Jaka jest Twoja estetyka? Czy jest w pełni zdefiniowana, czy może nadal poszukujesz?
Poszukuję. Zawsze chciałam wyrobić „swój styl”, dzięki któremu ludzie, patrząc na zdjęcie, mogliby powiedzieć „O, to na pewno Pietrusińskiej”. Niektórzy twierdzą, że już mi się udało, ja tego absolutnie nie dostrzegam. Podoba mi się zbyt wiele różnych rodzajów i stylów w fotografii, nie umiem połączyć ich w spójną całość. Najbliższe mi są proste portrety pełne emocji, często czarno-białe. Z drugiej strony uwielbiam fotografię mody – surowe fashion, edytoriale pełne mniej lub bardziej szalonych i efektownych stylizacji. Ostatnio zafascynowała mnie również fotografia dokumentalna. Mój problem polega na tym, że chcę robić to wszystko, a w tak odmiennych dziedzinach wypracowanie jednej zdefiniowanej estetyki wydaje mi się graniczyć z cudem.
Co jest wyróżnikiem Twoich zdjęć? Cechą, która wyróżnia Cię spośród innych fotografów?
O to trzeba by spytać odbiorców moich zdjęć. Mam ten problem, że nie umiem mówić o sobie i swoich pracach w superlatywach. Podobno to źle, bo trzeba umieć się dobrze sprzedać, żeby coś osiągnąć w tej branży… Może właśnie to mnie wyróżnia? Brak pewności siebie, tak potrzebnej i powszechnej u wszelkich artystów i ludzi mediów?
Na czym skupiasz się robiąc zdjęcie?
Studia uczą mnie, by pilnować szczegółów. Staram się, by zdjęcie ‘prosto z aparatu’ było możliwie jak najbardziej dopracowane. Często jednak, gdy liczy się przekaz emocjonalny, poprawność techniczna nie jest dla mnie najważniejsza. Robiąc portrety, staram się zachować maksimum naturalności, zostawić modelce czy modelowi jak najwięcej swobody. Nie ustawiam, tylko stoję i obserwuję, czasem coś sugerując lub zwracając uwagę na poszczególne elementy.
fot. Magdalena Pietrusińska
Kim są największe fotograficzne autorytety, albo ludzie ze świata sztuki, którzy Cię inspirują?
Spędzam mnóstwo czasu przed komputerem, śledząc wielu fotografów na różnych portalach internetowych. Większość z nich to amatorzy, nieznani szerszemu gronu odbiorców, jednak to ich prace najczęściej mnie inspirują. Na moim fanpage’u na Facebooku staram się zawsze udostępniać zdjęcia, które mnie zachwyciły i twórców, których podziwiam. Ostatnio najważniejsi są Marcin Twardowski, Martyna Galla i Krzysztof Wyżyński. Jeśli chodzi o tych znanych i docenionych, uwielbiam fotografie Annie Leibovitz, Richarda Avedona i Sally Mann.
Kogo najczęściej fotografujesz? Jaki musi być model, aby zwrócić Twoją uwagę?
Jeszcze niedawno fotografowałam głównie koleżanki i ludzi poznawanych przez portale typu MaxModels, teraz coraz częściej jest mi dane fotografować agencyjne modelki i modeli. Ludzie mnie fascynują, dlatego nie trzeba ‘siedzieć’ w modelingu, by stanąć przed moim obiektywem. Wystarczy mieć ‘to coś’ – niebanalną urodę, smutek w oczach, mnóstwo piegów, wystający kręgosłup czy obojczyki, rude loki… Moi rodzice często się śmieją, że fotografuję brzydule, czarownice i kościotrupy. Ja po prostu nie lubię osób zwyczajnie, przeciętnie ładnych.
fot. Magdalena Pietrusińska
Jak wyobrażasz sobie ścieżkę swojej kariery? W Polsce? Poza jej granicami?
Jeszcze niedawno uparcie powtarzałam, że mogę przepracować całe życie robiąc testy dla agencji i edytoriale dla magazynów. Teraz, gdy ta perspektywa jest troszkę bardziej realna, zastanawiam się – a gdy osiągnę dotychczasowe cele, to co dalej? Śmieję się, że gdy zrobię już okładkę dla Vogue’a, będę mogła umierać 😉 A tak na poważnie, biorąc pod uwagę, że raczej nie wierzę w siebie i jestem bardzo samokrytyczna, pewnie faktycznie skończę robiąc testy dla agencji… Przy odrobinie szczęścia może chociaż także zagranicznych. 😉
Czy traktujesz fotografię jako hobby, czy jest to już sposób na życie?
Zajmuję się fotografią od około ośmiu lat, początkowo było to tylko hobby. Z czasem zdjęcia zaczęły coraz więcej mojego czasu, stając się coraz ważniejszą częścią mojego życia, sposobem na wyrażanie siebie. Od lat wiem, że to właśnie chcę robić i nie ukrywam, że możliwość spędzenia swojego życia na fotografowaniu przy jednoczesnym zarabianiu w ten sposób na życie byłaby spełnieniem moich marzeń.
fot. Magdalena Pietrusińska
Twoja twórczość to efekt pracy zdolnego amatora czy fotografa posiadającego wykształcenie kierunkowe?
Przez siedem lat byłam absolutnym samoukiem. Godziny fotografowania i oglądania zdjęć w Internecie zastępowały wszelką lekturę i kursy fotograficzne. Tylko praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. Teraz jestem po pierwszym roku dziennikarstwa ze specjalnością fotografia prasowa i nareszcie nadrabiam wszelkie braki w zakresie techniki, teorii i historii fotografii. Można powiedzieć, że jestem w trakcie ewolucji z zapalonego amatora w profesjonalistę…
Do jakich magazynów najchętniej zrobiłabyś sesję? Z kim chciałabyś przy niej współpracować?
Jak już wspominałam, marzy mi się Vogue, nie pogardziłabym też Harper’s Bazaar, Vanity Fair, Elle czy 25… Mówię z przymrużeniem oka oczywiście. Na polskim rynku numerem jeden byłby dla mnie chyba Fashion Magazine. Przed swoim obiektywem chętnie zobaczyłabym kilka moich ulubionych gwiazd (m.in. Brodkę, Blake Lively czy Adama Levine), jeśli chodzi o modelki – Sashę Pivovarową i z pewnością moją ulubioną – Anję Rubik, w kreacjach od Bohoboco albo Mariusza Brzezińskiego. Bardziej realnym celem na bliższą przyszłość jest jednak edytorial z Honoratą Wojtkowską w roli głównej, najlepiej opublikowany potem w Papercut… 🙂
W Polsce nie jest łatwo się przebić na rynku, jakie Ty masz na to sposoby?
Nie jestem typem osoby, która wpycha się oknem, gdy wyproszą ją drzwiami. Jestem zbyt nieśmiała i uważam się za niedostatecznie dobrą, by pisać maile do agencji, magazynów, dobrych modelek. Niestety, przez to także pracuję głównie za darmo – gdy sama siebie nie doceniam i nie umiem się sprzedać, trudno żeby ktoś sam z siebie proponował mi pracę i pieniądze… Ale dużo fotografuję, poznaję nowych ludzi, staram się pokazywać swoje zdjęcia na wielu portalach internetowych i nieustannie robić postępy. Na moim Facebookowym profilu przybywa fanów, na innych portalach przybywa pozytywnych komentarzy… A ja cierpliwie czekam na swój moment, wierząc, że kiedyś po prostu znajdę się we właściwym miejscu o właściwym czasie. I zacznę zarabiać, robiąc to, co kocham!