REKLAMA
Logotyp serwisu lamode.info
REKLAMA

|EXCLUSIVE| KLEMENTYNA DMOWSKA – WYWIAD Z PODOPIECZNĄ D’VISION

O modelingu, ważnych wyborach i planach na życie rozmawiamy z rekordzistką tegorocznych tygodni mody!

|EXCLUSIVE| KLEMENTYNA DMOWSKA – WYWIAD Z PODOPIECZNĄ D’VISION 20911 119913
REKLAMA

O priorytetach, planach na przyszłość, dystansie do siebie i swojego wyglądu, tegorocznych pokazach na tygodniach mody, a także o pokazie na exclusive dla YSL rozmawiamy ze wschodzącą gwiazdą modelingu z prestiżowej agencji D’VISION – Klementyną Dmowską.

 

 

Na wywiad umawiamy się pół roku wcześniej. Klementyna jest już po maturze, ma za sobą niezwykle pracowity i pełen sukcesów sezon: w Nowym Jorku pokazy Delpozo, który otwierała, Academy of Art., w którym dwukrotnie zaprezentowała się na wybiegu, Scotch[&]Soda, Creatures od the Wind, Zero+Maria Cornejo, a także Noon by Noor, którym rozpoczęła gorący sezon na tamtejszym tygodniu mody. Londyn to dla Klementyny wybiegi Bora Aksu, Garetha Pugh, marki Joseph, Petera Pilotto i Simone Rocha. Krótko póżniej w Mediolanie do swego imponującego portfolio modelka dopisuje kolejne sukcesy: wybiegi u Gucci, Arthura Arbessera, Gabriele Colangelo, Marco de Vincenzo i MSGM. Tej zdającej się nie mieć końca dopełnia kolejna seria pokazów w ramach Paris Fashion Week: Lemaire, Alto, Ann Demeulemeester, Dries van Noten, Paskal i Rick Owens.

 

 

Zanim przejdziemy do meritum, nie możemy nie dopytać modelki o te doświadczenia.

 

 

Marta Waglewska: Na wywiad z Tobą czekaliśmy ponad pół roku. Masz napięty grafik i niezwykle dynamiczny sezon za sobą. Bieżący także obfituje w sukcesy. Opowiedz o Nowym Jorku!


Klementyna Dmowska: Nowy Jork to niezwykle dynamiczne, tętniące życiem miasto! Taki sam jest również nowojorski fashion week, nie ma czasu na odpoczynek. Gdy przyleciałam, zastał mnie środek lata i niezwykłe upały. Robienie castingów przy takiej pogodzie było lekkim wyzwaniem, ale na szczęście szybko można się przyzwyczaić do odmiennej pogody i po paru dniach nie było już tak źle. Przez pierwsze dni czułam się również dość przytłoczona przez to miasto. Jest ogromne, w niektórych miejscach rzeczywiście przypomina „betonową dżunglę” i muszę przyznać, że mi to nie odpowiadało. Na szczęście znalazło się parę wolnych chwil, aby uciec ze znajomymi do parku. Nie miałam niestety czasu na zwiedzanie, ale dość sporo udało mi się zobaczyć podczas przemieszczania się pomiędzy castingami.

 

Za Tobą także Londyn, Mediolan i Paryż – w sumie 10 pokazów. Jakie są Twoje wrażenia po tegorocznych tygodniach mody, który pokaz był największym przeżyciem, największym osiągnięciem?


Myślę, że niezmiennie, największym osiągnięciem był pokaz Gucci, cieszyło mnie, że kolejny sezon z rzędu mnie w nim uwzględniono. Poza tym raczej nie było w tym sezonie pokazu, który byłby dla mnie jakimś większym przeżyciem, cieszą mnie sukcesy, ale mam świadomość, że są chwilowe. W jednym sezonie robisz najlepsze pokazy, a w następnym nie robisz żadnych. To w większości nie zależy ode mnie, przez co nie traktuję tego jako moje osobiste sukcesy. Był to natomiast mój pierwszy sezon rozpoczęty od Nowego Jorku i muszę przyznać, że przeloty między miastami, ciągłe castingi, brak snu i bieganie z miejsca na miejsce są bardzo męczące, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Łatwo się podłamać w momencie gdy nie dostaje się pokazów, na których nam z jakiegoś powodu zależało. Równie łatwo można wzbudzić u siebie poczucie winy czy kompleksy, zbytnio wszystko analizując i porównując się do innych modelek osiągających sukcesy. Podczas fashion weeków niezbędne jest zatem wsparcie ze strony znajomych (m.in. innych modelek), rodziny czy agencji matki. 

 

MATERIALS_2016/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/|EXCLUSIVE|KLEMENTYNA DMOWSKA - WYWIAD Z PODOPIECZNA AGENCJI D'VISION/20.png

fot. Marta Waglewska / Lamode.info

 

 

Opowiedz o swoich początkach w roli modelki, jak do tego doszło, że znalazłaś siĘ w tym miejscu, w którym teraz jesteś?


Cała przygoda z modelingiem zaczęła się jakieś trzy lata temu, byłam wtedy jeszcze w gimnazjum. Umówiłam się z koleżanką, której dawno nie widziałam w centrum handlowym w Poznaniu (skąd modelka pochodzi – przyp. Red.). Gdy tylko usiadłyśmy na kawę, przybiegła do naszego stolika skautka z mojej, wtedy jeszcze przyszłej, agencji D’VISION –  Karolina Romuk-Wodoracka. Wypytała mnie o to czy jestem modelką, czy jestem związana z jakąś agencją. Początkowo byłam przekonana, że to jakiś żart, ukryta kamera czy coś takiego, ale okazało się że nie, że tym razem nie będę w telewizji (śmiech). Karolina upewniła się, że nigdzie nie zniknę zanim nie dopełnimy wszelkich formalności i dalej wszystko potoczyło się bardzo szybko: zdjęła moje wymiary, zrobiono mi zdjęcia i tego samego dnia wieczorem dostałam zaproszenie aby przyjechać do siedziby agencji w Warszawie. To była dość niesamowita sytuacja, bo tego dnia odbywał się w tym centrum handlowym casting D’VISION.

 

O czym nie miałaś pojęcia, prawda?


Dokładnie tak. To był wyjątkowy zbieg okoliczności, Karolina wypatrzyła mnie już po tym, jak casting się zakończył, stąd niepokój i pośpiech, żeby jak najszybciej wszelkim formalnościom stało się zadość. Od razu otrzymałam umowę od agencji, abym mogła ją z mamą przejrzeć i tego samego wieczora zostałam zaproszona na spotkanie w siedzibie D’Vision w Warszawie. 

 

Od strony formalnej potoczyło się szybko.


Tak. W agencji na spotkaniu dodatkowo otrzymałam szczegółowe wskazówki co do ćwiczeń, jakie powinnam wykonywać i pozostało czekać na pierwsze zlecenia.

 

Kiedy się pojawiły, co było pierwsze?


Bardzo szybko miałam pierwsze zdjęcia testowe oraz takie, które mogłam wykorzystać do mojej książki, natomiast pierwsze zlecenie zarobkowe zrealizowałam po kilku miesiącach.

 

MATERIALS_2016/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/|EXCLUSIVE|KLEMENTYNA DMOWSKA - WYWIAD Z PODOPIECZNA AGENCJI D'VISION/30.png

fot. Marta Waglewska / Lamode.info

 

 

Jesteś bardzo młoda, świeżo upieczona maturzystka, ale sukcesem w modelingu mogłabyś obdarować kilka koleżanek: poprzedni sezon to 16 pokazów na Twoim koncie, drugi raz z rzędu pojawiłaś się na wybiegu u Gucci, wcześniej exclusive dla YSL, poza tym Dries van Noten oraz tegoroczne wybiegi. Co jest tym Twoim asem w rękawie, który sprawia że to właśnie Ciebie wybierają?


Nie wiem, naprawdę (śmiech). Bardzo mnie to cieszy, że projektanci coś we mnie dostrzegają i wybierają mnie do swoich projektów. Jest mi bardzo miło być tą, która prezentuje kolekcje i pojawia się na zdjęciach, które są szeroko prezentowane na świecie, ale nie umiałabym dokładnie wskazać, co takiego siedzi im w głowie i co decyduje o wyborze akurat mnie.

 

Ale gdybyś miała wskazać, czy chodzi o typ urody, czy o cos więcej…?


Najważniejsze jest pierwsze wrażenie i na pewno decydujący jest typ urody, zwłaszcza jeśli projektant bookuje Cię jedynie na podstawie zdjęć. Taka sytuacja była właśnie podczas mojego pierwszego pokazu Saint Laurent, nie miałam wcześniej okazji pracować z ich teamem. Natomiast gdy ktoś wybiera mnie po raz drugi czy trzeci, spędziliśmy razem trochę czasu, wierzę ze ten wybór jest podyktowany także innymi względami i że to charakter jest jednym z decydujących czynników. Lubię tak myśleć (śmiech).

 

Pytam, bo ja tak to sobie wyobrażam, ale to Ty wiesz, jak jest naprawdę.


Myślę też, że gdybym była osobą niekomunikatywną, nie znającą angielskiego i taką, z którą ciężko się porozumieć, prawdopodobnie nikt po raz drugi nie dałby mi szansy.

 

Czy masz poczucie, że Twoja praca, ogromny sukces jaki osiągnęłaś i każde kolejne realizacje w połączeniu z tym, że jesteś bardzo młoda jakoś Cię kształtują jako osobę, wpływają na to jaka jesteś, kim się stajesz?


Tak, bez wątpienia tak jest. Pomijam takie podstawowe kwestie jak samodzielność, której musiałam się nauczyć podczas wszystkich samodzielnych wyjazdów – pierwszy raz sama wyjechałam do Paryża w wieku 15 lat, tuż przed rozpoczęciem liceum; na pewno nie każdy 15-latek ma na koncie takie doświadczenie (śmiech). Moja mama jednak puściła mnie z pełnym zaufaniem. Na pewno wcześniejsze doświadczenia samodzielnych wyjazdów (choć ten był pierwszym za granicę), okazały się tu pomocne, podobnie jak dobra znajomość angielskiego, o którą moja mama zadbała na wcześniejszych etapach edukacji i która to niezmiennie dodawała mi pewności siebie, za co jestem jej bardzo wdzięczna.

 

MATERIALS_2016/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/|EXCLUSIVE|KLEMENTYNA DMOWSKA - WYWIAD Z PODOPIECZNA AGENCJI D'VISION/40.png

fot. Marta Waglewska / Lamode.info

 

 

Z taką samodzielnością  wiąże się też szybsze dojrzewanie, dorastanie?


Na pewno. Nadal jestem osobą, która lubi planować, tymczasem tutaj sytuacja klaruje się z dnia na dzień, jakaś opcja potwierdza się, tak że tego samego dnia biegnę na samolot, do czego trudno – ale jednak trzeba – się przyzwyczaić. To na pewno też dobra lekcja dystansu do siebie, do swojego wyglądu i tego, że jest on poddawany nieustannej ocenie, jako że moja praca w ogromnej mierze na tym się opiera. Fakt, że ktoś nie wybiera mnie do swojego pokazu nie świadczy o tym, że coś jest ze mną albo moim wyglądem nie w porządku, nie będę przecież z tego powodu popadać w kompleksy. To bardzo hartuje, uczy dystansu i pokory. Jeśli zaś chodzi o moją pewność siebie – na pewno wzrosła: jeśli jest choć jedna osoba, która chce, żebym prezentowała jego czy jej ubrania, to dla mnie bardzo miłe wyróżnienie, że to właśnie ja na międzynarodowym wybiegu te projekty prezentuję.

 

Dokładnie: podczas gdy to, że modelka jest wybrana do pokazu o czymś świadczy, kiedy Cię nie wybierają – jest dokładnie odwrotnie.


Jasne, być może po prostu nie jestem w guście tego projektanta, moja uroda nie współgra z koncepcją kolekcji, tylko tyle. Trzeba się nauczyć też takiej pokory i cierpliwości, żeby nie cieszyć się przedwcześnie tzn. to, że mam potwierdzony udział w jakimś pokazie jeszcze nie znaczy, że na pewno w nim pójdę. Kiedyś znalazłam się w takiej właśnie sytuacji: bardzo się cieszyłam na udział w jakimś pokazie i to było pierwsze większe rozczarowanie, kiedy okazało się, że nie dojdzie do skutku. No i trzeba pamiętać, że o twoim udziale w tym czy innym projekcie decydują inni i na ostateczną decyzję składa się wiele czynników, na które nie masz wpływu. To bardzo ważne, żeby o tym pamiętać. Znalezienie się w odpowiednim czasie i miejscu – tak naprawdę tak to wygląda.

 

Jak więc odnajdujesz się w takiej niepewności wiążącej się z tym zawodem i sytuacji braku własnej  decyzyjności  – pełnej zależności od innych?


Nadaj czuję dreszczyk niepewności i lekki stres, gdy dostaję informację, że ważny klient chce mnie zobaczyć i wiem, że od jednego przejścia na szpilkach może bardzo dużo zależeć. Pewność siebie, dobra energia i pozytywne nastawienie – to podstawa w kontakcie z ludźmi.

 

Poza tym jestem zahartowana i obeznana z rutyną tygodni mody. W dniu, w którym mam 15 castingów podczas FW biegnę z jednego na drugi, nie zastanawiam się czy dam radę, tylko po prostu działam.

 

Jak to jest godzić szkołę, życie codzienne i dojrzewanie, dorastanie z tak angażującą pracą?


Nie jest to łatwe, ale na pewno możliwe. Rok maturalny był dla mnie dość stresujący, bo strasznie zależało mi na wysokich wynikach maturalnych, to był mój zdecydowany priorytet. Z drugiej strony to był akurat ten moment, kiedy moja kariera nabrała tempa, zaczęły pojawiać się najbardziej kuszące propozycje – pierwsze lookbooki i pokazy, więc ciężko było rezygnować z czegoś, na co z niecierpliwością czekałam. Liczyłam, że wreszcie zaprocentuje moja bardzo systematyczna nauka i zaangażowanie przez cały cykl edukacji i tak też się stało, to okazało się bezcenne.

 

Na pewno też łączenie szkoły i pracy z życiem towarzyskim wymaga sporego wysiłku. Pamiętam dobrze tę sytuację: miałam przymiarki do pokazu damsko męskiego YSL w Los Angeles, który był zaplanowany na środę, a klient chciał, żeby przylecieć już w piątek poprzedniego tygodnia. Tymczasem okazało się, że w sobotę wypadała moja studniówka! Wiele imprez szkolnych mnie ominęło, wycieczki, urodziny, imprezy, itd, ale to była taka okazja, której za nic nie chciałam przepuścić. Zagrałam va banque i ostatecznie po długich negocjacjach udało się przesunąć mój wylot do LA tak, że na miejscu pojawiłam się w niedzielę nad ranem. Oczywiście była ta obawa, że klient przy takich moich priorytetach się wycofa, a ten wieczór okaże się niewypałem, albo że zdecyduję się być na czas, ale po fittingach nie zostanę wybrana do pokazu i do końca życia będę sobie pluła w brodę, że nie poszłam na tę studniówkę. Koleżanka znalazła się w podobnej sytuacji: przyleciała z Szanghaju do Paryża na fitting, 12 godzin lotu w jedną stronę, ale na miejscu klient zrezygnował. To nieodłączna część tej pracy i nie ma co się zżymać, tak po prostu jest i trzeba to zaakceptować.

 

Przed Tobą studia, na ile modeling jest priorytetem?


Robię sobie rok przerwy. Jeżeli moja kariera będzie toczyć się takim torem jak dotychczas, jestem skłonna ten czas wydłużyć. Rozważam studia medyczne lub biotechnologię, na pewno jakiś kierunek biologiczny po linii moich zainteresowań. To dla mnie nie problem zacząć rok, dwa, czy trzy później, niż moi rówieśnicy. Jak zacznę studia, chciałabym się im poświęcić i być w tym, co robię naprawdę dobra. W ogóle lubię być dobra w tym, co robię (śmiech). Jestem ambitna i jeśli w coś się angażuję, to na 100%.

 

Jeśli chodzi o priorytety, na pewno jest to rodzina i przyjaciele; jeśli przyjaciółka naprawdę mnie potrzebuje, rzucam wszystko i przylatuję do niej z drugiego końca świata.

 

Wiele kobiet związanych z modą, redaktorek pism, by wspomnieć choćby Anję Rubik czy założycielek agencji, jak np. Lucyna Szymańska – szefowa D’VISION, stawiało pierwsze kroki w branży właśnie w zawodzie modelki.  Zostaniesz w branży po zakończeniu kariery modelki?


Co do modelingu, traktuje to bardziej jako zajęcie na teraz, nie widzę siebie w branży po zakończeniu pracy w zawodzie modelki, nie wiążę z nią żadnych planów.

 

Ale jest coś takiego w tej branży, że jak raz zasmakuje się sukcesu, albo po prostu zwiąże z tym światem, nie chce się stąd wyjść…


Chciałabym raczej związać się z czymś innym i całkowicie się temu poświęcić, więc nawet gdybym pracowała jako modelka dorywczo, swoją przyszłość widzę raczej w zawodzie związanym z biologią.

 

MATERIALS_2016/MODA_POLSKA/OSOBOWOSCI/|EXCLUSIVE|KLEMENTYNA DMOWSKA - WYWIAD Z PODOPIECZNA AGENCJI D'VISION/50.png

fot. Marta Waglewska / Lamode.info

 

 

Okazuje się, że w dobie mediów społecznościowych i nieograniczonego dostępu do informacji bardzo trudno dowiedzieć się czegoś o Tobie z internetu. Widać też, że FB i Instagram prowadzisz nie tylko w ładny, ale też w bardzo świadomy i przemyślany sposób.


Media społecznościowe nie są specjalnie ważną częścią mojego życia i prawdę powiedziawszy, dopiero niedawno opanowałam snapchat. Podobnie jeśli chodzi o Instagram, jestem raczej mało aktywna, niespecjalnie myślę o tym, żeby coś tam wrzucać. Prawda jest taka, że w ważnych momentach życia po prostu zapominam o tym, żeby zrobić zdjęcie, taka myśl w ogóle nie przychodzi mi do głowy. 

 

Poza tym staram się pokazywać siebie z dystansem, ale też zwracam uwagę na to, by nie kreować się na kogoś, kim nie jestem. Wrzucam takie zdjęcia, na jakie mam ochotę, bez jakiegoś specjalnego planu: raz jest to fotka mojego psa, innym razem mnie i mojej koleżanki.

 

Nie da się ukryć, że bliskie są Ci kwestie związane ze zwierzętami, nieobojętny jest Ci ich los.


To prawda. Od dwóch lat jestem wegetarianką, a rok temu przeszłam na dietę wegańską. Już jako dziecko odczuwałam niechęć do produktów odzwierzęcych, a w liceum przyszedł taki moment, że podjęłam świadomą decyzję o eliminacji mięsa z diety. Wtedy dało mi to poczucie bycia w szczególny sposób szczęśliwą z samą sobą, a także pewien rodzaj dumy z tego, że podjęłam taką decyzję. To był dla mnie też czas wzmożonej uwagi i świadomości, wyczulenia na to, jak pozyskuje się produkty odzwierzęce.

 

Czy to przyszło samo, czy była to łatwa decyzja, czy raczej wyrzeczenie w szczytnym celu? Zwłaszcza przy Twoim nieregularnym trybie życia, zmianach czasu?

 

Przejście na wegetarianizm było bardzo łatwe! Aktualnie w praktycznie każdej restauracji znajdę teraz w menu coś pysznego dla siebie. Przechodzenie na weganizm będąc już wegetarianką też nie było trudne. Byłam w 100% pewna swojego postanowienia, więc realizowanie go nie sprawiało mi trudności. Poza tym mam wiedzę dotyczącą tego, jak zastępować produkty z których rezygnuję, wiec także pod względem zdrowotnym był to świadomy, dobry gest. Jeżeli zaś chodzi o moje częste podróże, to tak naprawdę w każdym sklepie dostaniemy orzechy, owoce, czy inne produkty wegańskie, nawet wybrane słodycze nie zawierają w swoim składzie składników, których unikam.

 

Z jednej strony jest więc Twoje osobiste działanie, z drugiej misja uświadamiania, co się wokół nas dzieje i ile krzywdy doświadczają zwierzęta…

 

Dokładnie. Wracając do poprzedniego wątku chciałam dodać, że wielu znajomych pod wpływem mojej decyzji także wybrało przejście na wegetarianizm, co poczytuję sobie jako drobny sukces, zwłaszcza że nigdy nikogo nie namawiałam, nie naciskałam w tej kwestii.

 

Tak naprawdę wystarczy suplementować wit. B12 – to jedyny składnik, który nie występuje w produktach roślinnych, poza tym wystarczą dobre chęci i trochę wyobraźni.

 

Powiedz nam, które z dotychczasowych realizacji były z jakichś względów dla Ciebie wyjątkowe, ważne?

 

Najważniejszy póki co na pewno jest exclusive dla YSL w sezonie jesień zima 2015/16. Poza tym, że na wyłączność, był to mój pierwszy pokaz w Paryżu, w ogóle pierwszy poza Polską i to dla tak ważnego domu mody. Pamiętam to uczucie zaskoczenia, gdy uświadomiłam sobie, że oni chcą, żebym to właśnie ja poszła w tym pokazie – to było niesamowite.

 

Opowiedz jeszcze o Gucci…

 

Tak, to także jeden z najbardziej wyjątkowych i moich ulubionych. Od razu po castingu dostałam fitting. Dobrze pamiętam te chwile: mierzenie przepięknej różowej sukni do ziemi, w której czułam się pięknie. Ogromne wrażenie zrobił też na mnie sam Alessandro Michele: to niezwykle miła i serdeczna osoba, łatwo nawiązująca kontakt i nie tworząca sztucznego dystansu. Podczas przygotowań do pokazu przychodził do nas – modelek, pytał, czy się stresujemy, ale też chwalił, że pięknie wyglądamy, dostawałyśmy na backstage’u od niego duże wsparcie. Zupełnie inaczej pracuje się z osobą, która traktuje Cię po partnersku, z szacunkiem, a nie z góry. Dodatkowo pokazy tej marki odbywają się w pięknych miejscach i mają wyjątkową oprawę. Czuję się naprawdę zaszczycona, że mogę być częścią takich wydarzeń.

 

Czy są jakieś pokazy, kampanie, które Ci się marzą? U kogo chciałabyś się pojawić?

 

Z pokazów chciałabym zrobić Marca Jacobsa, głównie ze względu na klimat i charakter ich ostatnich pokazów. Podobnie Chanel – chociaż ten styl nie jest mi specjalnie bliski, pokazy uważam za niezwykle oryginalne, ciekawe i po prostu piękne, to na pewno zdarzenie, którego także chciałabym być częścią. Tak naprawdę jest dużo pokazów, które chciałabym zrobić, ale raczej nie mam wyjątkowego parcia i nie marzę o żadnym konkretnym.

 

Jeśli chodzi o priorytety, wspominałaś że …

 

Na pewno na pierwszym miejscu jest dla mnie rodzina. Największym autorytetem jest dla mnie mama – każdy swój sukces zawdzięczam jej, także miejsce, w którym teraz jestem. To ona wspiera mnie w momentach trudności, odbiera nocne telefony i jest podporą o każdej porze dnia i nocy, w każdej sytuacji, niezmiennie od zawsze.

 

Zdradzisz, co przed Tobą? Jakie masz plany, dokąd zmierzasz?

 

Robię sobie rok przerwy od nauki. Chciałabym zrobić certyfikat językowy z angielskiego i być może hiszpańskiego, myślę, że to dobry moment. Czuję, że zasłużyłam na dłuższy odpoczynek; cieszę się na myśl, że najbliższym razem po powrocie z Paryża pierwszą rzeczą, którą się zajmę nie będzie nauka na sprawdzian z biologii – to mi się bardzo dało we znaki, zwłaszcza, że nawet do najdrobniejszego testu chciałam być dobrze przygotowana, bo bardzo mi zależało i nie potrafiłam sobie odpuścić. To zresztą zaprocentowało – upór i ambicja pozwoliły mi ukończyć jedną z lepszych szkół w Wielkopolsce. Mimo wcześniejszych planów, żeby wyjazdy zawodowe w drugiej i trzeciej klasie ograniczyć do minimum, jak na złość akurat wtedy posypały się najważniejsze zlecenia i najciekawsze możliwości, ale – udało się! Mimo ledwie 50% frekwencji zostałam trzecim prymusem w szkole, sama byłam tym mile zaskoczona zwłaszcza, że bardziej niż o naukę, dbałam o to, by spać 8 godzin na dobę.

 

 

Zakupy na Lamode

podobne artykuły

REKLAMA