Ostatnie chwile przed pokazem często są nerwowe, na backstage’u panuje trudny do ogarnięcia chaos i napięcie, a czasowy poślizg jednego etapu przygotowań często na zasadzie domina skutkuje coraz większym opóźnieniem, co z kolei skutecznie podgrzewa atmosferę przed kulminacujnym punktem, jakim jest pokaz.
Ta sytuacja nie zdarza się jednak przed prezentacjami kolekcji Michała Szulca. Serdeczna atmosfera i wyjątkowy spokój projektanta, którego żarty trzymają się do samego końca i którego nastrój udziela się wszystkim zaangażowanym, czyni ten specyficzny czas przed pokazem momentem twórczej współpracy i pozwala na osiągnięcie skupienia.
Dla osiągnięcia rzadkiego w takich okolicznościach spokoju nie bez znaczenia był fakt, iż pierwsze przymiarki, którym mieliśmy ogromną przyjemność jako jedyni się przyglądać (zerknijcie tutaj)i co za tym idzie – ważne decycje dotyczące pokazu, zapadły dzień wcześniej.