładu Alexi Lubomirski był asystentem Mario Testino. Skończyłem Warszawską Szkołę Fotografii i to był dla mnie szczególny moment. Pierwsze zlecenie otrzymałem od nauczycielki, która zauważyła, że traktuję ten zawód poważnie i bardzo mi na nim zależy. To upór, świadomość i konsekwencja w działaniu spowodują, że inni ludzie zaczną nam ufać. Pokora, nieustanny rozwój i pięcie po szczeblach kariery krok po kroku mogą przesądzić o sukcesie. Przełomowym momentem była dla mnie także sesja zdjęciowa wykonana na potrzeby Harper’s Bazaar Polska. Pracowałem wówczas w Paryżu nad kolekcją domu mody Schiaparelli, który uchodzi za bardzo tradycyjny. Liczny zespół tworzyli Filip Niedenthal, obecny redaktor naczelny polskiej biblii mody, Vogue’a, stylistka, wizażystka, operator światła i inni. Chociaż była to trudna sesja, jej efekty wyszły znakomicie. Ten moment upewnił mnie, że fotografia mody to właśnie zawód, którym chcę zajmować się w życiu, a bycie kapitanem na okręcie to najlepsze uczucie na świecie.

POLECAMY: ALEXI LUBOMIRSKI WYWIAD Z FOTOGRAFEM 

Jaki projekt w Twojej karierze należał do najtrudniejszych i jak poradziłeś sobie z wyzwaniami, które pojawiły się w toku jego realizacji?

Czasami zdarza się, że klienci do końca nie wiedzą czego chcą i zmieniają zdanie w ostatnim momencie. Niekiedy wykonujemy pracę w oparciu o brief i jak się okazuje, finalny efekt może nie spełniać oczekiwań zleceniodawcy. Bardzo ważne jest zbudowanie  u klienta poczucia bezpieczeństwa.  Ja np. pracuję w ten sposób, że aparat mam podpięty do laptopa, a on jest połączony z Ipadem, po to, by podglądać na bieżąco efekt pracy. Często mam wrażenie, że proces pre-produkcji jest ważniejszy i dużo trudniejszy niż post-produkcja.

Sesja zdjęciowa dla Harper’s Bazaar, z kolekcji Adama Leja, fot. Michał Radwański


Współpracujesz z Adamem Leją, jednym z największych kolekcjonerów mody dawnej w Europie.  Jaka jest specyfika fotografii „ubrań z duszą”, które mają dużą wartość, ale też swoje lata? 

To dla mnie zaszczyt współpracować z Adamem przez tyle lat. Chociaż nie ukrywam, że dość często się sprzeczamy. Adam jest historykiem sztuki, który posiada ogromną wiedzę i świadomość swojej profesji. Przywiązuje się do danej konwencji. Kolekcjonuje ubrania mody dawnej, którym zawsze towarzyszy jakaś historia, określony styl, jaki wówczas obowiązywał, środowisko artystyczne. W fotografowaniu tych rzeczy nie chodzi o to, by ująć je w takiej samej konwencji, jak czyniono to w okresie, kiedy były na topie. Dlatego należy znaleźć dla nich właściwą konwencję, skrojoną na współczesne czasy. Wspólnie z Adamem szukamy kompromisu na bazie twórczego konfliktu. Konfrontacja z rzeczami z jego kolekcji jest dla mnie niezwykle rozwojowa. Te obiekty modowe to takie perełki, „najpiękniejsze z najpiękniejszych” egzemplarzy zaprojektowane na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Z drugiej strony, sama styczność z tymi ubraniami sprawia, że mogę zrozumieć ich unikalność oraz poznać metody szycia. Adam i jego kolekcja to byty, które są niezwykle mocno połączone. On nie tylko kolekcjonuje ubrania, ale wszystko o nich wie.

POLECAMY:  SPOJRZENIE NA MODĘ DAWNĄ OCZAMI ADAMA LEJA

Jakie kluczowe nazwiska zostały docenione w historii fotografii i które postacie Cię inspirują?

Ważne jest, aby konfrontować się z dziełami cenionych fotografów – nie tylko modowych. Warto przyglądać się nazwiskom, takim jak Helmut Newton, Richard Avedon oraz Steven Meisel. Lubię też obserwować proces twórczy Mario Testino. Jego pseudonim „Mr Vogue” nie jest przypadkowy. Testino to rodzaj pewnego brandu oraz określonego stylu. Cenię także nazwiska takie, jak Alexi Lubomirski, Patrick Demarchelier oraz Annie Leibovitz – ona jest tzw. kapitanem okrętu. Skrupulatna, oddana i potrafiąca dbać o relacje z ludźmi podczas sesji. Umiejętnie zarządza zespołem w trakcie pracy. Ma także niezwykle proste pomysły i właśnie dlatego, ich przekaz jest silny. Wystarczy przypomnieć sobie „Ostatni pocałunek” z 1980 roku z nagim Johnem Lennonem wtulonym w ubraną Yoko Ono, czy Whoopi Goldberg pozującą w wannie pełnej mleka. Osobiście cenię także Petera Lindbergha za pewną prostotę, którą wniósł do dziedziny fotografii oraz jasną wizję, którą konsekwentnie realizuje. Do tego grona dołącza także Paolo Roversi, bo pięknie maluje światłem, a z jego prac bije niespotykany spokój. Z kolei, dzieła Andersa Petersena doskonale definiują pojęcie „mocnego” zdjęcia. Do albumu „What remains” Sally Mann musiałem dojrzeć.

Na mojej liście ulubionych twórców znajduje się także legendarna agencja Magnum. Jej członek, Martin Parr potrafił zanurzyć się w fotografii oraz wejść w interakcję z ludźmi. Paolo Pellegrin to natomiast fotograf reportażowy, który nawiązał ciekawy romans z fotografią portretową. Wykonywał portrety reporterskie znanych osobistości, a jego zdjęcia naturalnej Kate Winslet postrzegam jako najlepsze, jakie  aktorka kiedykolwiek miała zrobione. Zaskakująca jest także metodologia pracy Gregory’ego Crewdsona, który sesję zdjęciową traktuje jako pewnego rodzaju plan filmowy. Crewdson pracuje na podnośniku nad sceną. Znajdują się na niej statyści i aktorzy, a same zdjęcia są bardzo intymne, wystudiowane i zaaranżowane. To portrety wywołujące niepokój, pełne symboli, które mają ukryte znaczenie. Ojciec fotografa był z zawodu psychoanalitykiem, a Gregory często podsłuchiwał jego rozmowy z pacjentami. To doświadczenie jest w jakiś sposób obecne w twórczości Crewdsona, który często porusza wątek podświadomej egzystencji oraz dziwnych, ludzkich zachowań.

Czy jako fotografowi bliżej Ci do realisty, czy do marzyciela?

To ciekawe napięcie, które można potraktować w dwojaki sposób. „Realista” to dla mnie ktoś, kto szuka inspiracji w rzeczywistości, nie zmienia jej, raczej wyszukuje interesujące go fragmenty, „marzyciel” inscenizuje, tworzy własną wersję świata. Ja na ogół staram się szukać w przestrzeni takich konfiguracji, które mnie pociągają i w jakiś sposób poruszają. Lubię też rodzaj fotografii portretowo-modowo-improwizowanej, polegającej na tym, że wybieram się do miejsca, które może mnie zaskoczyć. Niekiedy też zachęcam modelkę, aby weszła w interakcję z danym miejscem. Często to nasze ciało zagospodarowuje przestrzeń. Zobacz, teraz siedzimy na tej samej ławce i każdy z nas przybiera inną pozę. Mamy różne punkty podparcia. Cenię sobie taką naturalność i lubię, gdy modelka ustawia się do zdjęć sama. Odpowiadając na Twoje pytanie, bliżej mi do realisty z małą domieszką marzyciela.

Portfolio Michała znajdziecie na stronie www.michalradwanski.com

Zakupy na Lamode

podobne artykuły

REKLAMA